sobota, 9 marca 2019

DENKO #2. Lutowe zużycia. UWAGA zaszalałam!

Witajcie!
Z Bartkiem już lepiej, za to ja.. padam na twarz ;) Padnięta jestem, Bartek jest bardzo wymagający, a jak chory to razy 1000. Dodatkowo dostałam okres, brzuch boli niesamowicie, najlepiej zakopałabym się pod kołdrą na cały dzień z termoforem na brzuch. Ale nic straconego, Bartek pójdzie dosyć szybko spać, wtedy na pewno poprzytulam termofor :D i książkę :P oczywiście jak wrócę z pracy, po 22... ;))

Dzisiaj chciałabym wam pokazać duże, wg mnie, denko lutego. Fakt, kilka rzeczy wywaliłam z powodu terminu, ale i bez większego powodu. Sami wiecie, że niektóre produkty czasem zalegają na półce pt 'Zacznę używać, zużyję w końcu, wymęczę w końcu' itd itp. No to ja parę takich produktów posłałam w kosz:P



TWARZ: 


* Glinkę przesypałam do pojemniczka, bo te opakowanie było uszkodzone, uwielbiam glinki, ta również się przyda, zużyję do maseczek!
* Vianek, maseczka- peeling. Zapach się zmienił, więc wyrzucam, fakt faktem ma termin 3 msc od otwarcia, a to dawno minęło. Pisałam o niej TU.
* Duet od Aloesove. Fajny, ale bez wielkiego szału. Po prostu były ok.



* Ostatni już kremik z tych nowych, zapachowych kremików Nivea soft. Pisałam o nich TU.
* Bielenda, Matujący krem do twarzy zielona herbata. Super był! Bardzo go polubiłam i starczył na prawdę na długi czas. I u mnie właśnie produkty do twarzy, typu kremy, sera, najczęściej się marnują, bo wolno je zużywam. W sumie nie wiem jak można zużyć krem do rąk w miesiąc :D no dla mnie to nierealne.
* Serum i Maskę z Bielendy wywalam. Z powodu tego, że karmię (tak nadal, chociaż już mniej) ciągle odkładałam uzycie ich ze względu na hormony itd itp. No i w sumie i jedno i drugie straciło termin z pół roku temu, więc cóż, trudno. Chociaż żałuję :)


* Świński nosek, melisa i dermaglin to wyrzutki.
* Multibiomask- bardzo fajna, nie moja pierwsza maseczka tej firmy, którą chwalę. W fajnej cenie, robi co trzeba!
* AA Bubble mask, te bąbelkowanie- ekstra!
* Bielenda Kokos& Aloes. Peel off- to teraz moje ulubione maski poza tymi na tkaninie ;) Bardzo fajna!
* Tygrysek też był ok, Bartkowi się podobał, chociaż jakiegoś szału to też nie było.



* Płatki z Cleanic. Co za koszmar. Więcej nie kupię. Rozdwajają się masakrycznie i strasznie się pylą..
* I te z Bebeauty i te z Isany dobre, ale najlepsze są owalne z biedronki, ciągle czekam na ich powrót!



* Świetny podkład AA, chociaż ostatnio albo cera mi się trochę zmieniła, albo za długo był otwarty (nie wiem czy to może na krycie wpłynąć) ale miałam wrażenie, że jakoś słabiej kryje,
* Serum Yung Cacay wywalam po terminie, nad czym ubolewam najbardziej pod słońcem! Nie dopilnowałam :((
* Henna z Inveo, pisałam o niej TU. Świetna!
* Bardzo fajna pomadka z Blistex, świetny zapach, słodziutka, prawie wykończyłam, ale po tamtej akcji z ustami, kto mnie obserwuje na instagramie, ten wie o co chodzi, postanowiłam wyrzucić każdą otwartą pomadkę, bo już sama nie byłam pewna czy to uczulenie, więc ta też wylądowała w koszu. Ale jak gdzieś ją spotkam to chętnie kupię, bo mój zapas się wyczerpuje powoli, chociaż teraz też i sezon się kończy :)


CIAŁO: 


* Ulubiony żel Old Spice męża.
* Żel łagodzący ukąszenia. Się już przeterminował, więc wyrzucam.
* Kulka garnier. Lubię, bardzo nawet ;)
* Maszynki Wilkinson, co prawda nie zużyłam jeszcze wszystkich, a właściwie niedawno je kupiłam, ale ja zawsze całe opakowanie przerzucam do koszyka w łazience, a opakowanie daję od razu do denka. I są to na prawdę bardzo dobre maszynki! Będę pilnować promocji i je od teraz kupować ;)
* Miniatura z Ducray, nawet nie pamiętam co to, po terminie.



