poniedziałek, 27 czerwca 2016

Mój pierwszy FitLoveBox. Co było w środku i czy warto ?

Witajcie :) Upały w tym roku mi nie służą... Bartoszowi tym bardziej.. Nerwusek jest, nie chce jeść, muszę wmuszać w niego, bo przecież musi coś jeść.. I nie, nie przesadzam.. widzę, że jest głodny, ale jest mu gorąco i nie chce mu się po prostu.. A więc staram się ściągać, dawać butelką- szybciej leci, a więc chętniej je. Wprowadziłam już kleiki do jego diety:) próbowaliśmy też marchewkę, ale nie wyszło nam to na dobre. Bartusia bolał brzuszek, więc obecnie robimy przerwę i ponawiamy próbę za tydzień.

Na Instagramie <KLIK> z okazji Dnia Mamy była taka akcja, że z kodem, który podawali można było kupić FITLOVEBOX'a o 20 zł taniej :) Znaczy się po obniżce kosztowało 29 zł, a więc warto było sprawdzić co ciekawego się w nim znajdzie.


Oczywiście Bartuś był mega zaciekawiony co tam mama ciekawego dostała...


Ahh te moje fałdeczki <3


Ulotka z opisanym każdym produktem z zawartości i kilka przepisów od Fitlovebox :)

No i każdy produkt po kolei:


 Ksylitol :) cukier brzozowy- zdrowszy niż normalny, ma niski indeks glikemiczny no i działa pozytywnie na uzębienie. Już kiedyś go używałam, ale z powodu ciąży zaprzestałam. Zawartość tego produktu w pudełku skłania do powrotu stosowania go.



Różowa sól himalajska. Najzdrowsza sól, ma w sobie najmniej zanieczyszczeń. Pretekst, żeby kupić porządny młynek :D


 Orzechy brazylijskie. Uwielbiam! Póki co nie mogę, ale mąż chętnie zje :)


 Ziarna Inków. Pierwszy raz słyszę o tej mieszance. Kasza i ryż w jednym. Ciekawe ... na pewno wypróbuję.


Herbatka od GrayMoka. Czerwona z owocami porzeczki. Uwielbiam herbaty a ta jest przepyszna!

Dla mnie pudełko bardzo fajne :) Wszystkie produkty na pewno zużyję. Z racji alergii małego jestem teraz na diecie. Ale nie narzekam, kombinuję, wymyślam...
Nie można mi ani kropli nabiału, ciężko było, ale się przyzwyczaiłam.

Być może skuszę się na lipcowe pudełeczko...:)
A wy co o nim sądzicie ?

Zapraszam was na konkurs! Wciąż tak mało zgłoszeń, a więc duża szansa na wygraną!! 



BUZIAKI,
KAŚKA :*

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Zaapraszam na Konkurs :)

Witajcie! W końcu dzisiaj rusza obiecany przeze mnie konkurs! Wieem, cieszycie się :D
Nie będę opisywać wam nagrody, gdyż wszystko pokazane jest na zdjęciu i myślę, że widać wyraźnie co znajdzie się w paczce.
Kosmetyki są zupełnie nowe, nie otwierane, kupione, co do maseczki- otrzymane, w celu zorganizowania konkursu. Próbki nazbierane, przeważnie przy zakupach.



- Konkurs trwa od dzisiaj 21.06 do 20.07 Czyli okrąglutki miesiąc :)
- Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu 7 dni od dnia zakończenia się konkursu
- Wysyłka nastąpi w ciągu 7 dni od otrzymania danych adresowych. Wysyłam jedynie na terenie Polski.
- Osoba, która wygra proszona jest o napisanie do mnie @- czekam na wiadomość 3 dni, inaczej losuję inną osobę, oczywiście konkursowy post na blogu też będzie uzupełniony o wyniki.
- Organizatorem konkursu i sponsorem nagród jestem ja, maseczkę z glinki sponsoruje COBEST.
- Trzeba spełnić 4 warunki obowiązkowe: być publicznym obserwatorem, lubić profil blog na fb, instagramie i odpowiedzieć na pytanie.


