niedziela, 31 stycznia 2016

ESENTIRE: Purifiyng gel for normal to dry skin. Oczyszczający żel do mycia twarzy w piance. (W piance?)

Witajcie :) Szpital, szpital szpital... Nudno, każą leżeć, wstawać tylko do łazienki, ale dla Bartusia wszystko :)
Tak więc z racji tego powstała kolejna notka :)


Tym razem chcę wam napisać o żelu do mycia twarzy. Na etykietce nie znalazłam nic, że żel jest w piance, jednak producent na swojej stronie pisze, że jest to produkt w piance...
A to z kolei jest bardzo dziwne... Bo ja tej pianki nie widziałam, czyli że nalany miałam inny żel?:> Hmmm....




Żel mamy w prostej butelce, jego pojemność to 250 ml- dużo jak na żel do mycia twarzy. Opakowanie zwieńczone pompką typu airless, w sumie dobre rozwiązanie. Grafika prosta, przyjemna dla oka. Pompka nie zacinała mi się ani razu, jednak pod koniec opakowania bardzo ciężko było wydobyć produkt.


Kilka słów od producenta, no i skład- kliknij, aby powiększyć.


Jak widzicie na zdjęciu- no nie da się tego nie zauważyć, że pianka to to nie jest. Albo ja po prostu nie wiem co to pianka :D

No w każdym razie produkt ma konsystencję żelową, dość gęstą, nie leje się mocno, nie spływa z ręki.
Szczerze mówiąc nawet nieźle pachnie, ale bardzo podobnie do dove :P

Jeżeli chodzi o oczyszczanie... Oczyszczał bardzo, bardzo delikatnie, nie podrażniał, nie zapchał mnie. Wcale się nie pienił.. Szczerze mówiąc lubię jak żel do twarzy trochę się pieni, nie lubię za mocno, ale zupełnie- dla mnie też źle.

No nie zrobił mi krzywdy, ale zupełnie mnie nie zachwycił. Żadnego efektu WOW...
Po prostu zwyklak, do którego nie wrócę.
Tym bardziej, że dużo, dużo taniej można kupić dużo fajniejsze produkty.

Cena: 27 zł. <KLIK>

No cóż, szkoda, a zapowiadał się fajnie :)

Może krem, który dostałam w komplecie sprawdzi się lepiej??
Recenzja niebawem, od jakiegoś czasu jest już w użyciu :)
 
Zestaw zapakowany uroczo :))






BUZIAKI,
KAŚKA :*

piątek, 29 stycznia 2016

Co kupiłam na wyprzedażach? F&F, House, odrobina BIEDRONKI.

Witajcie :)
W tym roku nie szalałam za bardzo... :) Być może szykuje mi się wypad na zakupy- muszę to rozważyć bo sprawia mi to coraz większy wysiłek, a coraz mniejszą frajdę :( Jeżeli te zakupy trwają tak do godziny- dwóch maks, jakoś wytrzymuję, ale swoje muszę odleżeć.. Brzuszek już troszkę ciąży, a wiadomo jak to jest, z kurtką, torebką. No nie za bardzo wygodnie. Ale tak na prawdę to moja ostatnia okazja, później może być albo za późno, w sensie urodzę więc będę przez jakiś czas uziemiona, albo najzwyczajniej w świecie sił mi zbraknie na jakiekolwiek zwiedzanie sklepów :)
No zobaczymy jak to się rozwinie ...

Na pierwszy rzut Tesco, czyli F&F:








Oczywiście, że nie sobie nakupiłam, a dla Bartoszka :P
Widziałam też dużo, dużo innych ślicznych rzeczy, również w korzystnych cenach, ale rozmiar mnie nie satysfakcjonował. Do 3 miesiąca mam wszystkiego tak dużo, że nie ma to najmniejszego sensu kupowanie kolejnych ciuszków. Od 3 miesiąca też mam sporo, jeśli bym miała coś wziąć to tak 3-6 m-cy. W tym przedziale mam chyba najmniejszy zapas. Ale wszystko było już przebrane, więc wyszło jak wyszło. Strasznie jestem zadowolona z tych spodenek- ostatnie dwie pary dorwałam :)
Skarpetki też w świetnych cenach, wcześniej jak kupowałam ciuszki w Smyku za 3 pary skarpetek płaciłam ok 30 zł... Różnica ogromna, a F&F wg mnie jakość ma na prawdę dobrą.