* AA Wygładzające mleczko do mycia. Ryżowe. Ale fajny produkt! Serio, aa wypuszcza co raz fajniejsze produkty!
* Balsam mus od nivea, pisałam o nim TU.
* Kokosowy peeling BodyBoom. Świetny! Chociaż dla mnie za mało kokosowy zapach. Ale efekt... WOW! Pisałam o wariancie Mango TU.



* Obydwa upiększacze do ciała. Jeden z Venus, drugi Bielenda. Obydwa fajne, ale takich produktów nie używa się zbyt często, zużyłam każdego może po połowie. Wywalam, bo ile mogą stać.
* Sztyft na otarcia, nie użyłam :P jakoś nie pamiętałam o nim jak mógłby się przydać, a teraz z kolei termin mu uciekł ;)


WŁOSY: 


* Świetna maska od Gliss Kur! Zimowa :)
* Bardzo fajna farba od Palette. Dobrze wszystko pokryła a przede wszystkim mam wrażenie, że syoss się wypłukuje mocno, tutaj nadal po tylu myciach kolor wygląda super :) Oczywiście zużyłam dwie, ale jedno opakowanie służyło do odpadów :P




* Świetny serwatkowy szampon. Polecam! Super wygładza, po samym szamponie włosy na prawdę nieźle się rozczesują ;)
* Szamponetka. Wywalam, pewnie i po terminie, ale i po co mi teraz czarna szamponetka ;)
* Serum dziegciowe. Świetne, ale także długo po terminie, więc wywalam.


STOPY, DŁONIE: 


* Mydło z biedronki 'cukier kokosowy'. Zapach kokosa wręcz niewyczuwalny, wysusza dłonie. To była ostatnia moja pokusa na mydło z biedronki :P (mam nadzieję :P)
* Bingospa sól do kąpieli. No nareszcie zużyłam! Fajna, ale brak wanny niestety utrudnia zużywanie takich rzeczy. Nie ma mowy, że ja w swoim mieszkaniu nie będę miała wanny, no nie ma mowy!
* Nivelazione, spray do stóp. Jakoś średnio się sprawdził, więcej nie kupię. Z no36 były lepsze.
*

RÓŻNE:


* Olejek zapachowy bergamotowy.  Nie, nie nie! Aż mnie mdliło :P od zapachu ;)
* Kwas hialuronowy. Wyrzutek niestety, na twarzy mnie zapychał, zapomniałam zużyc, mogłam na włosy, ciało, tak leżał w łazience i pyknął mu termin.
* Eukaliptusowy olejek z Natura Receptura. Cudowny, świeży, kojący, uwielbiam!


WOSKI, ŚWIECE: 


* Podgrzewacze z Bispol. Zużyte do kominka :)
* A calm&quiet place <KLIK> nie do końca go pokochałam :)
* Christmas Cookie <KLIK> Piękny zapach <3



CHEMIA: 


* Przepiękny zapach odświeżacza! Kupiłabym znowu <3
* Przypadkiem okryłam, innego zapachu nie było, boski, boski! Pranie cudnie po nim pachnie, a z butelki wydawał się nieładny ;)


HIGIENA, DZIECKO: 


* Chustki z Dady zużyte do sprzątania. JAk już pisałam kiepski skład, chociaż kiedyś były ok.
*ręczniczki dla niemowlaków. Tu akurat dada, ale miałam też tami i polecam, chociaż fakt, że te zużyliśmy już tak bez sensu, bo już raczej nam niepotrzebne, chociaż Bartek lubi brać do mycia ;) jako myjkę ;) A mieliśmy otwarte opakowanie to zużyliśmy, jedno zostało w szafie, kupione w promocji :P pewnie oddam w prezencie.
* Chustki Babydream- super i jedne i drugie i chyba z ok składem? (Jeśli ktoś wie lepiej, dajcie znać:))



