wtorek, 26 kwietnia 2016

JoyBox Wiosna! Co było w moim pudełku ...

Witajcie :)
Wczoraj przyszedł w końcu mój długo wyczekiwany najnowszy JoyBox.
Jakoś tak w dziwnej, nie zrozumiałej dla mnie kolejności wysyłali pudełka, no ale cóż, przecież się nie paliło, więc czekałam cierpliwie :)

Zamówiłam box właściwie dla dwóch produktów. Dla nich samych było warto, a reszta również się przyda, gdyż są to produkty, które lubię.
Ciekawi zawartości? Zapraszam do dalszej części posta!


Akurat piłam kawkę i zapukał do drzwi kurier :)


Tak zapakowane było w środku pudełeczko. Całe szczęście nic się nie zniszczyło, nie otworzyło i nie wylało (chyba kurier (o dziwo!) był bardo ostrożny, bo pudełeczko niczym dodatkowo nie było zabezpieczone. Po prostu zamknięte i włożone w foliowy worek DPD.
No cóż, grunt że nic się nie uszkodziło.

Zacznę od przedstawienia produktów, które w pudełku otrzymał każdy.


*Gazetka JOY. 
Fajnie, bo często kupuję tą gazetkę, więc na pewno ją przejrzę.
*rabat 20% na zakupy w answear.com
*ulotka produktów VIANEK


*Intensywnie odżywiający krem do rąk firmy AA. ARGAN+OLEJ TSUBAKI
Bardzo fajnie, bo od dawna chciałam go wypróbować, kremy do rąk u mnie teraz idą jak woda- przyda się na pewno.


*Szampon i żel pod prysznic 2w1- bioIQ
Dla mnie to nowość, nie miałam nic tej firmy, a produkt zapowiada się mega ciekawie, niedługo pójdzie w użycie.


TRIO od Bea Beleza
*Profesjonalny klips do włosów
 Nie mam, zapewne nie kupiłabym, bo zawsze uważałam to za rzecz zbędną, ale teraz coraz bardziej się do niego przekonuję ...

*Gumka do włosów Hair Bobbles
Nigdy nie miałam tego typu gumki do włosów. Teraz je ciągle związuję, więc na pewno pójdzie w użycie.

*Peeling do twarzy: nawilża, rozświetla, ma działanie antybakteryjne i przeciwstarzeniowe.
Super! Chętnie go sprawdzę :) Nawilżenia mojej twarzy teraz potrzeba ...


*Odżywczy krem pod oczy z kwasem omega i ceramidami firmy Oeparol.
Z tej firmy miałam kiedyś jedynie pomadkę ochronną. Chętnie go wypróbuję, bo nie mam nic pod oczy.


*Puder z jedwabiem i witaminą C firmy Cosmepick.
Jeszcze nie poznałam się osobiście z firma, choć mam od nich masło orzechowe w zapasach. 
Chętnie wypróbuję i jedno i drugie, na pewno przyjdzie czas. 
Odcienie były do wyboru- mój to 3. W sam raz na lato.


*Odżywczy balsam do ciała firmy Vianek
 To mój pierwszy produkt tej marki. Byłam go bardzo ciekawa. Od razu poszedł w użycie, pachnie mega morelowo, zapowiada się ciekawie! 
Dostępne było więcej wariantów, jednak ja wybrałam ten.



*Glinka zielone- CosmoSPA.
Z tej firmy również nic nie miałam, wybrałam glinkę zieloną idealną dla mojej cery, będą maseczki :)


*Matujący Krem Korygujący przeciw oznakom starzenia- firmy Delia.
Popularnie wany zwyczajnie krem CC. 
Zapowiada się ciekawie, zobaczymy co z niego wyniknie.

Pora na pierwszy produkt z kategorii do wyboru.




*(Mini) Świeca apachowa Yankee Candle.
Nie sądziłam, że będzie  'osłonką'. Pachnie cudnie!


