niedziela, 30 lipca 2017

BIOTANIQE: Naturalny krem odżywczy.

Witajcie Kochani! :)
Upał nie z tej ziemi :-) taką pogodę to ja lubię, chociaż dziś pęka mi głowa.. ale to nie z powodu pogody. Na szczęście dziś spędziliśmy dzień na wsi, gdzie Bartek się wyszalał jak tylko mógł, tak więc i ja miałam chwilę na spokojne posiedzenie ;) chwilę, bo z Bartkiem więcej się nie da ;)) ale czy ja narzekam? Absolutnie!


Dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć o kremie, który również znajdował się w paczuszce od Maurisse, którą pokazywałam TU.

Krem wg producenta może być używany i do twarzy i do ciała. Ja używałam go tylko do ciała, ponieważ w paczuszce znajdowały się dwa inne, których używałam na twarz. Nie byłabym w stanie na wskroś przetestować trzech kremów do twarzy.

Tak więc, służył mi jako balsam.


Kremik otrzymujemy w plastikowym słoiczku z nakrętką. Prosta, czytelna i bardzo estetyczna grafika zachęca do zaufania marce.


Pod plastikowym wieczkiem znajduje się dodatkowe zabezpieczenie przed wścibskimi rączkami w postaci sreberka ;)


Informacje od producenta, oraz skład.


Krem koloru białego, konsystencja bardzo kremowa, ale jednocześnie lekka i typowa dla produktów krem-żel. Pachnie cudownie, tak samo, jak żel do demakijażu <3 i nawet spory czas czuć go na ciele, za co plus!
Bardzo, ale to bardzo łatwo się rozprowadza. Chwila moment i całkowicie się wchłania, nie bieli. Nawilża fajnie, jednak myślę, że zbyt słabo dla mocno suchej skóry. Dla mnie na lato jest to idealny produkt, bo nie oblepia mojej skóry i mogę na spokojnie narzucić koszulkę i iść spać niemal od razu ;)
Jest to bardzo fajny produkt, chociaż w moim przypadku bardzo niewydajny. Wystarczył mi na jakieś 2,5 tyg. No ale właściwie pojemność nie jest też duża. Minus i plus, szybko zużyłam- pora na kolejne testy :P Ale szkoda, że ten mega przyjemny zapach tak szybko się skończył :)


Znacie ten krem? Jak się sprawdził u was?

BUZIAKI, KAŚKA :*

czwartek, 27 lipca 2017

VICHY: Woda termalna.

Dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć o moim ostatnim odkryciu! Tak, odkryciu. Wiem, woda termalna to żadna nowość. Jednak w mojej pielęgnacji? Zdecydowanie!





Czy ktoś uwierzy, czy nie, to moja pierwsza woda termalna. Przymierzałam się do kupna od dawien dawna, jednak się nie składało.


Na początku kilka słów o tym, co to jest woda termalna. Niby każdy wie, ale czy na pewno? Mój świetnie znający się na kosmetykach mąż stwierdził, że to to samo, coby nalać 'kranówy'. Ano nie to samo. Sami spójrzcie:


'W 100% czysta, naturalna Woda Termalna. Doskonale łagodzi podrażnienia, wspiera naturalne mechanizmy obronne skóry, stymuluje regenerację komórek. Swoje właściwości zawdzięcza wyjątkowemu pochodzeniu. Wydobywana z głębi skał magmowych, zawiera aż 15 minerałów niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania skóry.


Woda Termalna Vichy kryje w sobie wyjątkowe właściwości 15 cennych minerałów niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania skóry. Słynie ze swoich właściwości łagodzących, wzmacniająco-ochronnych oraz regenerujących. Wspiera profesjonalną pielęgnację, przywracając skórze naturalny i promienny wygląd. Dzień po dniu znikają zaczerwienienia oraz suchość i szorstkość.
Woda termalna z Vichy wydobywana jest w sercu wulkanicznego rejonu Owernii we Francji. Mocno nasycona minerałami, zachowuje swoją czystość i dobroczynne właściwości.
Wysoka skuteczność potwierdzona badaniami klinicznymi:
* o 20% mniejsza widoczność zaczerwienień,
* o 52% zredukowane uczucie ściągnięcia i pieczenia,
* o 83% mniejsza suchość skóry.
Już po 7 dniach stosowania, widoczne są spektakularne efekty. Redukuje uczucie dyskomfortu spowodowane podrażnieniami i zaczerwienieniami.
Woda termalna z Vichy jest hipoalergiczna. Nie zawiera konserwantów ani środków zapachowych. Spełnia wymagania skóry wrażliwej i skłonnej do podrażnień. '