Aby wziąć udział należy:
- być publicznym obserwatorem bloga Double Identity
- polubić profil Double Identity na fb
- obserwować Instagram Double Identity
- udostępnić banner na blogu :)
- odpowiedzieć na proste pytanie konkursowe "Rozświetlacz czy bronzer? I dlaczego"

WZÓR ZGŁOSZENIA:
Obserwuję blog Double Identity jako:
Lubię Double Identity na facebooku jako:
Obserwuję Instagram Double Identity jako:
Udostępniony banner: <link>
No i odpowiedź na pytanie konkursowe :)

Wszystkich zapraszam serdecznie do udziału :)

BUZIAKI, KAŚKA :)

sobota, 18 czerwca 2016

JoyBox Naturalnie. Co było w moim pudełku ?

Witajcie!

Od dłuższego czasu w blogosferze (i nie tylko) huczało o najnowszym pudełku JOYBOX.
Za niewielkie pieniądze, w tym wypadku 59 zł, otrzymałam 8 naturalnych produktów, których cena z osobna jest dużo wyższa niż niecałe 60 zł.
Jak tylko dowiedziałam się jaka będzie zawartość nie zastanawiałam się ani chwili, od razu wiedziałam, że będzie polowanie.
Ale ale... W jednej kategorii były dwa produkty, które chciałam mieć, zaś w drugiej nic specjalnie mnie nie zainteresowało..
Jednak pudełko skleciłam i wyszedł z tego całkiem interesujący zestawik :)
I co bardzo fajne, przedwczoraj wysłane- wczoraj było już u mnie.
Nie przedłużam, zapraszam na przedstawienie zawartości.

Zapraszam do śledzenia mojego IG, tam będziecie ze wszystkim na bieżąco :)





Na początek podstawa boxa :)

1. Hibiskusowy tonik od Sylveco. Od dawna chciałam wypróbować, więc bardzo się z niego cieszę.


2.Gąbka Yasumi. Jakoś do tej pory się nie przekonałam do tego typu produktów, jedną już taką mam.


3. Krem do twarzy Biolaven. Ciekawi mnie, ale ... boję się zapachu, niektórzy nim straszą. Zobaczymy :)


4. Mleczko do demakijażu Be Organic. Nie lubię tego typu produktów, ale ten chętnie wypróbuję.


5. Bioaktywny balsam kojąco- ochronny od Oillan. Czasami potrzebuję takich kosmetyków aptecznych, więc na pewno się nie zmarnuje :)


6. No i tu jeden produkt z podstawy, jeden z kategorii do wyboru. W podstawie: maseczka peeling do twarzy od Vianek. Pierwsze spotkanie z firmą miałam bardzo udane, w tym wypadku liczę na powtórkę!


W kategoriach do wyboru:

1. Peeling do ciała Vianek- zdjęcie wyżej. Kolejny produkt, który bardzo chętnie wypróbuję!

2. Zapach ciszy: mydło migdałowe.



Mimo, że nie lubię mydeł w kostce, te mnie ciekawi. Na początku kategoria w której było mydło wydawała mi się beznadziejna. W tej chwili z mydła jestem bardzo zadowolona.

Dla mnie pudełeczko świetne! Tonik, mleczko i peeling do ciała już poszły w ruch! Niebawem recenzje!

Pudełko kosztowało 59 zł łącznie już z wliczoną dostawą kurierem. Każde poprzednie, które kupowałam kosztowało 49. Cena jest niewielka. W zamian mamy pudełko na prawdę świetnych kosmetyków.

Pudełko JOYBOX można zamówić TU

Co w pudełku spodobało wam się najbardziej?

BUZIAKI,
KAŚKA :*

czwartek, 16 czerwca 2016

Pędzel do różu Kululu :)

 Witajcie!
JoyBox wysłany, być może jutro dojedzie! Nie mogę się już doczekać! 
Bartusio śpi, mąż pochrapuje, ja oglądam mecz i piszę dla was post :)

Ponad połowa drugiej połowy i nadal 0:0... Tego się chyba nikt nie spodziewał.