Następnie House:




Dwie koszulki po 19,99 :) bokserki 2-pak za 24,99 zł. Czapeczka za 24,99 a z kolei rękawiczki za 1 zł. :) z racji tego, że kupiłam czapkę to rękawiczki za złotóweczkę :) skorzystałam sobie, promocja super, a czapki nie miałam, no właściwie miałam ale marzyłam o takiej, ładnej, wyjściowej :D No a rękawiczki swoje zgubiłam.

W biedronce...


W biedronce to tylko dwie poszewki na poduszki ale też w dobrej cenie, bo po 2 zł jedna :))



Z moich tegorocznych łupów to wszystko. Myślałam, że jeszcze skorzystam, ale niestety jednak ciąża mi na to nie pozwala...
Obecnie leżę w szpitalu, ogromnie spuchłam, ciśnienie podwyższone.. Jeśli w ciągu tygodnia nie przejdzie, to będę miała wywoływany poród w 37 tygodniu ciąży ...
Mam nadzieję jednak, że wszystko się unormuję, bo chociaż to blisko terminu to jednak aż 3 tygodnie do końca... Po prostu martwię się, aby było wszystko dobrze..
No ale póki co nie panikuję, jestem dobrej myśli, wierzę, że się polepszy, urodzę naturalnie i  terminie :)
Trzymajcie kciuki!

BUZIAKI,
KAŚKA :*

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Trochę z innej, ale i tej samej beczki, w końcu będą tu też kosmetyki ... WYPRAWKA- NIEDŁUGO BĘDĘ MAMĄ! CZ I.

 Witajcie!

No właśnie ...

NIEDŁUGO BĘDĘ MAMĄ!!!
Duże litery, tzn, że się boję? Wiecie, troszkę na pewno ... Szczególnie od jakiegoś czasu, kiedy obejrzałam się, że to już TAK BLISKO! Dzisiaj to 43 dni do porodu... To trochę ponad miesiąc.
Maluch coraz większy, brzuszek rośnie w zastraszającym tempie ... Coraz częściej myślę sobie jak to będzie jak Bartuś się już urodzi, jak wiele zmieni się w moim, naszym życiu.
Na pewno świat nam stanie na głowie! W to nie wątpię! Ale zamierzam zrobić wszystko, aby dać sobie radę jak najlepiej. Zrobię wszystko, żeby być najlepszą mamą pod słońcem!
Wiem, że będę go kochać najmocniej pod słońcem! Mimo, że wiele osób pewnie nie uwierzy, ale mimo młodego wieku od dawna chciałam mieć dziecko. Może nie byłam do końca gotowa, ale teraz już jestem, to dla nas najlepszy czas na to.

Chciałam się jak najlepiej, w każdym aspekcie przygotować na przyjście na świat maluszka. Do tej pory mam już wszystko poprane, poprasowane i mniej więcej ogarnięte w komodzie.
Większość rzeczy mam kupione, jest jeszcze dosłownie kilka potrzebnych, jeszcze nie kupionych, ale lista jest i konsekwentnie ją realizuję.
Wanienka umyta- przez leżenie w piwnicy strasznie się zabrudziła (jest w kolorze białym).
Wózek umyty, części materiałowe poprane- dostaliśmy wózek od mego Brata i Jego Żony, za co bardzo dziękujemy :)

Chcę wam pokazać co już mam, w jakim celu to kupiłam- jeśli nie jest to oczywiste. W następnym poście pokażę resztę :)

RZECZY POTRZEBNE MAMUŚCE- do szpitala no i pewnie nie tylko.


Pierwsza rzecz- CEBUCHA. Kupiona w sklepie <CEBA BABY>.
Poduszka dla kobiet w ciąży, ale nie tylko. Obecnie jest to moja ulga w spaniu.. Dzięki niej w końcu mam wygodną pozycję, dopóki ją kupiłam potrzebowałam co najmniej 3 poduszek tzw 'jaśków'. Jeden pod głową, drugi pod brzuchem, trzeci między nogami. Obecnie cebuszka zaspokaja moje 3 potrzeby Jaśkowe :D

Kosztowała 99 zł bez przesyłki, ale przesyłka i tak mnie nie dotknęła, bo specjalnie zamówiłam kilka rzeczy, aby przesyłki nie płacić. Co prawda obecnie jest tak 'skopana', że tak powiem, że nie przynosi już aż taaakiej ulgi, ale wkład dopełniający zamawiam na dniach, więc z powrotem będzie przynosić ukojenie. Wkład jest tani, mąż znalazł na allegro za ok 20 zł, więc źle nie jest :)

Po porodzie poducha przyda się do karmienia, aby i dla mnie i maluszka było wygodnie. Bardzo, bardzo polecam, warto się w nią zaopatrzyć.