Woda termalna Vichy to produkt, który otrzymujemy w zgrabnej, metalowej buteleczce z atomizerem. 



Spray to idealne rozwiązanie w przypadku takiej wody, najlepszym sposobem użycia jej, jest po prostu spryskanie twarzy/szyi/włosów z odległości około 30 centymetrów. I voila!





W jakim celu używałam wody termalnej?
* Pierwszy test nastąpił od razu, kiedy tylko produkt trafił w moje ręce. Spryskałam nim twarz, tego dnia było 26 stopni w cieniu, więc pora idealna na pierwsze testy.
Słuchajcie, maksymalne odświeżenie, delikatne i przyjemnie nawilżenie. Spryskałam twarz z zalecanej odległości, a pozostałość delikatnie osuszyłam bawełnianą ściereczką. Efekt był piorunujący. Buzia po całkowitym wyschnięciu była wyraźnie zmatowiona, jednak bez tego okropnego uczucia ściągnięcia, który mi się zdarza po zwykłej wodzie jak i płynach micelarnych, czy tonikach. Wróciła też miękkość i gładkość skóry, nie wspominając o większym nawilżeniu. Byłam przekonana, że moja cera jest w dość dobrym stanie, ale suche skórki nie chciały mi dać spokoju. Nie trzeba było długo, aby Woda Termalna Vichy sobie z tym poradziła. Skórek jest coraz mniej, a te które są, mniej rzucają się w oczy, z powodu ogólnej poprawy stanu skóry. Wielki plus za to!
Używałam jej też, aby spryskać buzię, kiedy to relaksowałam się z maseczką z glinki. Oczywiście efekt super. I maska jakby lepiej odżywiała?


* Jednak najważniejszym i najbardziej satysfakcjonującym było... nawilżenie i ukojenie skóry głowy! Pomyślicie ‘Oszalała! Wodę termalną na skórę głowy?!’ Nie mam pojęcia, czy ktoś jej tak używał, jednak z ręką na sercu polecam! Mam ogromne problemy ze skórą głowy, ogromne! Niby było trochę lepiej, jednak silniejsze produkty do oczyszczania oraz odżywiania i problem wrócił ze zdwojoną siłą. Znacie to? Nie powiem, że mnie to uradowało. A wręcz byłam wściekła. No ale cóż, za ciekawość się płaci. Ale ale! Dzięki ciekawości się też zyskuje!
Na ten pomysł wpadłam przypadkiem. Przy spryskaniu twarzy wiadomo, kilka kropel spadło na brzeg linii włosów, gdzie ostatnio zdecydowanie skóra nie wyglądała najlepiej. Jednak widząc nagłą poprawę, szybko zorientowałam się, że to Woda Termalna Vichy tak wpłynęła na moją skórę.
Spryskałam raz, drugi, trzeci! I znalazłam ukojenie! Teraz już nie martwię się jakim cudem dotrwam do mycia włosów, nie rozdrapując skóry głowy- tym samym bardziej ją podrażniając. Myję włosy co drugi dzień i doczekanie się tego drugiego mycia graniczyło nie raz z cudem. Jednak ta woda to mój ósmy cud świata! Na pewno nie naprawię nią swoich problemów, do tego potrzebna jest gruntowna diagnoza i najprawdopodobniej testy alergiczne, ale ważne, że działa doraźnie, koi i łagodzi podrażnienia! Spadło mi to cudeńko z nieba!


