Witajcie!
Wiem, że nadal mnie mało, ale dopadło nas tak paskudne choróbsko ...
Bartek gorączkował, później było dwa dni lepiej i znowu od nowa... Od środy dopadło mnie, w sobotę skończyło się pogotowiem, diagnoza? Zapalenie gardła, krtani i obustronne zapalenie uszu! Co mogło to mnie dopadło! Tak więc kuruje się, jestem w domu, na l4 ;) powiem wam szczerze, że do dzisiaj nie byłam zdolna zdania wyklepać na klawiaturze, więc to chyba wystarczający dowód na to, że mnie rozłożyło? Ale już widzę poprawę, bo nie gorączkuję, więc zawsze coś.
Dziś już Bartuś poszedł do przedszkola ;) Dobrze, ucieszył się, że w końcu idzie do dzieci, jednak miał ponad tydzień przerwy ;)
Dzisiaj kilka słów o moim ostatnim odkryciu! Konkretnie o maseczce oczyszczającej, drożdżowo-glinkowa, firmy Buna.
Maseczka mieści się w tubce, duży plus, dużo gabarytowa to taka, jaką lubię najbardziej, testowanie jednej saszetki nie zawsze powie wystarczająco dużo o działaniu. Pojemność 75 ml ;)
Tutaj macie kilka informacji od producenta, oraz skład.
Otwarcie na zatrzask. Łatwo się otwiera, nie wyłamałam otwierając po raz pierwszy, wow :D
Konsystencja gęsta, kremowa. Typowa dla maseczek. Zapach przyjemny, czuć delikatnie i szałwię i drożdże, jednak nie na tyle intensywnie, żeby nie można było tego znieść ;)
Dobrze się rozsmarowuje, wystarcza na sporo użyć.
Jeżeli o działanie chodzi jest na prawdę świetna i jest to jedna z najlepszych maseczek jakie miałam!
Fajnie oczyszcza i odświeża Buzia po jej użyciu jest mega zmatowiona, ale nie sucha na wiór, absolutnie! Co prawda nie wygoniła mi jakoś specjalnie zaskórników, ale za to przestało mi się ich tyle tworzyć! A to ogromny plus!
Nie podrażniła mojej skóry, jak to maseczki lubią, nie uczuliła mnie, nie spowodowała żadnych wysypów, ani innych niespodzianek!
Jest godna polecenia, warto ją poznać!
Znacie produkty firmy BUNA? Co polecacie?
BUZIAKI, KAŚKA :*
Wiem, że nadal mnie mało, ale dopadło nas tak paskudne choróbsko ...
Bartek gorączkował, później było dwa dni lepiej i znowu od nowa... Od środy dopadło mnie, w sobotę skończyło się pogotowiem, diagnoza? Zapalenie gardła, krtani i obustronne zapalenie uszu! Co mogło to mnie dopadło! Tak więc kuruje się, jestem w domu, na l4 ;) powiem wam szczerze, że do dzisiaj nie byłam zdolna zdania wyklepać na klawiaturze, więc to chyba wystarczający dowód na to, że mnie rozłożyło? Ale już widzę poprawę, bo nie gorączkuję, więc zawsze coś.
Dziś już Bartuś poszedł do przedszkola ;) Dobrze, ucieszył się, że w końcu idzie do dzieci, jednak miał ponad tydzień przerwy ;)
Dzisiaj kilka słów o moim ostatnim odkryciu! Konkretnie o maseczce oczyszczającej, drożdżowo-glinkowa, firmy Buna.
Maseczka mieści się w tubce, duży plus, dużo gabarytowa to taka, jaką lubię najbardziej, testowanie jednej saszetki nie zawsze powie wystarczająco dużo o działaniu. Pojemność 75 ml ;)
Tutaj macie kilka informacji od producenta, oraz skład.
Otwarcie na zatrzask. Łatwo się otwiera, nie wyłamałam otwierając po raz pierwszy, wow :D
Konsystencja gęsta, kremowa. Typowa dla maseczek. Zapach przyjemny, czuć delikatnie i szałwię i drożdże, jednak nie na tyle intensywnie, żeby nie można było tego znieść ;)
Dobrze się rozsmarowuje, wystarcza na sporo użyć.
Jeżeli o działanie chodzi jest na prawdę świetna i jest to jedna z najlepszych maseczek jakie miałam!
Fajnie oczyszcza i odświeża Buzia po jej użyciu jest mega zmatowiona, ale nie sucha na wiór, absolutnie! Co prawda nie wygoniła mi jakoś specjalnie zaskórników, ale za to przestało mi się ich tyle tworzyć! A to ogromny plus!
Nie podrażniła mojej skóry, jak to maseczki lubią, nie uczuliła mnie, nie spowodowała żadnych wysypów, ani innych niespodzianek!
Jest godna polecenia, warto ją poznać!
Znacie produkty firmy BUNA? Co polecacie?
BUZIAKI, KAŚKA :*