Duże 'podpachy' że tak powiem. No cóż, każda rodząca wie po co, połóg, połóg i jeszcze raz połóg, a szczególnie te pierwsze dni po porodzie mogą być obfite w krwawienie.
Będąc w hurtowni wzięłam dwa opakowania, jak nie wystarczą to są niedrogie w Rossmannie, ale i w każdej aptece można kupić :) Ja zapłaciłam 5 zł za op.


Jednorazowe majtki z siateczki- do szpitala, po porodzie idealne. W hurtowni udało mi się dostać duży rozmiar, chociaż po rozłożeniu jednej pary stwierdzam, że z rozmiarem przesadziłam- są na prawdę bardzo, bardzo duże. No ale nic, aby nie spadały. Można je uprać, są wielorazowe, a w raazie czego nie szkoda wyrzucić.


Koszula nocna odpinana od ramion- specjalna do karmienia. Planuję dokupić jeszcze dwie, bo myślę, że przydadzą się też w domu. No w każdym razie w szpitalu to bankowo, bo przecież nie będę zdejmować koszuli, żeby nakarmić, a koszule nocne rzadko kiedy mają taaakie dekolty, aby móc wyjąć pierś do karmienia.



I dla mnie i dla maluszka- ja używam tego większego op. od dawna, na włosy, do ciała, jak miałam wannę dodawałam do kąpieli. Dla mnie super- warto się w niego zaopatrzyć- ten 500 ml słój zdaje się kosztuje coś koło 10-12 zł. Małe opakowanie dostałam na ostatnim spotkaniu blogerskim :)


Babydream Oliwka przeciw rozstępom. Z racji, że założyłam kartę Rossnę mogłam kupić go za grosz :) Powiem wam, że na prawdę fajnie się sprawdza, do tej pory używam tylko jego no i jakichś tam zwykłych balsamów, a rozstępów (świeżych, bo stare niestety mam) ani widu, ani słychu... aby nie zapeszyć! W każdym razie efekt po olejku jest taki jak trzeba.


Żel do mycia johnsons baby i szampon też z tej firmy. Ostatnio się naczytałam, że nie są zbyt dobre dla maluszka, ze względu na skład, który często uczula, a więc bardziej planuję używać ich dla siebie. Zresztą nie po raz pierwszy, już nie raz używałam nie są to moje pierwsze opakowania tych kosmetyków, szczególnie fioletowy żel bardzo lubię, pięknie pachnie :)


RZECZY DLA MALUSZKA:

*KOSMETYCZNE:



Jak wyżej pisałam te kosmetyki z johnsona może użyję dla malucha, może nie. Nie wiem, na pewno nie na samym początku.

Natomiast olej kokosowy na pewno się dla malucha przyda- żadnych oliwek nie kupowałam- w tym celu mam właśnie olej kokosowy, planuję też go dodawać do kąpieli, ale nie wiem jak się to sprawdzi, jednak wypróbować planuję :)


Zasypka z Babydream. Nie wiem czy się przyda, może tak, może nie, wolałam mieć niż nie mieć. W każdym razie kosztowała grosze- mianowicie  3,99zł/op


Krem Bepanthen. Każda mateczka wie, w jakim celu się go stosuje. Po zmianie pieluszki, no nie za każdym razem. Nabyłam w Rossmannie w baardzo dobrej cenie- 42,99 za całe opakowanie. Mały krem 30 g gratis- krem od pierwszych dni życia- więc dla nas opcja idealna! Myślałam na początku o sudocremie. No w każdym razie, jeśli ten się nie sprawdzi wtedy kupimy sudocrem.

 Suche chusteczki tami. Zaplanowałam używanie ich w większości potrzeby po zmianie pieluszki. Są to w 100% naturalne i w 100% bawełniane chusteczki, które nie mają prawa zaszkodzić Bartusiowi. Kupiłam tylko 3 opakowania- no najtańsze nie są, kupiłam je w promocji 3,99 za 50 sztuk. Planuję używać ich tylko w pierwszych dniach życia- tzn przez jakiś miesiąc, jeśli zabraknie tych 150- a być może zabraknie- dokupię. Nie wiem, czy nie wymyślam zbytnio, ale chcę spróbować wszystkiego, jeśli tylko mam podejrzenie, że będzie to dla Bartka lepsze, niż ta druga opcja.