*Kawowy żel pod prysznic- peelingujący- Perfecta. Antycellulitowy.
Na cellulit teraz się przyda :P


Wg mnie box bardzo udany. Mimo, że zastanawiałam się nad jego kupnem, dziś nie żałuję i myślę, że dobrze zrobiłam. Sporo fajnych rzeczy do testowania, za jedyne 49 zł. Według mnie warto!

Co wy myślicie o pudełku ??


BUZIAKI,
KAŚKA :*

sobota, 23 kwietnia 2016

RevitaLash: Volumizing Primer & Volumizing Mascara.

Witajcie :) Dziś odbyła się II edycja MeetBeauty, w blogosferze od dawna huczy! Ja niestety tym razem być nie mogłam, byłam potrzebna gdzie indziej.. Ale to nic, bo to przecież nie ostatnia edycja :) Na następną na pewno się zgłoszę!

Co u nas?
Przeżyliśmy ostatnio traumę szczepień... aż 3 wkłucia, myślałam, że serce mi pęknie jak Bartoszek płakał ... aż na samą myśl łzy napływają mi do oczu, a wierzcie mi płakałam razem z nim..
Jednak to była tylko godzina strachu i niepokoju. Wieczorem z Bartoszkiem było wszystko okey, na drugi dzień tym bardziej! Śmiał się jak szalony, aż ciężko mi uwierzyć, że to już, ale jak zaczynam coś do niego mówić, zaczepiać, albo głaskać po policzku śmieje się od ucha do ucha :) Piękne chwile i ogromne wzruszenie ... Wiem, że każdy tak mówi o swoich dzieciach, ale cudowne mi się dziecko trafiło! Taak... teraz to mogłabym opowiadać tylko o nim :P Już kończę swoje wywody, obiecuję :P

Tymczasem jeśli chodzi o produkty firmy RevitaLash...
Marki nie poznałam osobiście do czasu spotkania blogerskiego w grudniu. Wiele słyszałam o ich odżywkach do rzęs, strasznie są chwalone, także jak zobaczyłam, że w upominkach znajduje się jakiś produkt tej firmy ucieszyłam się bardzo! Radość moja podwoiła się, gdy okazało się że kosmetyki są dwa, mianowicie baza i tusz.





Kilka informacji od producenta.

I tusz i baza zapakowane są w kartonik, na każdym znajduje się skład produktu.
Oba kosmetyki, oprócz tego, że zapakowane w kartonik były też zafoliowane.
Lubię takie rozwiązania, wiadomo że nikt nie otwierał ich przede mną.

Jeszcze nigdy nie miałam do czynienia z oddzielną bazą i tuszem. Jeśli już to był to jeden kosmetyk, ale na jednym końcu była baza, na drugim tusz. I też z tego co pamiętam baza była koloru białego. Ale to było na prawdę sporo lat temu, był to jeden z moich pierwszych kosmetyków do makijażu, nawet nie pamiętam jakiej firmy...


Baza jest koloru niebieskiego.



Początkowo bałam się, że tusz nie zdoła do końca tego ukryć, że błękit będzie prześwitywał, jednak nic takiego się nie dzieje. Szczoteczka jest z włosia- takie do tej pory najbardziej mi pasują.
Bardzo wygodnie się nią maluje, chociaż zdarza się, że nie tylko rzęsy są umalowane, a skóra pod rzęsami też... Ale to nie jest dla mnie problem bo i tak przeważnie nakładam  te miejsce kredkę, a jeśli nie to wycieram to miejsce patyczkiem- bez żadnej szkody. Sama baza już daje fajny efekt, ty bardziej jak na moje słabe rzęsy...



Jeżeli chodzi o tusz. Tusz jest koloru czarnego.


Tusz ma niemal taką samą szczoteczkę jak baza. I jest z nim taki sam problem, zdarza się, że nie tylko rzęsy są umalowane.
Problemem kolejnym jest to, że zdarza im się w duecie powodować mega, mega sklejenie rzęs, co daje dla mnie, brzydki efekt. Jednak nie dzieje się tak zawsze.
Przeważnie efekt jest świetny i na prawdę wtedy uważam kosmetyki za warte swojej ceny.