 Dzisiaj przychodzę, aby pokazać wam pędzel od Kululu. 
Model, który mam to pędzel do różu 'DON'T BLUSH' nr 0245.



Nie byłam świadoma jaki to pędzel, chociaż się domyślałam, bo włosie jest lekko skośne. Mogłam równie dobrze przeczytać co jest na rączce, no ale cóż... to by na to wpadł? :D na pewno nie ja, o ironio!

 Pędzel jednak używałam w zupełnie innym celu niż zaróżowienie policzków.
Brakowało mi jedynie pędzla do podkładu i jakoś zawsze nie po drodze było mi z kupnem. 
No więc pomyślałam, że właśnie w tym celu go wypróbuję, tym bardziej, że miałam podkład, który każdy chwalił (idealny dla cery tłustej i mieszanej) ale tylko nakładany pędzlem.
Dla mnie podkład miał zerowe krycie i okropny! okropny mat! 

Jednak pewnego dnia postanowiłam sprawdzić jak zachowa się we współpracy z pędzlem. 
Zgadnijcie ?
Zupełnie inny podkład, nie miałam pojęcia że to jest w ogóle możliwe!
Pędzel poradził sobie świetnie z równomiernym rozprowadzeniem go, dzięki pędzlowi uzyskałam ładny matowy efekt, ale nie wyglądałam jak ciastko owsiane!

Rączka jest bardzo dobrze wykonana, bardzo wygodnie się go trzyma w trakcie malowania. Włosie jest przyjemnie miękkie, ale nie przesadnie. Włoski nie wypadają, co wiele razy zdarzało mi się przy innych pędzlach.

Po tym jak odkryłam jego 'drugie dno' nawet nie pomyślałam aby spróbować go przy pracy z różem, ale myślę, że sprawdziłby się równie dobrze gdyż jest na prawdę świetnie wykonany!
Polecam go wam, jest na prawdę warty swojej ceny, a teraz nawet jest w promocji -50 %!


 Link do kupna tego konkretnego pędzla <KLIK>
Jego regularna cena: 45 zł

Strona 

Facebook 

BUZIAKI,
KAŚKA :*

wtorek, 14 czerwca 2016

Sylveco? Vianek! Czyli balsam odżywczy z nowej serii kosmetyków naturalnych.

Witajcie Kochani :)
No i udało się! Zamówiłam JoyBoxa no i właściwie to co chciałam to wybrałam, ale ... w jednej kategorii były dwa produkty, które chciałam, a w drugiej kategorii w sumie szczególnie nie zainteresował mnie żaden :D
No ale nic, i tak jestem zadowolona:)
Jak tylko przyjdzie pochwalę się zawartością!

Dzisiaj chcę wam opowiedzieć o moim wrażeniu po używaniu odżywczego balsamu, który znalazłam w swoim kwietniowym JOYBOX'ie, którego zawartość przedstawiałam <TU>.


 Marka ciekawiła mnie od momentu jak tylko weszła na rynek. Wiedziałam, że prędzej czy później na pewno coś kupię.. Jak się ucieszyłam, kiedy okazało się, że w JoyBoxie będzie balsam. Wariant do wyboru! Olaboga. Zastanawiałam się co wybrać. Wygrał odżywczy- olejek z pestek moreli wydał mi się interesujący :)



Kilka informacji od producenta. Skład, jak stosować.

Przemiła dla oka- typowo 'naturalna' grafika! Śliczne kwiaty- idealnie opisują nazwę marki- Vianek. Buteleczka z pompką o pojemności 300 ml. Produkt zachowuje swoje właściwości w 3 miesiące od otwarcia- mówi o tym otwarty słoiczek z tyłu opakowania.


 Lubię takie rozwiązania- kiedy balsam wydobywa się za pomocą pompki. Higienicznie, ale i jest to ogromne ułatwienie.


Konsystencja dosyć gęsta, kolor jasny pomarańcz. Zapach cudny! Słodki, ale nie przesłodzony! No dla mnie bomba! Wiedziałam, że te pestki moreli... Ahh :-)

No ale to, co najważniejsze. Czy balsam w jakiś sposób odżywił moją sfatygowaną końcówką ciąży i porodem skórę.
Niestety dla mnie tamte miesiące były ciężkie, byłam non stop zmęczona obolała, a po porodzie to już zupełnie.. No z miesiąc po porodzie żadnego balsamu, kremu moja skóra nie widziała, a więc balsam miał mega wyzwanie.

