Pochorowaliśmy się... z mężem, na szczęście Bartek nietknięty! I mam nadzieję, że tak pozostanie, bo my obydwoje ostra angina.
Ja to miałam podejrzenie świnki nawet, bo miałam mega spuchniętą szyję i twarz. No ale najwidoczniej to był efekt anginy.
No fatalnie się czułam, prawie 3 dni gorączkowałam prawie do 40 stopni, ciężko było to zbić, spadało raptem do 38,5 i za chwilę powtórka. No 3 dni z życia wyjęte, nikomu nie życzę.
Mam nadzieję, że na ten sezon choroby mam z głowy.. Bo następnym razem to chyba wykipię :P
Dzisiaj chciałabym napisać wam kilka słów o masce, którą... musiałam nauczyć się używać. Zapraszam :)
Niepozorny niewielki słoiczek, o pojemności 150ml. Niewiele, prawda? No ale na kilka razy wystarczyło.
Tu znajdziecie wszystkie informacje od producenta, skład. Informację, że produkt zachowuje swoje właściwości w 3 miesiące od otwarcia.
W środku maska dodatkowo była zabezpieczona sreberkiem, brawo!
Maska jest bardzo gęsta, pod wpływem ciepła odrobinę zmienia konsystencję na rzadszą. Kolor jest biały, zapach delikatny, ale ciężko mi go z czymś utożsamić, dla mnie przyjemny.
Jeżeli o działanie chodzi, no właśnie. Pierwsze moje spotkanie z maską było tragiczne. Włosy po zmyciu jej były mega, mega tłuste, a wierzcie mi, nie przesadziłam z ilością, bo tu i wcale nie ma z czym szarżować :D Ale też i trzymałam ją krótko, maks jakieś 3 minuty, bo po tym czasie już raczej nie mam co robić pod pryszniccem, więc zmywam :P
Oklapły, były tłuste i nie wyglądały na w ogóle myte.
Jednak następnym razem spróbowałam jej inaczej, Postanowiłam nałożyć ją przed myciem. I potrzymać minimum godzinę.
No i zadziałało. Maskę zmywałam wodą, następnie do akcji wkraczał szampon, po szamponie nie nakładałam na włosy już nic. Po takiej kolejności włosy stawały się miękkie, lśniące, łatwo się rozczesywały. Były dociążone, ale nie było mowy o żadnym przeciążeniu.. Wszystko było jak należy.
I może rozwiązanie nie było aż tak trudne i nie trzeba było szukać go tak daleko, nie było ono dla mnie aż tak oczywste. Zwykłam raczej kremować włosy nie maskować, przed myciem, to drugie zdarzało mi się dużo rzadziej. Jednak tym razem okazało się rozwiązaniem :)
W taki sposób śmiało mogę ją polecić ;-)
Taka tylko rada... Szukajcie nieoczywistych rozwiązań! :P
Znacie tą maskę?? Co o niej myślicie?
BUZIAKI, KAŚKA :*
Ciekawa jestem, jakby się u mnie sprawdziła ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie stosuję tą maskę, nakładam po myciu na 10 min i spłukuję, wszystko jest ok. Stosuję ją raz z tygodniu. Dla moich włosów bardziej obciążająca była wersja fioletowa. Tą bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba trochę pokombinować zanim znajdzie się dobry sposób na oswojenie kosmetyku. Może ją wypróbuję jako maskę przed myciem :)
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam chyba jakiś szampon z Vianka, ale masek jeszcze nie testowałam. ;)
OdpowiedzUsuńTo może być coś dla mnie. Moje włosy lubią się z olejem arganowym :)
OdpowiedzUsuńmam wersje inna i jest boska:)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jakby wypadła u mnie :)
OdpowiedzUsuńTeż tak czasem zużywam maski, które nie sprawdzają się po myciu. Tej nie znam, ale kosmetyki z Vianka lubię. :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej maski :) Ciekawe jakby u mnie się sprawdziła. Może też musiałabym stosować ją w taki sposób jak Ty. Kiedyś używałam tak jakąś maskę kupioną w sklepie z artykułami fryzjerskimi, ale nie pamiętam nazwy.
OdpowiedzUsuńZ tej firmy polubiłam bardzo peeling do skóry głowy. Maski do włosów nie miałam okazji wypróbować :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że drugi sposób się u Ciebie spisał. Ja też tak próbowałam, ale u mnie efekt był taki tłusty o jakim piszesz w każdym sposobie użycia.
OdpowiedzUsuń