Jakby już wiosna, czujecie? Tylko póki co niezbyt ciepła, ale u nas pogoda nie jest najgorsza. Mimo, że zdarzają się dni, kiedy pada, są takie kiedy słońce tak świeci, że wręcz oślepia! Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam wiosnę, lato.. Czekam już bardzo niecierpliwie na schowane do szafy kurtek czapek i szalikow. Nie mogę się doczekać baletek, trampeczkow chociaż, wiem że do sandalkow raczej jeszcze trochę daleko :P
Dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć moje wrażenia po stosowaniu trójki z nowej linii do twarzy marki AA, reveal youth, zapraszam :)
KREM ANTYOKSYDACYJNY NA DZIEŃ:
Krem pierwotnie mieści się w kartoniku z pełnym opisem od producenta. ŁAdna grafika prawda? Oczywiście zdjęcie nie oddaje koloru kartonika, jest w ładnym stonowanym różu.
Informacje od producenta, opis produktu oraz jego skład.
I jaki uroczy słoiczek! W ogóle cała seria jest udana już patrząc na samą oprawę, nie uważacie? Dla mnie zdecydowanie zachęcająca do kupna.
Krem jest koloru białego. Konsystencja na pierwszą chwilę wydaje się taka , no nie wiem jak to nazwać ''skoncentrowana'? Ale przy kontakcie ze skórą krem robi się dużo płynniejszy.
Bardzo ładnie, delikatnie świeżo, odrobinkę słodko pachnie, dla mnie bardzo przyjemnie. Uwielbiam go używać, juz dla samego zapachu, świetnie pieści zmysły.
Jeśli chodzi o działanie żadnej krzywdy nie zaobsewrowałam, a to dla mnie najważniejsze.
Ale ważne jest też to, że po użyciu kremu skóra widocznie się poprawiła. Niby okres nadszedł, ale praktycznie bez żadnych oznak. Nie no, bez żadnych. Napięcie skóry też się poprawiło, ewidentnie widać, że jest lepiej nawilżona i w lepszej kondycji. Chociaż niby ostatnio na nawilżenie nie narzekałam, jednak suche skórki w takim okresie to moja zmora, a tutaj stały się dużo mniej widoczne, chociaż jeszcze nie znikły całkiem. Myślę jednak, że to kwestia czasu, kremiku zostało mi całkiem sporo, wystarczy jeszcze na długo :)
Bardzo dobrze też współgra z podkładem. Właściwie podkładami, bo odkąd go stosuję używałam w sumie już 3 różnych. Obecnie mam nowego faworyta, moje nowe odkrycie, niebawem zdradzę coś więcej. Krem zachowuje się świetnie pod makijażem, podkład ani puder na nim nie roluje się, nie warzy no i bardzo dobrze wygląda.
Na pewno przy denku dam wam znać czy zauważyłam coś dodatkowego, bo wiecie sami, że przy produktach do twarzy czasami ten miesiąc to mało żeby o wszystkim się przekonać.
KURACJA ROZŚWIETLAJĄCA:
Obydwie kuracje podobnie jak krem opakowane są w ładne kartoniki.
Informacje od producenta, skład.
Urocza buteleczka! Piękna wręcz, No i generalnie lubię takie rozwiązania jeśli o dozowanie chodzi. Jednak tutaj nie do końca się to sprawdza i nie do końca rozumiem dlaczego. Kuracja nie wydaje się zbyt gęsta, aby nabrać ją pipetą, jednak niezbyt chce się nabierać. Ale nakładam na twarz to, co osadza się na zewnątrz pipety, więc to i tak ułatwia używanie ;)
Serum nie jest ani białe, ani przezroczyste, wygląda trochę jak zawiesina, znaczy się mam na myśli lekarstwo przeciwbólowe Bartka :P
Na szczęście nie pachnie nim :P Pachnie cudownie, świeżo, ale z odrobiną słodkości. Obydwie tak pachną, podobnie do kremu. I bardzo ale to bardzo lubię ten zapach.
KURACJA ŁAGODZĄCA ZACZERWIENIENIA:
Ładny kartoni, na którym znajdują się wszystkie informacje dla konsumenta.
Informacje od producenta, skład.
I znowu ta buteleczka <3
Ta kuracja jest koloru białego. Tutaj też konsystencja nie jest zbyt gęsta, ale i do wody też jej daleko.
Przyjemnie pachnie i przyjemnie się jej używa, tak jak i rozświetlającej.
Obydwie kuracje fajnie się rozprowadzają i dobrze wchłaniają. Każdej wystarczy tylko chwila i skóra gotowa jest na podkład. Nie wiem czy to poprawna kolejność, ale zawsze używam najpierw kremu, później którejś z kuracji. Rano na zaczerwienienia, wieczorem rozświetlającą, ale też tą drugą sprawdzałam pod kątem współpracy z makijażem i obydwie sprawdziły się bardzo dobrze. Zero problemów.
Obydwie mnie nie uczuliły, nie zapchały, nie spowodowały niczego złego na mojej skórze, cieszę się, bo z tym różnie bywa, moja skóra jest czasem bardzo kapryśna. Obydwie nadają się i na dzień i na noc, chociaż ja, żeby regularnie ich używać, ustaliłam którą kiedy nakładam, myślę, że tak jest optymalnie ;)
Co do głównych założeń zdecydowanie mogę powiedzieć że kuracja łagodząca zaczerwienienia uspokaja moją twarz. Nie raz po peelingu, po myciu nawet buzi, skóra robi się zaróżowiona i nieprzyjemnie ściągnięta. Po nałożeniu kuracji czuć zdecydowaną ulgę.
Buzia też jest widocznie ładniejsza i jakby bardziej zadbana, wygląda ciut lepiej bez makijażu, niż wcześniej, a bardzo chciałabym nie musieć nakładać codziennie podkładu. Na razie jednak aż tyle nie osiągnęłam, jednak liczę, że z czasem zużywania kosmetyku efekt będzie stopniowo rósł. I te upiększenie, w moim mniemaniu, zawdzięczam kuracji rozświetlającej.
Na prawdę fajne, ciekawe produkty! Warte wypróbowania, z czystym sercem mogę je wam polecić!
A moze wy już je znacie?
BUZIAKI, KAŚKA :*
ale one mają ładne opakowania. Serum mnie bardzo mocno kusi. I dano nie miałam nic z Aaa, chyba te serum zakupie po zakończeniu mojego obecnego
OdpowiedzUsuńNa razie kuracji nie stosowałam, ale sam krem sprawdza się u mnie bardzo fajnie. Mimo delikatnej konsystencji zapewnia odpowiednie nawilżenie mojej suchej skórze. W pełni się z Tobą zgadzam, że świetnie współpracuje z makijażem i oczywiście dużego plusa dostaje za filtr SPF :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj zdążyłam już mnóstwo przeczytać o tej serii :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych produktów :) Mogę spytać co to za piękny kolorek na paznokciach? :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ze dopiero teraz, to efekt pyłku od nc nails, dokładnie ten: https://nailscompany.eu/produkt/pylek-rainbow-no-2/ położony na lakier neonail taki jakis deep navy jak dobrze pamkiętam. :)
UsuńPierwszy raz je widzę właśnie u Ciebie :)
OdpowiedzUsuń