Tak mnie rozłożyło, że ledwo jestem w stanie opiekować się synem.. na szczęście mąż niedziele ma wolne, wyjazd na ryby odwołał, a więc jako tako się zregenerowałam wczoraj. Uff! Okroone uczucie być chorym, mając wymagające dziecko. Bartek uwielbia się bawić, ale nie sam. To książki obejrzeć, pobudować z klocków, poszaleć w basenie, ale sam nie bawi się tak długo i tak dobrze, więc mama non stop potrzebna ;) cieszę się i poświęcam mu większość czasu, bo wiem, że jak podrośnie to będzie wręcz na odwrót, jednak czasem daje się to we znaki. Wszystkie matki dobrze wiedzą co znaczy w każdym pomieszczeniu, nie ważne co się robi mieć towarzystwo :P Cóż... :P
Dzisiaj w końcu przychodzę do was, aby opisać wam moje odczucia odnośnie dwóch kremów.
Ale, co jest ważne, jeden testowałam ja, drugi Bratowa ;)
Nie jestem w stanie testować wszystkiego sama, tym bardziej, kiedy produkt nie do końca trafia w moje potrzeby.
Poza tym, nie wiem, czy macie tak samo? Nie znoszę zaczynać kolejnego produktu w danej kategorii, kiedy nie wykończyłam drugiego. Mam tak jeśli chodzi o kremy/sera do twarzy, ale i np szampony. Generalnie w żadnej kategorii, jednak w pielęgnacji twarzy zwłaszcza.
No więc, nie przeciągając, jeden krem starcza mi na jakieś 5 miesięcy, a nie lubię zwlekać z recenzją, więc krem trafił w ręce bratowej, którą ucieszył równie jak mnie, mój wariant.
Do rzeczy. Najpierw opiszę krem, który sama wypróbowałam, a więc TEXTURIZING.
Kremik mieści się w eleganckiej, dobrze wyglądającej buteleczce ze złotymi zdobieniami- daje znać, że w środku kryje się odrobina luksusu?
Kilka słów od producenta. Skład: KLIK
Produkt wydobywamy za pomocą pompki- super higieniczna sprawa. Ale na początku miałam meega problem z uruchomieniem jej. Zacina się z resztą cały czas, ale musiałam nacisnąć ją milion razy aby w ogóle wydobyć z opakowania krem.
Mazidło koloru jasnobeżowego, konsystencja jest dosyć gęsta, treściwa. Pachnie... piwem :P Ja wyczuwam w nim zdecydowanie właśnie piwo, nic innego. Ale nie jest to mocny, nachalny zapach i na szczęście szybko się ulatnia. Krem świetnie się rozprowadza po twarzy, dosyć szybko wchłania. Na całą twarz i szyję zużywam dwie pompki, a więc wg mnie niedużo. Nie mam bladego pojęcia czy jest wydajny, nie wiem ile mi go zostało, jednak w denku określę na ile mi starczył.
Co jednak ma uczynić?
* dostarczyć dużo witaminy C
* usprawnić usuwanie toksyn ze skór i dotlenić ją
* delikatnie stymulować skórę
* pomóc zregenerować skórę
* poprawić elastyczność
* intensywnie nawilżyć
* zredukować oznaki starzenia
* złagodzić zaczerwienienia i podrażnienia
* chronić skórę przed wolnymi rodnikami
żródło: http://ekoskin.pl
Jeżeli o działanie chodzi. Fajnie nawilża, powoduje, że skóra staje się miękka i sprężysta. Ale co z najważniejszymi obietnicami?
Wybierając ten wariant głęboko liczyłam na witaminę C. Pragnęłam, aby zadziałała na moje przebarwienia potrądzikowe i chociaż trochę je rozjaśniła. No i co do tego srogo się zawiodłam ;) Nie widzę różnicy.
Jednak fakt, nawilżył, poprawił elastyczność, widocznie poprawił stan skóry więc kremu nie mogę spisać na straty. Bardzo żałuję jednak, że nie pomógł przy przebarwieniach ;) A więc szukam dalej.
Teraz pora na WRINKLE DIFFUZER.
Ten kremik również znajduje się w tego typu eleganckiej buteleczce.
W tej wersji również jest pompka. Świetne rozwiązanie, za to duży plus. I tu zdziwienie... nie zacinała się, zero peoblemów ;) Skład: KLIK
Ten kremik jest koloru białego, jednak co dziwne, pachnie podobnie :P trochę ziołowo.
Jednak ten nie wchłania się już tak dobrze, chociaż zdaje się, że konsystencja jest lekka, dlatego był używany na noc. Fajnie nawilża, pozostawia skórę miękką w dotyku zarazem ładnie ją napinając.
Jeśli o działanie przeciwzmarszczkowe chodzi, nie widać jakichś mega efektów, prawdopodobnie na to trzeba byłoby poczekać znacznie dłużej.
Ogólne wrażenie jest przyjemne, ale szału nie ma.
Jednak dla mnie nie warto wydać aż 100 zł. Znam takie, które kosztują do 20 i dają równie świetne efekty. A szkoda, bo po takich produktach i takich składach oczekiwałam znacznie więcej.
Znacie któryś z tych kremów? A może oba? Jakie jest wasze wrażenie?
BUZIAKI!:*
Miałam Pose jakieś 2 lata temu i z tego co pamiętam, było całkiem nieźle.
OdpowiedzUsuńNo to cieszę się :)
UsuńMiałam krem pod oczy Pose i był świetny :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie okazuje się że ten pod oczy ma chyba najlepsze recenzje :)
UsuńNie znam tych kremów i chyba bym ich nie kupiła :)
OdpowiedzUsuńSporo kosztują, każdy z nich ok 100 zł..
Usuńmialam 2 lata temu i byly ok:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNigdy ich nie miałam, ale nawet mnie nie zachęcają.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTo jeden z tych produktów, który ładnie wygląda, ale mało co daje :)
OdpowiedzUsuńhttp://vienatrenuje.blogspot.com/
Coś w tym stylu :P
UsuńWłaśnie jakieś dwa lata temu miałam ich krem, miło wspominam :) Zdrówka!!!
OdpowiedzUsuńTe też są ok, ale bez szału niestety :(
UsuńNie znam tych kremów, ale widzę że nie wiele tracę ;) Też najbardziej bym liczyła na ten krem co Ty testowałaś na rozjaśnienie przebarwień po trądziku, chociaż teraz w ciąży cera ideał, ale nie wiem co będzie za miesiąc :P
OdpowiedzUsuńNo tak, ja przez całą ciążę ani pryszczyka niiic! Piękna byłam :D teraz gorzej... :P
UsuńNa witaminę C też liczyłam w kremie Iwostin, nawet tak bardzo, że kupiłam drugą tubkę mimo marnych efektów. Niestety też się zawiodłam :/
OdpowiedzUsuńNo to nieciekawie... :/
UsuńLiczyłabym na lepsze działanie. Szkoda...
OdpowiedzUsuńNo dokładnie... szkoda :/
Usuńa mój pod oczy był genialny :)
OdpowiedzUsuńO widzisz:)
Usuń