Mimo złych doświadczeń z Sylveco- niestety ale, ani sławetny szampon pszeniczny ani uwielbiany przez wszystkich peeling ze skrzypem polnym nie sprawdziły się u mnie- początek znajomości z Viankiem uważam za bardzo udany!
Balsam świetnie nawilżył i ujednolicił koloryt mojej skóry. Znak to, że była ogromnie odwodniona!
Widać, że jest ona obecnie odżywiona i dopieszczona najprościej mówiąc. Jest mięciutka w dotyku i ani jedno miejsce nie jest szorstkie, a wcześniej borykałam się z tym problemem.
Używam go od ok 1,5 miesiąca, zostało jeszcze ok 1/3-1/4 opakowania, co świadczy tez o tym, że produkt jest wydajny!

Polecam wam serdecznie ten balsam, na pewno nie spotka was zawód :-)

Znacie ten balsam? Jakie inne produkty Vianek możecie mi polecić ?

BUZIAKI,
KAŚKA :*


niedziela, 12 czerwca 2016

Testuję z TZU: Szampon i kuracja przyspieszająca wzrostt i hamująca wypadanie włosów od DermoFuture Precision.

Witajcie moi drodzy :)

U nas z alergią już troszkę lepiej. No ale od kilku dni te pogięte przeziębienie ...i ja i Bartoszek .. Ehh co za świat, coś się poprawi, ale z drugiej strony da popalić.

Dzisiaj przychodzę do was z recenzją zestawu od DermoFuture Precision, który testowałam ja.
Otrzymałam szampon i kurację- tak jak mąż. Jednak u mnie i u niego produkty sprawdziły się inaczej.


Zestaw ocenię jako całość, bo nie używałam ich osobno a zawsze razem. Szampon co 2-3 dni, kurację codziennie od ponad 3 tygodni.





Kilka słów od producenta. Składy produktów.

Szampon mieści się w tubie 200 ml, kuracja w małej buteleczce z atomizerem.


Otwarcie typu klik. Konsystencja bardzo żelowa, szampon jest przezroczysty.
Pieni się bardzo dobrze, świetnie oczyszcza skórę głowy no i co ważne nie podrażnia jej.
Nie zrobił m żadnej krzywdy, a kto czyta mój blog wie dobrze, że na szampony reaguję różnie.


Jeszcze raz wspomnę o bardzo fajnym rozwiązaniu aplikacji kuracji. Dzięki przedłużonej końcówce płyn zawsze trafiał na skórę głowy nie na włosy.

No i Kochani co najważniejsze. Czy kuracja faktycznie zapobiega wypadaniu włosów i przyspiesza ich wzrost??

Główne założenie produktów troszkę się sprawdziło.. Znaczy się, wypada mi troszkę mniej włosów..
Ja myślę, że to zbyt krótki czas na że tak powiem 'rozbujanie się' działania.
Jeżeli coś się zmieni jak wykończę produkt po prostu napiszę osobną notkę.
Coś się zaczęło dziać, ale efekt nie do końca jest zadowalający.

Niby mówi się, że to normalne, że po porodzie włosy wypadają garściami. Ale czy na prawdę aż tak ?
Niech mi powiedzą dziewczyny, które mają dzieci, czy też tak traciły włosy... Jaka na to rada??

Po umyciu włosów i tylko wyciśnięciu ich z nadmiaru wody w dłoni zostaje mi spory ich 'plik' ...
Spójrzcie i oceńcie!


Jak u facetów robią mi się zakola.. I na całej głowie mam takie łyse placki... Biorę witaminy które brąłam w ciąży no i ten zestaw zaczął coś działać.. Mam nadzieję, że się w końcu polepszy bo lada dzień zostanę bez włosów!!
Ja, która zawsze miałam mega bujną czuprynę ...