Teraz już wiem na pewno, że na stałe zagości w mojej pielęgnacji. Tyle rozwiązań, tyle alternatyw! Przepraszam się dziś ze stwierdzeniem, że ‘Coś, co jest do wszystkiego, nie nadaje się do niczego’, bo w tym przypadku to bujda!

Znacie tą wodę? Może macie też jakieś inne zastosowania?

wtorek, 25 lipca 2017

Profesjonalny Zabieg Rekonstrukcji JOICKO K-PAK w Salonie Day Spa Maołgrzaty Bartoszewicz w Białymstoku.

Witajcie :) W marcu na spotkaniu blogerek w Białymstoku razem z dziewczynami miałyśmy okazję poznać Małgosię, właścicielkę salonu Day Spa Małgorzata Bartoszewicz, ale przede wszystkim specjalistkę w dziedzinie pielęgnacji jak i koloryzacji JOICO.

*Spotkanie Blogerek Urodowych w Białymstoku RELACJA 04.03.2017
*Spotkanie Blogerek Urodowych w Białymstoku UPOMINKI 04.03.2017

Na wstępie zapraszam was na Fanpage salonu na Facebooku KLIK. Znajdziecie tam przepiękne upięcia i cudne, czasem figlarne stylizacje koloryzacyjne we wszystkich odcieniach tęczy! Ostrzegam.. można się zapatrzyć <3

Na tym spotkaniu właśnie, każda z nas otrzymała Voucher na Profesjonalny zabieg Rekonstrukcji, czyli odbudowy włosa właśnie w Gosi salonie!
Domyślacie się, jak bardzo się ucieszyłam prawda? Tym bardziej, że moje włosy coraz bardziej błagały o pomoc.

W międzyczasie trochę się zmieniło ;) Sporo skróciłam włosy, zdecydowałam że nie będę więcej walczyć o poprawę ich kondycji, bo z długimi wyraźnie przestałam sobie radzić.
Skróciłam, poszłam na zabieg... I?

Najpierw opowiem wam pokrótce, jak wyglądał zabieg, kilka słów o całej oprawie, oraz wrażenia na już i prawie miesiąc po :)


Nazwa Salonu 'Day Spa' nie wzięła się z niczego! To prawdziwy salon spa! Można odszykować i fryzurkę i pazurki, ale i dać wytchnienie dla ducha podczas masaży i innych przyjemności cielesnych!

Przybyłam na miejsce kilka minut przed czasem, a Gosia porwała mnie na fotel punktualnie! Co do minuty! Wielki plus za to, mając małe dziecko czasem trudno sobie zorganizować czas na wyjście do fryzjera, a jeśli trzeba jeszcze długo odczekać na swoją kolej, robi się mniej przyjemnie. W każdym razie w tym wypadku ani odrobinę się nie zawiodłam!

Od razu zostałam zabrana na tzw 'myjkę'. Tam miałam spędzić najbliższy czas, cały zabieg. Tego bałam się najbardziej.. Od razu przypomniało mi się ostatnie farbowanie włosów, kiedy pani fryzjerka myła mi włosy tylko chwilę, a niemal tydzień chodziłam pokręcona- okropność!

W Gosi salonie od razu wam napiszę, miałam zupełnie inne odczucia.
O wygodnej myjce czytałam właśnie u Pauli, jednak lekki strach pozostał, co się okazało zupełnie niepotrzebnie!

Z marszu została mi zaproponowana kawa, herbata, woda. Wybrałam wodę, z plastrem cytryny ;)

Spójrzcie jak się rozkoszowałam w przerwach między kolejnymi etapami :D


Trochę zmokła kura, ale jaka wychillowana ;))

'JOICO K-PAK HAIR REPAIR SYSTEM - PROFESJONALNY ZABIEG REKONSTRUKCJI WŁOSÓW 
Zabieg rekonstrukcji JOICO K-PAK Hair Repair System to przeznaczony dla każdego typu włosów profesjonalny 30-minutowy, 4-etapowy zabieg wykonywany wyłącznie w salonach fryzjerskich. Zabieg odbudowuje i wzmacnia zniszczone włosy, zwiększa ich blask, przywraca optymalne nawilżenie. 