Tu akurat udało mi się uchwycić fajny efekt, ale jak pisałam już nie zawsze tak jest.
Zauważyłam, że jeśli dzień się nie umaluję, to na drugi dzień rzęsy są do nieba! I wcale nie posklejane!

Tusz jak i baza kosztują sporo, bo ok 80 zł każdy.. Ja jednak uważam, że warto wydać te pieniążki, bo mało który tusz daje ten efekt. Używam i tuszu i bazy już ok 4 miesiące a nadal są tak świeże jak pierwszego dnia i nadal malują tak samo dobrze, co w jakiś sposób na pewno świadczy o ich jakości.

Znacie te produkty ??

BUZIAKI!!

niedziela, 17 kwietnia 2016

Testuję z Twoim Źródłem urody: Wypełnienie zmarszczek z DERMOFUTURE Precision- czy to możliwe ?

Witajcie Kochani :)
Po weekendzie u mamy, wracam do normalności... Fajnie było, ale za szybko minęło...
A dziś piękna pogoda! Gorąco, bo aż 20 stopni w cieniu. Długi spacer z Bartoszem zregenerował nasze siły :)
A więc  nowy tydzień wchodzę pełna nadziei, optymizmu i siły na nowe- i nie koniecznie nowe wyzwania.


A jeżeli chodzi o wypełniacz zmarszczek ...
 W tym miesiącu nie wybierałam sama co chcę testować, jednak nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu, bo mimo, że nie mam wielkiego problemu ze zmarszczkami, jednak jest ich kilka, a fajnie jest przekonać się, czy takie preparaty cokolwiek dają.


 Bardzo fajne, nowoczesne rozwiązanie. Krem wypełniający zmarszczki znajdujący się w strzykawce. Fajne nawiązanie do tego 'chirurgicznego' wypełnienia.



Kilka informacji od producenta, skład i sposób użycia- zdjęcie powiększy się po kliknięciu.



 Produkt wydostaje się ze strzykawki w przewidywalny sposób- za pomocą wciskania tłoku- jak w typowej strzykawce.
Końcówka strzykawy zabezpieczona jest malutką gumową zatyczką, ale i większą plastikową.



Jednak najlepszym zabezpieczeniem w tym wypadku jest 'przełącznik' w dole, który przesuwa się 'on-off '


Konsystencja kremu bardzo lekka. Krem zdaje się być 'napompowany'.
Jest to bardzo przyjemne, gdyż dzięki temu krem świetnie się rozprowadza.

Po nałożeniu kremu odczuwalny jest delikatny chłód, lecz nie jest on jakiś intensywny.
Krem bardzo szybko się wchłania, nie roluje się.
Nie wiem, czy nadaje się pod podkład, jak mówi producent, bo nakładałam go zawsze rano, a to się rzadko zdarza, żebym od rana była umalowana, ze względu na zupełny brak czasu. Maluję się dopiero jak zamierzam gdzieś wyjść, a zwykle jest to dobrych parę godzin po użyciu 'wypełniacza'.

Krem po wchłonięciu się napina skórę, i widocznie i odczuwalnie.
Nie jest to jakieś wielkie napięcie przeszkadzające w funkcjonowaniu, nie mam problemu z mimiką twarzy.
I rzeczywiście, produkt działa. Moje zmarszczki (tak, mimo młodego wieku, mam dwie spore wzdłuż policzków, odchodzące w dół ku brodzie) dzięki mazidłu przestały być widoczne!
Produkt działa, chociaż szczerze mówiąc nastawiona byłam sceptycznie, bo jednak to spora obietnica!

Jestem bardzo zadowolona, że produkt sprawdził się i upiększył moją buzię.
Bardzo serdecznie wam go polecam, jest na prawdę godny wypróbowania.