BUZIAKI,
KAŚKA :*

piątek, 10 czerwca 2016

Testuję z TZU: DermoFuture Precision: Szampon przeciwłupieżowy i przeciw wypadaniu włosów & kuracja przeciw wypadaniu włosów.

Witajcie Kochani :) z Bartulinkiem mam ostatnio troszkę problemów... Wysypka, wysypka, wysypka... Zaczęło się od oliwki, ale to nie sedno problemu. Eh ma brzdąc skazę białkową, a więc musi dostawać mleko dla alergików. Opcja cycowania jest nadal, ale muszę odstawić prawie w 100% wszelki nabiał typu mleko, jogurty, sery, masło itd. itp. No nic jakoś dam radę, chociaż nabiał uwielbiam. Ale bardziej zależy mi żeby małego karmić no przynajmniej do skończenia przez niego pół roku. A to już niebawem... Ma 3 miesiące i  3 tygodnie. Za 1,5 tygodnia skończy 4 miesiące.
Dostaliśmy skierowanie do alergologa, chciałabym małemu zrobić testy, przydałoby się. Niebawem kolejne usg z bioderkami, chirurg... Niby dzieciaczek właściwie zdrowy, ale i tak trzeba nachodzić się po lekarzach. No ale co ja wam będę gadać.. Dużo z was ma dzieci, więc wie jak to jest. Tych co nie mają nie chcę straszyć:P Bo mimo wszystko WARTO!

Dzisiaj przychodzę z recenzją zestawu, który otrzymał mój mąż do testów od Michała z TZU.


Zestaw wygląda elegancko :) Opakowania proste, przejrzyste, miłe dla oka. Kuracja była też z wierzchu spakowana w folię, co daje pewność, że otwierasz produkt jako pierwszy.

Na pierwszy rzut szampon.


Duża tuba o pojemności 200 ml z terminem ważności 12 miesięcy od otwarcia. Otwierany na zatrzask. Nie ma problemów z otwarciem mokrymi dłońmi, ale i nie otworzyłby się w torbie nieumiejętnie zabezpieczony.

Kilka słów od producenta.



Szampon pachnie mentolowo, jest koloru perłowego o konsystencji dosyć typowej dla szamponu Jest na w pół przezroczysty.

Producent obiecuje, że przy regularnym stosowaniu zapobiega on łupieżowi i wypadaniu włosów.
Czy tak rzeczywiście jest?

Mąż używa szamponu już od ponad 3 tygodni. Myje włosy codziennie. Jest zadowolony z jego działania, nie podrażnił mu skóry głowy- nie wywołał łupieżu to już ogromny plus bo większość szamponów robi mu krzywdę. Włosy mu jakoś mocno nie wypadają, ale szampon nie spowodował zwiększenia wypadania, czyli zapobiega wypadaniu.
Tak na prawdę obietnice spełnione.
Ogólnie Łukasz jest zadowolony, włosy są miękkie, odświeżone i przyjemnie pachną.
Ale ... Stwierdził, że taki sam efekt ma przy innym szamponie, który jest o wiele tańszy niż ten...
A więc przyjemny produkt, ale jest nieadekwatny co do ceny.


Pora na kurację:


Kuracja ma za zadanie hamować wypadanie i pobudzać wzrost nowych włosów.

Produkt znajduje się w buteleczce. Jego aplikacja jest fajnie skonstruowana. W razie długich włosów, nie mamy problemu ze stosowaniem bezpośrednio na skórę głowy.
Mąż używał kuracji codziennie przez dwa tygodnie. Niestety dłużej nie dał rady, gdyż strasznie, ale to strasznie swędziała go głowa. Po odstawieniu specyfiku problem podrażnienia skalpu zniknął.
Nie zauważył jednak żadnych nowych włosków. Jeżeli chodzi o wypadanie włosów, nie zwiększyło się ono, lecz nie było jakieś strasznie widoczne.
Na pojawienie się nowych włosków czekaliśmy, ale się niestety nie doczekaliśmy.
Być może kuracja była stosowana zbyt krótko, jednak stosowanie jej na dłuższą metę mogłoby przyprawić go o nerwicę.. :P

A więc kuracji niestety polecić wam nie mogę... a szkoda.