Chusteczki Velvet Baby. Czytałam, czytałam, czytałam i wybrałam. Bardzo dobry skład- cena trudna do przełknięcia bez promocji, ale w promocji cena baardzo znośna- lepsza niż tych biedronkowych, które planowałam używać jak kupowałam pierwsze rzeczy dla malucha.
Kupiłam 6 op, chciałam więcej, ale niestety wybrałam wszystkie a w dostawie nie dojechały. Ale będę pilnować promocji i na pewno dokupię, bo z dady została mi tylko jedna paczka.. Zanim doczekałam się malucha sama zużyłam :P
Kupiłam 2 op za 6,99 zł, czyli wyszło 3,50 za opakowanie.

Duże płatki  kosmetyczne babydream- planuję zmieniając pieluszkę nie zawsze trzeć chusteczkami mokrymi a po prosty podmywać pupcię w letniej wodzie, myślę że, nawet mimo dobrego składu chusteczek i tak co za dużo to niezdrowo. 5,49/op 60 szt.

Podkłady do przewijania. Pewnie nie będę ich dużo używać, bo przewijak jest z ceratki, więc będę mogła go bez problemu umyć, ale na pewno, nie będzie mi się chciało, a może i nie będę miała czasu go myć za każdym razem jak się zabrudzi, więc podkłady zawsze się przydadzą :) 9,99 zł/op

Ostatni produkt ze zdjęcia jest dla mnie, nie dla malucha, ale n a zdjęciu był razem, więc ląduje tu.
Wkładki laktacyjne Babydream- to już nie pierwsze opakowanie. Są tanie i można je przykleić do stanika, a więc dla mnie pasują. Mam jeszcze pół opakowania, ale wiem, że się przydadzą, więc  koszyku wylądowały dodatkowe 2 opakowania. 4,49/op 30 szt.


Patyczki dla malucha- no może się nie przydadzą, wiadomo, że jednak niezbyt dobrze jest używać patyczków u dorosłych, a co dopiero u dziecka, no ale może się jednak przydadzą. 3,50/op 60szt.





Mała paczka pampersów do szpitala- wzięłam jedynki, mam nadzieję, że słusznie :) 14,99/op
Do domu dwie paczki 2 od  3-6 kg- bardzo możliwe, że więcej nie będzie potrzebne :P
Będę pilnować następnej promocji i wtedy kupi się 3 :) Kupiliśmy dwie, bo przy zakupie 2 op 1 kosztowało 25 zł :)

*NIEKOSMETYCZNE:

Nie wstawiam tu oczywiście ciuszków, bo jakbym miała to zrobić to zapewne same zdjęcia zajęłyby mi miesiąc :D A więc wierzcie mi, że ciuszków mam pod dostatkiem, do pół roku na pewno wszystko, do roku tak z 50% :)


'Becik', 'Rożek'- jak kto woli :) ja nazywam rożkiem. Taak jakoś się przekonałam, że po przyjściu  malucha na świat, kiedy będzie on przyzwyczajony do tego, że był w brzuszku ściśnięty, do tego, że w szpitalu ciągle będą go zawijać w taki rożek to i w domu rożek się przyda. Szczególnie do spania, ale ponoć ( no się przekonamy... ) taki maluszek więcej śpi niż nie śpi. Nie planuję póki co (do 3 miesiąca maks) kupować pościelki- w sensie kołderki i poduszeczki- do łóżeczka, póki co do tego będzie nam służył rożek. Kosztował 32 zł.


Prześcieradełko :) Niby łóżeczko o takich wymiarach ma być, a jak rozłożyłam prześcieradełko do prania, później do prasowania to się aż przeraziłam, że jest mega duże, no ale nic, okaże się jak przyjdzie do założenia go.  Kosztowało 16 zł.


Pościelka kupiona również od Ceba Baby :) <LINK>
Póki co przydadzą się tylko ochraniacze na boki łóżeczka, pościel jakoś bliżej 2 lub 3 miesiąca, ale jest gotowa- wyprana i wyprasowana :) Wykonana ręcznie, z ochraniaczy można ją łatwo zdjąć- aby uprać, wystarczy rozpiąć zameczek. Koszt pościeli to 150 zł. Owszem, można kupić taniej, ale z racji wielu, wielu pozytywnych recenzji postanowiłam jedną kupić droższą, drugą kupię tańszą i będę miała porównanie.