Wykonany przed koloryzacją lub trwałą ondulacją sprawi, że włosy będą właściwie przygotowane do zabiegu i odpowiednio chronione oraz staną się podatne na stylizację, ich kolor będzie trwalszy i bardziej nasycony, a skręt pełny i wyrazisty. Zabieg rekonstrukcji włosów JOICO polecany jest wszystkim, którzy marzą o jedwabistych, gładkich i zdrowych włosach.

Krok 1 – OCZYSZCZANIE
Skutecznie usuwa wszelkie mikrozanieczyszczenia. Włosy stają się perfekcyjnie świeże.
 
Krok 2 – WYGŁADZANIE
Dokładnie wyrównuje powierzchnię. Włosy stają się idealnie gładkie i miękkie.

Krok 3 – REKONSTRUKCJA
Intensywnie odbudowuje i naprawia strukturę. Włosy stają się elastyczne i sprężyste.

Krok 4 – NAWILŻANIE
Dogłębnie nawilża i nadaje elastyczność. Włosy stają się lśniące i podatne na układanie. '


Dodam tylko, że mój zabieg nie trwał 30 minut, trwał więcej, nie pamiętam ile dokładnie, właściwie wcale nie patrzyłam na zegarek, dla mnie to był mega odpoczynek, chwila dla mnie, tylko dla mnie. Na totalne niemyślenie.

A włosy? Cudowne! Pięknie błyszczące, świetnie i co ważne DOGŁĘBNIE nawilżone!
Nawet teraz, niemal miesiąc od zabiegu myję włosy szamponem i nie potrzebują one absolutnie żadnej, ale to żadnej odżywki! Rozczesują się bez problemu, są miękkie, błyszczące i bardzo wygładzone. Oby efekt utrzymał się jeszcze trochę, bo nie powiem, takie włosy to ja lubię mieć ;)


Zdecydowanie polecam wam ten zabieg, szczególnie przy włosach kręconych, wysokoporowatych! Wierzcie mi, że nie zawiedziecie się ;)

Sami spójrzcie jaki efekt uzyskałam!


Błyszczą się ewidentnie, nawet tam, gdzie nie pada światło ;)


Zdjęcie z wykonawczynią musiało być! Dokonała cudu, chwała jej za to!


Znacie produkty Joico? Jakie wy macie doświadczenia? 


BUZIAKI, KAŚKA :*

sobota, 22 lipca 2017

BIOTANIQE: Micelarny żel do demakijażu.


Witajcie! Wczorsj było brzydko, dziś pięknie, o co kaman!? No w końcu mamy lato! Tylko... gdzie te lato w tym roku? Pogoda co chwila się psuje i właściwie więcej jest niepogody niż pogody :/ mam nadzieję, że chociaż sierpień w tym roku dopisze, bo lipiec jest mocno deszczowy :/


Jednak dzisiaj nie o pogodzie. W paczuszce od MAURISSE, którą pokazywałam TU znajdował się bardzo ciekawy produkt.
Dla mnie całkowita nowość. Micelarny żel do demakijażu. Micelarne, to płyny miałam do tej pory, więc za testy zabrałam się niemal od razu, tym bardziej, że obecny wtedy produkt zakończył swoją żywotność ;)


Fajna, miła dla oka buteleczka. Lubię takie proste, jednak na swój sposób atrakcyjne opakowania. Dla mnie przywodzi na myśl te wysokopółkowe produkty, co jest raczej dobrym skojarzeniem ;)


Skład :)


Produkt wydobywamy dzięki pompce. Nie miałam z nią ani razu problemu, nie zacina się, na jedno użycie używam mniej więcej 1,5 pełnej pompki. Używam produktu niemal miesiąc, a nadal niezbyt widzę ubytek, tak więc już mogę powiedzieć, że produkt jest mega, mega wydajny!