Produkt przetestowałam, dzięki Twoje Źródło Urody, za co dziękuję!

Znacie ten produkt??

BUZIAKI :*

wtorek, 12 kwietnia 2016

Spóźnione denko stycznia i lutego. #1- 2016.

Witajcie :) Było kilka dni prawdziwej wiosny, gdzieniegdzie prawie że lata, a teraz znowu ponuro, deszczowo i chłodno...
Wczoraj jeszcze załapaliśmy troszkę słonka na spacerku, ale za ciepło nie było.
Ostatnio wszystko zaczyna się normować, Bartuś lepiej je, wszystko ogółem jest bardziej regularne.
Kupiliśmy też leżaczko- bujaczek, który też daje mi sporo swobody :) Co prawda mały różnie na niego reaguje, ale zdarza się, że leży w nim spokojniutko nawet godzinkę :) Fajna sprawa :)


Wracając do tematu ...

Mam zaległe denko, tak wyszło jak wyszło, że pod koniec lutego byłam bardzo zajęte i nie było opcji na napisanie postu, później jakoś nie byłam w stanie tego ogarnąć.
Nie jest tego aż tak dużo, ale jednak takie posty są dosyć pracochłonne, więc przychodzę ze zużyciami stycznia i lutego dopiero dziś.
A więc zapraszam ...

Niby troszkę się nazbierało, ale .... To przez dwa, niektóre nawet przez więcej miesięcy...
No ale niestety, pod koniec ciąży moje zużycia były bardzo słabe, jak wspominam tamten okres- nie dziwię się. Prawie ciągle w szpitalu, a tam raczej nie było warunków, żeby robić sobie maseczki no i właściwie nie tylko ...

CIAŁO: 


- maszynka z wymiennymi wkładami Simply Venus- BEZNADZIEJA! Nożyki tak szybko się tępiły, że masakra... Nigdy więcej nie kupię, w ogóle stwierdziłam, że niepotrzebnie zdradziłam swoje ulubione maszynki, dlatego w poście z nowościami na pewno ujrzycie te, których używam.
- płyn do kąpieli Wellnes&Beauty- kupiony dawno w Rossmannie na CND, ale ze względu na zapach- okropny- długo go zużywałam.
- żel pod prysznic BEBEAUTY- czekoladowy. Jak dla mnie najsłabszy z dostępnych, zapach bardzo sztuczny.
- dezodorant NIVEA- mąż zużył- kolejny, najlepszy dla niego.
- zapas zimowego mydła Isanowskiego- fajny zapach, dobrze się pieniło, nie mam nic do zarzucenia.
- antybakteryjne wkładki laktacyjne chicco- bardzo fajne
- dezodorant FA- użyty na siłę i w dużej ilości jednorazowo. Przy pierwszym opakowaniu działał, przy drugim już nie.
- dwufazowy peeling SPA VINTAGE OIL- Bardzo fajny! <RECENZJA>
- chusteczki DADA- fajne, szkoda, że nie mogę ich teraz dostać, te co są ciągle na stanie mają inny skład, są jakieś gorsze. Nam najbardziej pasują chusteczki VELVET :)


TWARZ: 


- chusteczki peelingujące CLEANIC- bardzo je lubiłam <RECENZJA>
- próbka lirene i ziaja- niezużyte- termin pękł...
- micel loreal- bardzo fajny, myślę, że w końcu doczeka się recenzji :)
- peeling lirene- nic złego mi nie zrobił, ale więcej go nie kupię, bo ma w składzie parafinę ..... super, że przeczytałam skład już w domu :P
- żel do twarzy Esentire <RECENZJA>


WŁOSY:


- szampon  PROSALON Professional- cudnie pachnący kokosowy szampon, to już nasza druga butla, nasza bo mąż też go używa. Twierdzi nawet, że to najlepszy szampon, jakiego używał.
- odżywka w sprayu Joanna- bardzo fajna, na długo wystarczyła <RECENZJA>
- odżywka, która była dołączona do farby- bardzo fajna, wystarczyła na dwa razy.