Przewijak... A nie, przepraszam dwa przewijaki :D
Się ktoś zapyta, czemu dwa? No bo historia jest taka ... Zamówiłam swój przewijak- w komplecie do pościelki z tym samym motywem również na Ceba Baby <KLIK>, jednak byłam tak rozemocjonowana, że nie doczytałam i zamówiłam tą nieutwardzoną wersję ...
No więc wtedy szybko napisałam do nich na facebooku czy jest możliwość zamiany, no i jak wtedy z przesyłką itd.
No po prostu tak pięknie mnie firma potraktowała, że nie mogłam się nadziwić!
Zaoferowali, abym  wybrała wzór, a oni doślą mi, tą właściwą, czyli utwardzoną matę! Zupełnie za darmo :) A więc takim sposobem mam dwie :) Na prawdę zakupy u nich to przyjemność, nie dość że moja paczka i jedna i druga doszła dosłownie natychmiast, to jeszcze na prawdę odczułam ulgę, że obeszło się bez wymiany, zamiany itd ...
Bardzo dziękuję !
Oba kosztowały podobnie, mimo że jeden był troszkę mniejszy- stwierdziłam, że jednak taki jak kupiłam jest zbyt długi, więc ten który otrzymałam za darmo jest mniejszy :) koszt jednego to niecałe 50 zł :)



Ręczniczek z kapturkiem. Jeden już mam- dokupiłam drugi. Również z Ceba Baby, ale nie kupiony na stronie :) Bardzo ładny z króliczkiem :) na peewno się przyda! 38 zł.


Cieniutki kocyk do wózka :) Ciepłe kocyki mam sztuk dwa, więc chciałam mieć jeden cieńszy na te cieplejsze już dni spacerowe. 22 zł


Pieluchy tetrowe :) 10 sztuk, bo po tyle były pakowane i nie sprzedawali na sztuki, ale właściwie były bardzo niedrogie- wyszło ok 2,5zł/sztuka.
Muszę 3 sztuki zostawić w szpitalu, mam jeszcze chyba 5 więc powinno mi starczyć, bez konieczności robienia prania codziennie :)



Pieluchy flanelowe. Kupione w biedronce 15 zł za 3 szt.
Przydadzą się np na wizycie u lekarza- żeby położyć na kozetce. Przydadzą się gdy będziemy odwiedzać znajomych itd- w razie przewijania, albo nawet zwykłego kładzenia na kocu :)
Możliwe, że jeszcze 3 dokupię :) w hurtowni były bardzo bardzo drogie :)


Dwa razy po 3 śliniaczki. Na opakowaniu napisano, że są bez ceratki, ale żałuję, że uwierzyłam 'na słowo', nie zajrzałam i nie zmacałam... Jeżeli wiedziałabym, że nie są całe z materiału nie wzięłabym ich, no ale cóż, są jakie są.
Te po lewej 7 zł/op 3 szt, te po prawej 8 zł/op 3 szt.



No i termometry ... Jeden kupiony dawno dawno- ten do wody- kosztował ok 5-6 zł. 

Następny kupiony kilka dni temu. W lidlu, dorwaliśmy promocję 49,99 zł, więc wzięliśmy, bo w sumie kogo bym nie pytała nikt nie potrafił mi doradzić jakiej firmy kupić, więc stwierdziłam, że skoro inhalator tyle czasu się sprawdza ( często używany), masażer do stóp od 2 lat i nadal świetnie się sprawdza zaryzykujemy z termometrem. Tym bardziej, że gdzie bym nie patrzyła to najtańszy znalazłam za 80 zł. Tutaj mam aż 3 lata gwarancji, więc wg mnie zakup na plus! 


Przy okazji wzięłam, bo były niedrogie gryzaczki ok 6-8 zł/op 3 szt.
To co prawda jeszcze nie na teraz, ale przy okazji wpadło do koszyka, nawet się nie obejrzę kiedy już się przydadzą :)

Póki co to wszystko. Czeka mnie jeszcze kilka i kosmetycznych i niekosmetycznych zakupów.
Wózek+nosidełko, wanienkę wstawię w następnym poście.
Łóżeczko dostaniemy w prezencie od mojego drugiego Brata i Jego żony :) Już zamówili, sama wybierałam, nie mogłam się zdecydować, tyle jest pięknych wzorów...