Kolor przezroczysty, widać jakby delikatne bąbelki. Konsystencja bardzo żelowa, jednak leciutka.
Co jest fajne żel nie jest tłusty. Jest delikatny, ale makijaż usuwa dosłownie po chwili. Producent zaleca, aby do np. umalowanego oka przyłożyć wacik z zaaplikowanym żelem przytrzymać chwilę, aby tusz/cień/lliner się rozpuścił i delikatnie pocieramy oko.
Przyznam się, że nie czekałam nigdy zbyt długo. Dawałam żelowi dosłownie chwileczkę na działanie i nie zawiodłam się ani razu! I cień i tusz zmywa błyskawicznie! Jeśli robiłam mocniejszy make up (baza, podkład, puder, bronzer, rozświetlacz) wtedy używałam go na całą twarz i do tego potrzebowałam drugiego nasączonego wacika. Jednak mój codzienny makijaż to zazwyczaj krem cc/puder fixer i tyle. Jednak tusz mam zawsze ;) no i z nim radzi sobie całkiem bezproblemowo.
Jednak należy wspomnieć, że nie używam produktów wodoodpornych, na takich produktu nie testowałam ;)
I coś o czym koniecznie muszę wspomnieć, co zresztą jest zaletą każdego produktu BIOTANIQUE, które otrzymałam, mianowicie ZAPACH! Jeeezu jak to pachnie! Tak świeżo z delikatną nutą słodyczy. Już kiedyś gdzieś to czułam, ale gdzie.. w jakim produkcie, nie pamiętam. Jednak upajam się każdą chwilą używania go!

Żel nie pozostawia na buzi tłustego filmu, jednak to w sumie nie byłby jakiś duży problem, bo po nim używam płynu micelarnego i toniku, więc tłustość bym zmyła.

Bardzo ciekawy produkt, cieszę się, że zostanie ze mną na dłużej, bo jest mega wydajny. Chętnie też kiedyś do niego wrócę :)


Znacie ten produkt? Lubicie tego typu żele?

BUZIAKI, KAŚKA! :*

środa, 19 lipca 2017

MULTIBIOMASK: Głęboko oczyszczające plastry na nos.

Witajcie Kochani! :)
Ostatnie kilka dni w biegu! Ciągle coś się dzieje, dziś np robimy soki z porzeczki :) niebawem już zaczną się pierwsze przetwory ogórkowe, cukiniowe itd. A ja jestem jedną z tych osób, która zacharowuje się wtedy na amen :P sosy, sałatki, przeróżne rodzaje ogórków, suszone pomidory, soki i czasem też dżemy :D szaleeeństwo! Ale co swoje  to swoje, wiadomo! ;))


Dzisiaj chciałabym wam napisać o poniekąd moim małym odkryciu ;)
Używałam już kiedyś takich plastrów, jednak efekty były ŻADNE.
Jak się domyślacie, w tym wypadku było inaczej ;)
Zapraszam!


Plastrów w opakowaniu jest 6 sztuk, znajdują się one w foliowej saszetce, na której znajdziemy skład i informacje od producenta.


Kilka słów od producenta, skład.


Każda sztuka jest jeszcze osobno spakowana w foliowy woreczek, co w sumie ułatwia ich przechowywanie.


Plaster z wierzchu jest koloru szarego i jest 'przyklejony' do folii.


Plaster aplikuje się bardzo prosto. Należy zwilżyć nos,  przykleić plaster czarną stroną i dokładnie docisnąć.


Wiecie no na prawdę nie wierzyłam w ich skuteczność, ale spójrzcie same, zdjęcia plastrów po ich ściągnięciu mówią same za siebie.
Spa robiłam sobie z mężem, więc i on testował plastry ;)
Co więcej, na jego plastrów było więcej białych kropek, to ten niżej.




Jedyny minus, ale właściwie co to za minus... Plastry delikatnie wybrudziły nam noski :P
Ale odrobina wody i po brudzie ;)

Polecam z całego serca, a jeszcze bardziej polecam po zrobieniu 'parówki' na twarz. Wtedy wychodzą jak kreciki z norek :P


Znacie? Używacie takich produktów?

BUZIAKI, KAŚKA :*

poniedziałek, 17 lipca 2017

DERMOFUTURE PRECISION: Ekspresowa maska-krem wybielająca.