INNE:

- ekologiczny płyn do płukania- fajny świeży zapach, który utrzymywał się na praniu dość długi czas.

To już wszystko. Miałyście coś? Może u was coś sprawdziło się inaczej ??


KOCHANI,
Zapraszam też na konkurs!! Warto wziąć udział, warunków niewiele a maseczka bardzo fajna!

http://double-identity.blogspot.com/2016/03/cobest-swietne-poaczenie-maseczka.html
(Aby wziąć udział- kliknij w baner)

BUZIAKI :*

niedziela, 3 kwietnia 2016

Pierwsze spotkanie z Balea. Czy udane ?

Witajcie :) Wolna chwila, więc jestem :)
Mój maluszek ostatnio dosyć wcześnie zasypia, więc coś tam można wieczorem podłubać. Co prawda męczą nas straszne kolki... zaczyna się o 17-18, ale ok 20-21 udaje nam się już je zwalczyć, więc postępy ogromne, wcześniej nie raz i nie dwa walczyliśmy do 4-5 rano :( męczące, tak, ale i kłuje w serce, bo chciałoby się pomóc, a weź i weź ...
Ale w końcu wiemy jak można chociaż trochę ulżyć i boli maluszka już co raz mniej.
A taki z niego słodziaczek, że szok :) jeden uśmiech i bateria ładuje się do 100%... Nie wiem, czy to nie za wcześnie, może mam takie złudne wrażenie, ale chyba mój cudaczek już dużo widzi i świadomie się 'chichra' :D Ja do niego 'gugam' a on się śmieje... Nie sądziłam, że to tak szybko nastąpi.. Jestem prze-ukochany! Największe szczęście :)

Wracając do głównego tematu ...

Jakiś czas temu miałam okazję złożyć zamówienie u koleżanki, która ma dostęp do kosmetyków Balea, a z racji tego, że od dawna chciałam wypróbować coś tej firmy, wzięłam na próbę kilka rzeczy.



Od razu w ruch poszedł żel, którego byłam najbardziej ciekawa.
Żel z drobinkami olejku.


Żel mieści się w plastikowej butelce, typowej dla żeli pod prysznic. Zamknięcie żelu jest na zatrzask, tak jak przeważnie w tego typu kosmetykach.


Skład i informacje od producenta (w języku niemieckim) dla ciekawskich :)


Konsystencja żelu dosyć gęsta, wręcz kremowa, żel jest mega oszczędny, ale trzeba mieć mocno mokre ciało, aby go rozsmarować jak trzeba, bo inaczej się nie pieni. Ale nie przeszkadza mi to, bo uwielbiam polewać się wodą pod prysznicem ile wlezie :P
Szczególnie odkąd urodziłam, mąż zajmuje się synkiem, a ja idę się kąpać... Mam chwilę dla siebie i taki prysznic to dla mnie największy relaks!


Perełki olejku pod wpływem wody, ale też i ciepła rozpuszczają się dodatkowo pielęgnując ciało podczas prysznica.

Żel cudnie pachnie! Słodko, ale nie przesadnie, bardzo przyjemnie.
Niestety zapach nie utrzymuje się ani chwili po prysznicu.
Żel nie zrobił mi krzywdy, nie wysuszył ani nie podrażnił mojej skóry, nie dostałam od niego uczulenia- często od kosmetyków tak się zdarza, chociaż od żeli pod prysznic już rzadko.

Ogólnie bardzo polecam, warto wypróbować, zwłaszcza że cena ale i zapach zachęca :)
Jeżeli ktoś ma dostęp ten konkretny wariant warto zakupić :)

No więc pierwsze spotkanie udane ... A jak dalej?? :)
A wy znacie ten żel ??


BUZIAKI,
KAŚKA :*


P.S.: Przypominam o rozdaniu :) Warto wziąć udział, do wygrania fajna maseczka z glinki :)