Znacie te produkty ??

BUZIAKI,
KAŚKA

środa, 8 czerwca 2016

Testuję z TZU: Intensywny hialuronowy wypełniacz ust od DermoFuture Precision. Działa czy udaje ?

Witajcie Kochani :)
Dzisiaj przychodzę do was z nowością od DermoFuture Precision.
Do produktów tego typu podchodzę z rezerwą, sama do końca nie wiem czy im wierzyć, czy nie. Oczywiście wszelkie wątpliwości rozchodzą się po wypróbowaniu cudaka.




W tym przypadku producent obiecuje wypełnienie- powiększenie ust. Któż by tego nie pragnął, szczególnie ja taki szaraczek, który usta ma znikome, a na operację, no cóż, mnie nie stać :)

Z ogromną zazdrością patrzę na kobiety, których usta wyglądają jak z gazet, są piękne kształtne i nie potrzebują takich zabiegów...


 Skład- kliknij, aby powiększyć.


Kilka słów od producenta. Instrukcja użycia- posmarować usta i odczekać 5 minut na efekt.


Kosmetyk znajduje się w tubce typowej dla błyszczyków. Pojemność to 12 ml.
Mazidło jest koloru białego, dla mnie bezzapachowe.
Rozprowadza się bardzo łatwo, konsystencją przypomina taki bardzo lekki krem.

Co najważniejsze, czy NA PRAWDĘ DZIAŁA?

Dziewczyny... oceńcie same...



Jakość cery wybaczcie- świeżo po peelingu, który zawsze powoduje u mnie zaczerwienienie.

No dla mnie efekt jest... mega widoczny! I mega fajny! Dziewczyny, na takie usta nałożyć szminkę i w rejs!
Usta są dużo bardziej okrągłe no i jak obiecał producent ich naturalna barwa jest podkreślona :)
Są czerwieńsze, błyszczące- ale tylko przez chwilę.
Po nałożeniu wypełniacza usta delikatnie pieką, czuć że coś się dzieje. Jak widać.. :))

Ja jestem zadowolona, teraz moje usta mogą wyglądać atrakcyjnie :)
Dziewczyny polecam!!

Dziękuję Michałowi z TZU za możliwość wypróbowania tego cudeńka! Jestem pod wrażeniem :)

BUZIAKI,
KAŚKA :*

wtorek, 7 czerwca 2016

MEGA Denko #2 marzec-kwiecień-maj. Krótkie recenzje tego co udało mi się zużyć.

Witajcie :) A więc dzisiaj po usg ... No i w sumie wynik jest dobry! Wszystko wyjaśni się niebawem po kolejnej wizycie u chirurga. Ale wierzę, że będzie dobrze, tak jak bym chciała. Bartoszek był dzielny całe badanie :)

Dziś przychodzę ze zużyciami i mega krótkimi recenzjami. Zresztą co wam będę tłumaczyć, to nie pierwsze moje denko :P
Nie przeciągam, zapraszam.

W tym miesiącu nie ma zdjęcia wszystkiego razem, bo nie ogarnęłabym zdjęcia :D A więc od początku mniej więcej podzieliłam kategorie.

CIAŁO:


*Balsam Vaseline- bardzo fajna opcja lekkiego, jednak dobrze nawilżającego balsamu na leniwe dni, lub dni kiedy nie ma się siły na bardziej wymagające smarowanie. Pod koniec  ciąży i po cesarce to było zbawienie!
*Żel z AA- świetny malinowy zapach, uprzyjemniał mi prysznice bardzo :)
*Żel z Isany- śliczny słodki zapach
*płyn do higieny intymnej Facelle <RECENZJA>. Kiedyś bardzo je lubiłam, szczerze mówiąc teraz co raz mniej.
*krem do depilacji- dla mnie lipa.. użyty dwa razy.. nie zdziałał NIC!
*peeling z Tołpy, niedługo recenzja jego i balsamu ujędrniającego jako duetu.
*żel Balea <RECENZJA>
*maszynki BIC Soleil- dla mnie najlepsze
*dezodorant Fa. Zużyty do połowy... uczulił i męża i później mnie ...
*kulka FA- świetna, nie pierwsza i nie ostatnia...
*dezodorant Dove- mąż go polubił, dobrze chronił i nie bielił ubrań.
*żel z Axe- świetny cytrusowy zapaszek :)
*płyny do higieny intymnej Biały Jeleń, oba dobre, ale ten z kozim mlekiem najlepszy :)