 Brakuje mi jeszcze kilku rzeczy, ale o tym w następnym takim poście, który na pewno niedługo się pojawi, gdyż albo pod koniec tego tygodnia, albo po niedzieli planuję zrobić już ostatnie zakupy i spakować dwie torby. Jedną dla mnie, jedną dla synka. Obecnie końcówka 34 tygodnia, więc czas najwyższy! Ta na prawdę już się może zacząć w każdej chwili... Właśnie tego troszeczkę się obawiam, że albo zacznie się za wcześnie, albo będę po terminie i ciągle nic się nie będzie działo ...
No w każdym razie, liczę na to, że będzie lepiej, niż podpowiada mi moja podświadomość.

 W środę idziemy z mężem na usg. Dowiemy się ile już 'maluch' waży, ile ma długości, czy jest dobrze odwrócony itd. Oczywiście będę też badana, czy nic się nie dzieje...
Ciągle czuję bóle jak na miesiączkę, jednak nie są one mocne, raz się tylko zdarzyło, że nospa nie pomogła, musiałam wziąć drugą.. Mam więc nadzieję, że wszystko jest okey.
Ruchy czuję jak trzeba, kopie jak to chłopak :D
A wypina się ... Czasami tak boleśnie że aż się łezka zakręci w oku ... Ale i tak to kocham :) Wiem, że jest mu już tam ciasno.. Wiem też, że nie za szybko będę mogła doświadczyć tych łaskotek i przyjemnych kopnięć, więc rozkoszuję się póki mogę :)

Może komuś coś wpadło w oko, a też planuje zakupy wyprawkowe, mam nadzieję, że ten jak i następny post będzie komuś przydatny :)

BUZIAKI,
KAŚKA :*

wtorek, 12 stycznia 2016

Denko listopad- grudzień :-) #10

Witajcie :) Dziś zaległe jeszcze listopadowo- grudniowe rozliczenie pustych opakowań. Nie wiem jak to będzie po nowym roku, ale chyba dalej będę robić dwumiesięczne zużycia. Jakoś mam wrażenie, że zbyt mało zużywam w ciągu miesiąca, żeby to pokazywać.

A więc zaczynajmy :)

Na początek WSZYSTKO RAZEM:



Nawet trochę tego wyszło :)

TWARZ:


-Płatki carea x2- nie pierwsze, nie ostatnie, dziś kupiłam kolejny trójpak :D
-peeling sylveco <RECENZJA> u mnie się nie sprawdził, nie zużyłam go do końca, termin mnie ubiegł.
-podkład MF- najlepszy pod słońcem! Już zaczęłam nowe opakowanie, może w końcu doczeka się recenzji :P
-szminka z Oriflame- nie lubiłam jej bo baardzo podkreślała suche skórki, szybko schodziła z ust i to nie równo, a najgorsze że zostawiała po sobie kontury, wchodziła w każde załamanie, a co najlepsze użyłam jej może z dwa trzy razy a szminka się złamała :D
-krem BB Revlon- duuużo za jasny- zgarnęłam na wymiance na spotkaniu blogerek latem :P
-puder z Rimmela- świetny! Niestety nigdzie nie mogę go już znaleźć, w Rossmannie go wycofali... na allegro szukałam  też ani śladu...
-żel nivea- to zużycie mego mężczyzny, czasem podkradałam do golenia nóg :P
-tusz  niebieski nie wiem jakiej firmy, zdarły się napisy :P niezbyt nadawał się do użycia był dość wyschnięty, też zgarnięty na wymiance
-tusz z maybelline- najlepszy :) też może w końcu doczeka się recenzji... :P
- pomadka alterra, używałam jako odżywki do rzęs- świetna! <RECENZJA>
-liner elite- używałam do brwi i baardzo chwaliłam

CIAŁO:


- wkładki facelle- zawsze bardzo chwaliłam i lubiłam, ale to na razie moje ostatnie opakowanie, nie jestem pewna czy to od nich, ale raczej tak, dostałam mega uczulenia... nic fajnego
-maszynka venus snap- nic nie piszę, bo na dniach pojawi się recenzja :P
-2x papier nawilżany queen i raz alouette- sto razy wolę queen! Wiele alouette nie kupię- po prostu zapach mnie drażni bardzo
-żel do higieny intymnej biały jeleń- recenzja się pojawi na pewno w tym miesiącu
-mydło linda- ładnie pachniało, ale strasznie słabo się pieniło, nie wysuszyło- owszem, ale nie wrócę do niego, wolę mydła z isany.
-mydło z isany- ładny zapaszek, dobrze się pieni, ładnie oczyszcza, nie wysusza skóry- już kupiłam zapas :)
- mydło w płynie z peelingiem- bath and body works- island breeze- bardzo przyjemny
-masło muszkatołowe- bardzo fajne :) <RECENZJA>
-dezodorant nivea- zużył mąż-  bardzo go lubi, ale teraz ma inny, bardzo nietypowy, o którym już niedługo :)
-pianka facelle- to moje przedostatnie zapasowe opakowanie. Na prawdę świetny produkt, żałuję, że go wycofali ... <RECENZJA>
-dezodorant dove- bardzo fajny- fajnie chronił, nie przesuszał skóry, nie podrażniał.

WŁOSY:

-odżywka pilomax- była ok w zestawie z szamponem <RECENZJA>
-płyn Elocom- do smarowania skóry, na moje problemy z łuszczeniem się skóry głowy.

 
PRÓBKI, MASECZKI:


-mydło w płynie- ładnie pachniało, ale to jednak próbka- wystarczyła na dwa razy
-pasta oczyszczająca ziaja- taki sobie średniak, miałam całe op., więc używałam dłuższy czas
-maseczka bielenda- przyjemna :)
-podkład infallible loreal- jakoś nie polubiłam
-krem BB garnier- wyjątkowo niezłe krycie jak na krem BB, ale wysuszał mi skórę- zresztą nawet pachniał alkoholem więc ...
-krem z ziaji- smarowałam nim ręce, ciężko mi cokolwiek powiedzieć o nim.

 No i to wszystko :)

Może coś u was inaczej się sprawdziło ??

BUZIAKI,
KAŚKA :*

sobota, 9 stycznia 2016

Testuję z Twoim Żródłem Urody: Peeling Spa Vintage Body Oil Proffesional.

Witajcie :) Ostatnie parę dni u mnie to koszmar ... Grypa żołądkowa na 102 ... Już w pewnym momencie siły nie miałam... Nawet do łazienki ciężko mi już było iść byłam taka słaba ... Co zjadałam to zwracałam, w końcu przestałam jeść, ogromnie dużo piłam, ale co wypiłam to 'apiać to samo' ... No ale dzisiaj jest w miarę lepiej. W każdym razie jestem na chodzie, że tak powiem.
No i dlatego tu jestem i chcę wam opowiedzieć o kolejnym peelingu w mojej kolekcji :)


Ogromny słoik peelingu to coś, co tygryski lubią najbardziej!
Ogromny dosłownie- aż 500 ml- i mega ciężki. Najpierw zauroczył mnie słoik- na pewno po zużyciu zawartości nie wyląduje w koszu :) będę do niego wsypywać własnoręcznie robione peelingi- zdarza mi się takie robić.

Słoik zabezpieczony 'zawleczką' żeby niepowołane rączki nie zajrzały i nie 'wymacały'.



Mój wariant to orzechowo cukrowy peeling do ciała z olejem arganowym. Działa odprężająco- stymulująco.


Konsystencja jak widać bardzo zbita, peeling mega gęsty a drobinki duże i dobrze wyczuwalne.
Peeling jest porządny, że tak powiem. Dobrze ściera, nie cacka się z suchymi skórkami, świetnie złuszcza martwy naskórek z całego ciała i przy tym tak cudownie słodko pachnie!
Mój mąż używa go równie chętnie jak ja- więc musi mieć coś w sobie.

Jedyny minus, którego się w nim doszukałam to ta tłusta warstewka. Ogólnie nie przeszkadza mi to w tego typu produktach, ale tutaj jakimś cudem jest to mega gruba warstwa, od której skóra się lepi.
Nie podoba mi się to ani wcale. Lubię jak nie muszę się smarować balsamem, bo czuję się nawilżona, ale w tym przypadku, czuję się niedomyta i muszę użyć ponownie żelu.
No ale zdziera super, więc na pewno go zużyję. No i żeby nie ten jeden malutki mankament ... Eh :)

Znacie ten peeling? Może wy miałyście inne wrażenie?

BUZIAKI,
KAŚKA :*