* Bartka spray na komary/kleszcze itp itd. Pyknął mu termin, znaczy pyka w kwietniu, więc wyrzucam już. Ale kupię ponownie bo był skuteczny. Jeździmy zawsze na taką małą dziką plażę, w zeszłym roku była tam masa komarów, tylko do Bartka nie podlatywały bo był wysmarowany :D Ale jak sie posmarowałam to do mnie już też :P ale co mnie wygryzły to moje :P
* maść ze sterydem. Pokazuję bo, w krytycznych, bardzo krytycznych sytuacjach, kiedy przez dłuższy czas masło shea lub balsam z biodermy nie pomagał. Ale to było maks przez 2-3 dni,  minimalnie cieniuśką warstewką. Był czas że Bartka skóra była w strasznym stanie, jak soie przypomnę to aż łezka się kręci, bo serio bywało źle. No w każdym razie ja się nie znam zbyt dobrze, ale nie jest to silny steryd, a nam pomagał. Wiem, że sterydy nie są dobre i są też uzależniające, dlatego takich rzeczy używa się na prawdę i z głową i jak najrzadziej się da, najlepiej wcale. I nie mam tu na myśli uzależnienia jak od papierosów, bo może źle się wysłowiłam. Skóra się uzależnia. Na takiej zasadzie, że w pewnym momencie nic nie przynosi żadnych efektów tylko steryd. Z tym łatwo przesadzić a później jest problem. Także polecam, ale ostrożnie, bardzo ostrożnie!
* O to też polecam! Fajne dawał efekty, jednak trzeba było wyczuć moment kiedy tego użyć. To zasuszało zaognione miejsca, jednak w drugą stronę przesuszoną zwyczajnie skórę wysuszał jeszcze bardziej. Trzeba bardzo na wyczucie, obserwować skórę i jej reakcję.

Sporo tego, a w marcowym już mam sporo pustaczków ;) Cieszę się, uwalniam się od zawaliska, mam nadzieję że w końcu skończy się moje zapasowanie haha :D

Znacie coś z mego denka? Dajcie znać!

BUZIAKI, KAŚKA :*

11 komentarzy

  1. O matko! Faktycznie zaszslałaś :D wow gratuluję zużyć

    OdpowiedzUsuń
  2. Krem bielendy uwielbiam w lecie, nie bez powodu pojawił się nawet w hitach 2018 roku :D A serum od nich to dopiero jest miłość - C U D O :D O masce z kolei duuużo dobrego słyszałam, ale teraz jest już nie do dostania, niestety. Szkoda, że nie miałaś przyjemności ich używać, bo jestem niemal pewna, że byłabyś zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  3. Krem z Bielendy dla mnie był fajny, choć nie korci mnie do powrotu :) Obecnie staram się wprowadzić naturalniejszą pielęgnację :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie całkiem sporo tego wszystkiego. I super - puste opakowania robią miejsce nowym :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze jest raz na jakiś czas zrobić przegląd łazienki i powywalać stare produkty bez skrupułów :D

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie też się nie sprawdzają mydła z Biedronki. Miałam kilka wersji i wszystkie strasznie wysuszały mi ręce.

    OdpowiedzUsuń
  7. też czasem jak zrobię porządki to aż nadziwić się nie mogę skąd takie cuda mam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Kilka kosmetyków znam np. krem zielony z Nivea, mus w piance, krem zielona herbata z Bielendy czy kulkę z Garniera :) Spore denko :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale ogromne denko :D Nie znam żadnego z tych produktów, ale z Bielendy z tej serii Super Power Mezo kupiłam ostatnio tonik i testuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. No piękne denko u Ciebie !
    Znam te produkty Bielendy i bardzo lubię je. Za to żel Aloesove to dla mnie bubel totalny.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz.
Staram się odwiedzać blog każdego z komentujących :)
Jeżeli coś w moim blogu Cię zainteresowało- zaobserwuj.
Na pewno nie umknie to mojej uwadze i jeśli Twój spodoba się mi- zrobię to samo.
Proszę o nie spamowanie linkami- trafię do was :)
Pozdrawiam!