WŁOSY:


*Obie farby z Joanny... cóż... nie doczekały swojej chwili, gdy chciałam użyć okazało się, że obie są po terminie...
*suchy szampon Shauma- <RECENZJA>
*olej kokosowy. Nie wiem, czy to możliwe ale zepsuł się... stał w łazience, widocznie było mu za gorąco... Nowe op stoi w lodówce :P
*miniaturka maski- starczyła na dwa razy, krzywdy nie zrobiła, wydaje się być niezła, ale nie do końca mogę stwierdzić po dwóch użyciach
*olej kokosowy DERMISJA- zużyłam w pielęgnacji synka. Sprawdza się u nas świetnie.
*pilomaxy <RECENZJA> Nie wykończone. Jakoś tak sobie stały i stały, po prostu miałam wiele ciekawszych produktów :)

HIGIENA:


*Podpaski Facelle najlepsze dla mnie! OD dawna używam, w połogu się sprawdziły, ale i później. Mam teraz mega długie okresy i obfite że tak powiem. Nie wiem czy to normalne.. Jakoś nie mam kiedy wybrać się do lekarza..
*wkładki facelle- naj naj naj lepsze :)
*chusteczki Velvet BABY najlepsze!!! u Bartusia super się sprawdzają- idealnie mokre, nie podrażniają, nie wysuszają.
*chusteczki DADA newborn- bardzo przyjemne, nie zrobiły krzywdy :) Jednak najtańsze nie są :)
*chusteczki TAMI dla mnie jakieś dziwne... Ten zapach jakby miały mega dużo 'perfum'. Dlatego używa sama na sobie, Bartusiowi je oszczędzam.
*chusteczki Hipp- dostałam te próbki- 2x 15 sztuk. Fajne, ale dla mnie trochę za mało mokre.
*podpaski always- też bardzo fajnie się u mnie sprawdziły :)

DŁONIE I STOPY:


*mydło carex- większość zużyłam w szpitalu- nie wysuszało, dobrze myło
*mydło isana- ente opakowanie- bardzo fajne :)
*dezodorant do stóp IWOSTIN- mąż żużył i bardzo chwali, być może kupimy kolejne opakowanie
*maska do stóp L'BIOTICA <RECENZJA>
*zapas mydełka isana- cudny zapaszek :)
*maska do stóp avon- dawno po terminie, wyszperana gdzieś w szafce. Nawet nie wiem czy coś dawała :D

PRÓBKI, MASECZKI:






*maseczka z AA- nawilżająca, pokazywałam w zakupach <TU>. Baardzo fajna!

*Oilatum Baby- próbka emulsji do kąpieli- spoko, ale olej kokosowy rozpuszczony w wodzie to prawie to samo
*olejek z bielendy- fajny zapach :)
*próbka azjatyckiego kremu BB- świetne krycie, kolor idealny, bardzo polubiłam :)
*maseczka Avon- fajny zapach ot i tyle:)

BUŹKA:


*płatki isana- dla mnie kiepskie- rozdwajają się i pylą...
*płatki carea- dla mnie najlepsze!
*pasta denivit- delikatnie wybiela, ale szału brak
*odżywka realash- tyle kosztuje, a u mnie efekt ŻADEN!
*tusz Isadora- był w którymś pudełku- NAJLEPSZY!!!
*pomadka Maybelline- wykończona- no wazelinka taka :)
*jakieś stare cienie wygrzebałam... :D

Uffff... przebrnęłam... :D Matko sporo tego.

Znacie coś kobitki ?? Może coś z tego inaczej się u was sprawdziło?

BUZIAKI,
KAŚKA :*