Witajcie Kochani! ;)
Wiecie, ostatni czas nie jest dla mnie lekki. W Bartka coś wstąpiło, nie wiem co, ciężko go ogarnąć, mąż bierze dodatkowe godziny no i jednym słowem DOM WARIATÓW u nas.
Ale wiecie co, nic mnie nigdy nie podbudowywało tak, jak konstruktywna, logiczna krytyka.
Taka, którą warto wziąć do serca, taka którą warto wysłuchać i być może zrozumieć jakiś tam swój błąd, poprawić się. Człowiek uczy się całe życie, ja w to wierzę, że wiele jeszcze przede mną.
Ale czasami są sytuacje, kiedy krytyka jest wręcz śmieszna, a nawet żałosna.
Znacie takie powiedzenie? 'Przyganiał kocioł garnkowi'? Bo ja znam bardzo dobrze ;)

Blog to moja pasja! Ogromna pasja! Zaraz obok gotowania i czytania ;) i ostatnio układania klocków :D
Do niedawna- przez 3 lata prowadzenia bloga- miałam może 2-3 współprace. Śmiesznie co? Ale jednak zarzucono mi, że bloguję dla tych upominków ze spotkania, dla tych, którymi dzielę się z połową rodziny. Całkiem chciwa jestem co? Bez szczytnego celu, bo przecież pomoc zwierzakom, to nie pomoc, nie?
Inni mają współprace, otrzymują produkty do testów, ale jednak jest to ich pasją. Część osób, które jeździ na spotkania blogerskie, otrzyma kilka upominków- raz więcej, raz mniej, raz wcale, ale przecież nie to jest najważniejsze (LUDZIE!)- oni już nie blogują z pasją, bo uczestniczą w spotkaniach z chciwości! Tak, taka ogromna ta chciwość!
Szkoda tylko, że zawsze najwięcej mają do powiedzenia dosłownie Ci, którzy mają najmniejsze o czymkolwiek pojęcie. Także pozdrawiam ;)

Ale o czym to ja miałam? No o masce przecież! ;)
Tak więc wygadałam się odrobinę i wracam do tematu ;)


Maskę znajdujemy w niewielkiej saszetce. Zamknięcie jest dosyć nietypowe, jednak bez problemu można produkt zamknąć, bo po obłamaniu zabezpieczenia, po odwróceniu nakrętki można saszetkę szczelnie zamknąć- duży plus, bo na raz nie idzie jej zużyć :P


Kilka słów od producenta, oraz skład! ;) Jej pojemność to 12 ml, produkt zachowuje swoje właściwości w 12 miesięcy od otwarcia.



Maska-krem ma kolor biały. Zapach delikatny, dla mnie jakby lekko cytrusowy. Konsystencja bardzo kremowa, łatwo się rozprowadza po skórze, nie roluje się i nie rozwarstwia.


PRZED NAŁOŻENIEM.


PO NAŁOŻENIU I WMASOWANIU.


PO ZMYCIU POZOSTAŁOŚCI MASKI WODĄ.

W moim mniemaniu nie trzeba nawet więcej słów, przecież chyba gołym okiem widać, że efekt jest. I to WOW!

Oglądałam filmik z zapowiedzią i byłam zaszokowana, ale i nastawiona bardzo sceptycznie ...
Szczerze nie sądziłam, że cokolwiek w tak krótkiej chwili może rozjaśnić moje okropne przebarwienia. Wyrównać koloryt. Ale sami widzicie co się dzieje. Mimo, że zdjęcia nie są jakiejś mega świetnej jakości ale ten efekt widać!

To świetna baza pod makijaż, dzięki niej po nałożeniu podkładu uzyskujemy dużo lepsze krycie, niż bez kremu! Jedną saszetkę zużyję na jakieś wyjścia, mniej wystawne, drugą zachowam na mega imprezy, bo wierzcie mi, że warto!

Polecam! Widzicie sami, że działa! ;)


Znacie ten produkt? 

BUZIAKI, KAŚKA :*

Produkt otrzymałam dzięki współpracy z TZU, jednak nie kupili tym mojej oceny, dla jasności. ;))))

sobota, 15 lipca 2017

Wakacyjne Spotkanie Blogerek w Grajewie- UPOMINKI.


