Witajcie Kochani! :)
Dzisiaj chcę opowiedzieć wam o moich wrażeniach po dłuższym, a co ważniejsze, regularnym stosowaniu maski do skóry głowy Natural Me. Od około miesiąca używam jej przy każdym myciu, więc mam już o niej wyrobioną opinię.
Maska ma zapobiegać wypadaniu włosów, wzmacniać cebulki włosów oraz pielęgnować skórę głowy.
Od jakiegoś czasu zaczęły mi MASAKRYCZNIE wypadać włosy. Tak, że po głupim upięciu/ związaniu włosów zostawała mi w dłoni ich pełna garść..
Raz tylko w życiu miałam taki problem z sypaniem się włosów. Po porodzie, dwa lata temu.
Teraz zaczęłam stosować żelki na włosy (jedne się u mnie nie sprawdziły, w drugie również niezbyt wierzę, ale mam je w zapasach, więc wypróbuję, jak nie pomogą poszukam ratunku w Vitapil Mama<3 (Tak, dalej karmię ;)) )
Produkt znajduje się w niewielkiej buteleczce, o pojemności 75 ml.
Kilka informacji od producenta.
Skład produktu.
Aplikacja maski jest bardzo prosta. Pompka dozuje odpowiednią ilość produktu na raz. Fakt, aby nałożyć ją na całą skórę głowy trzeba kilka pompek, ale nie dałoby się inaczej, jeśli chcemy aby maska docelowo znalazła się na skórze głowy, a nie na włosach :P
Maska ma dosyć lejącą konsystencję. Tym bardziej pod wpływem ciepła skóry staje się bardzo rzadka. Jednak nie sprawia to raczej większych problemów aby maska znalazła się tam, gdzie trzeba.
Zapach ma dosyć przyjemny, mimo, że ziołowy.
Nie zauważyłam, żeby włosy szybciej mi rosły, ale za to zauważyłam, że zaczęły trochę mniej wypadać. Na pewno mi jeszcze na długo wystarczy, przy okazji denka na pewno wspomnę jak się sprawdził po zużyciu całego opakowania.
Fajnie dba o skórę głowy, zmniejsza świąd i fajnie ją koi.
Absolutnie jej nie podrażnia, nie obciąża włosów co mnie bardzo cieszy.
Mam nadzieję, że na dłuższą metę bardziej zmniejszy wypadanie włosów, na to liczę najbardziej.
To na prawdę fajny produkt, jeśli ktoś ma problemową skórę głowy- polecam!
Używacie mask/peelingów do skóry głowy?? Jakie polecacie?
BUZIAKI, KAŚKA :*
Dzisiaj chcę opowiedzieć wam o moich wrażeniach po dłuższym, a co ważniejsze, regularnym stosowaniu maski do skóry głowy Natural Me. Od około miesiąca używam jej przy każdym myciu, więc mam już o niej wyrobioną opinię.
Maska ma zapobiegać wypadaniu włosów, wzmacniać cebulki włosów oraz pielęgnować skórę głowy.
Od jakiegoś czasu zaczęły mi MASAKRYCZNIE wypadać włosy. Tak, że po głupim upięciu/ związaniu włosów zostawała mi w dłoni ich pełna garść..
Raz tylko w życiu miałam taki problem z sypaniem się włosów. Po porodzie, dwa lata temu.
Teraz zaczęłam stosować żelki na włosy (jedne się u mnie nie sprawdziły, w drugie również niezbyt wierzę, ale mam je w zapasach, więc wypróbuję, jak nie pomogą poszukam ratunku w Vitapil Mama<3 (Tak, dalej karmię ;)) )
Produkt znajduje się w niewielkiej buteleczce, o pojemności 75 ml.
Kilka informacji od producenta.
Skład produktu.
Aplikacja maski jest bardzo prosta. Pompka dozuje odpowiednią ilość produktu na raz. Fakt, aby nałożyć ją na całą skórę głowy trzeba kilka pompek, ale nie dałoby się inaczej, jeśli chcemy aby maska docelowo znalazła się na skórze głowy, a nie na włosach :P
Maska ma dosyć lejącą konsystencję. Tym bardziej pod wpływem ciepła skóry staje się bardzo rzadka. Jednak nie sprawia to raczej większych problemów aby maska znalazła się tam, gdzie trzeba.
Zapach ma dosyć przyjemny, mimo, że ziołowy.
Nie zauważyłam, żeby włosy szybciej mi rosły, ale za to zauważyłam, że zaczęły trochę mniej wypadać. Na pewno mi jeszcze na długo wystarczy, przy okazji denka na pewno wspomnę jak się sprawdził po zużyciu całego opakowania.
Fajnie dba o skórę głowy, zmniejsza świąd i fajnie ją koi.
Absolutnie jej nie podrażnia, nie obciąża włosów co mnie bardzo cieszy.
Mam nadzieję, że na dłuższą metę bardziej zmniejszy wypadanie włosów, na to liczę najbardziej.
To na prawdę fajny produkt, jeśli ktoś ma problemową skórę głowy- polecam!
Używacie mask/peelingów do skóry głowy?? Jakie polecacie?
BUZIAKI, KAŚKA :*