Witajcie Kochani!
Dzisiaj pora na część drugą, pokazanie upominków ;)
Sami spójrzcie ile cudowności przywiozłam! Będzie co testować!

Nie przeciągam, zapraszam ;)


























https://drogeria.pl/
https://www.facebook.com/drogeriapl
https://www.instagram.com/drogeriapl/











http://ekodomek.eu/
https://www.facebook.com/Ekodomekkosmetyki/
https://www.instagram.com/ekodomekeu/

Mam też dla was kod rabatowy! -10% na hasło: GRAJEWO


















































Produkty dla piesków ;)

https://www.facebook.com/miastowlosow/


A my otrzymałyśmy od TOnZ gadżety :)


https://www.facebook.com/search/top/?q=towarzystwo%20opieki%20nad%20zwierz%C4%99tami%20oddzia%C5%82%20w%20grajewie











































O Majunto już kiedyś pisałam! Zapraszam KLIK. POLECAM!
























Wydawnictwo w tej chwili organizuje super akcję! Przecczytajcie sami o co dokładnie chodzi ;)
Smok Maciuś i Aneta Zając ukryli kilkadziesiąt książek w całej Polsce
Nie od dziś wiadomo, że Smok Maciuś, bohater serii książeczek dla dzieci Wydawnictwa
Dragon ma mnóstwo ciekawych pomysłów. Po pełnych wrażeń spotkaniach z małymi
czytelnikami w salonach sieci Empik, w wakacje rusza w drogę i zaprasza do zabawy w
czytelnicze podchody.
W całej Polsce, Smok Maciuś wspólnie z przyjaciółmi i aktorką Anetą Zając ukrył aż
kilkadziesiąt książek ze swoimi przygodami – wszystkie cztery tomy, które się dotąd ukazały.
Do zabawy zaprasza zarówno dzieci jak i ich rodziców, rodzeństwo czy dziadków. Wskazówki
gdzie szukać książeczek, będzie można znaleźć co tydzień, tuż przed weekendem na
facebookowym profilu Smoka Maciusia:
https://www.facebook.com/smokmacius
Start poszukiwań w każdą sobotę. Zaczną się 8 lipca w Szczecinie, gdzie w najbliższy weekend
odbędzie się finał regat największych żaglowców świata The Tall Ship Races. Zadaniem będzie
znalezienie i przeczytanie książeczki. Szczęśliwi znalazcy mogą zaprosić do czytania innych.
Powinni więc zrobić sobie z zdjęcie z książką i opublikować je na profilu Smoka Maciusia na
FB lub Instagramie. Mogą także grać dalej, a więc podpisać się pod dołączonym do książki
listem i i ukryć ją dla kolejnego małego detektywa. Wówczas wraz z wpisem na FB trzeba
opublikować także podpowiedź gdzie szukać.
Poza Szczecinem Smok Maciuś i Aneta schowają także książki w wielu innych mniejszych i
większych miejscowościach w całej Polsce. Pojadą również do kilku z nich, by spotkać się.








Kolejna cudna pamiątka w postaci Przypinki <3  Notesy magnetyczne dla mnie ku przypomnieniu ważnych spraw- taka ze mnie skleroza! Magnesy pamiątkowe dla Bartka- uwielbia, wręcz uwielbia się bawić magnesami i przykładać je do lodówki, ot taka zabawa :D
I nowe 'etui' na kartę, zabezpieczenie przed użyciem mojej karty bez mojej wiedzy- zbliżeniowo. Poprzedni już się trochę wysłużył, więc cieszę się na nowy ;)


Sami widzicie ile cudowności! Mnóstwo nieznanych mi produktów, dlatego chętnie zabieram się za testy i gotowa do działania będę wam dawać znać co jak się sprawdza ;)



Dziękuję bardzo wszystkim sponsorom za uczestnictwo w spotkaniu!

A tym bardziej Emilce, za organizację i dopięcie wszystkiego na ostatni guzik! :*


To co, może następne w Augustowie?


BUZIAKI, KAŚKA! :*