Przypomniał mi się filmik opublikowany przez tołpę, który ostatnio widziałam.
Kobietka kupiła sobie masło do ciała, kurier przywiózł. Wszystko super, ale nie ma już miejsca w swojej szafce z kosmetykami i wstawia je do lodówki. Mężuś przygotowując śniadanko nie doczytał, że to do ciała i skonsumował na kanapeczkach :)
Nie no super, poza tym że to mogłoby zaszkodzić ... :P
No i tak jakoś dziś pomyślałam, że podobnie mogłoby być z kosmetykiem, o którym dzisiaj chcę wam napisać.
Chodzi o peeling do ciała od Farmony.
Cukrowy peeling do ciała o wyjątkowych właściwościach pielęgnacyjnych i aromatycznym zapachu dojrzałej wiśni i orzeźwiającej porzeczki.
Peeling zamknięty jest w słoiczku. W sumie dość typowe dla peelingów do ciała. Prosta do odkręcenia zakrętka.
W środku była dodatkowa ochrona- sreberko dające dowód temu, że nikt go wcześniej, jak to ja mówię 'nie tycał' :)
Wg mnie opakowanie jest bardzo przyjemne dla oka, kolorowe, z nadrukowanymi owocami.
SKŁAD:
SKŁADNIKI AKTYWNE:
Kryształki cukru, masło karite, witamina E.
SKŁADNIKI INCI:
Paraffinum liquidum (mineral oil), Sucrose, Sodium chloride, Peg-40/45 hydrogenated castor oil, Petrolatum, Caprylic/capric triglyceride, Silica, Parfum (fragrance), Butyrospermum parkii (shea) butter, Macadamia ternifolia shell powder, Cera alba (beeswax), Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Bha, Benzyl alcohol, Coumarin, Eugenol, Caramel colour e150d, CI 14720, CI 16255.
ŻRÓDŁO: KLIK
Konsystencja dość gęsta i zbita. Da się go odróżnić zdecydowanie od żeli peelingujących.
Na pierwszy rzut oka widać, że jest to dobry zdzierak, czy tak jest w rzeczywistości ?
Drobinek zdzierających jest dużo. Jest to taki peeling jaki lubię. Porządny zdzierak. Nie cacka się z martwym naskórkiem i zanieczyszczeniami.
Dobrze się z nimi rozprawia.
Nie pozostawia na ciele tłustej warstwy, nazwałabym ten efekt raczej delikatną powłoczką, która u mnie wchłania się w ciągu pół h.
Jeśli chodzi o zapach.. Cudny! Wiśnia+truskawki+odrobina malin+ może czerwona porzeczka...
Taki kompot z czerwonych owoców, z przewagą wiśni.
Dzięki jego zapachowi zdołałam swojego Ukochanego przekonać do tego, aby dawał sobie wypeelingować plecy i ramiona. Spędza on dużo godzin na słońcu, ale i tak nie mogłam go na to namówić, mówił że tak robią tylko 'baby' .... :] Tiaaa...
A teraz krzyczy tylko 'Kaaaasia! Peeeling' :D
No cóż... Zapach każdego zauroczy :)
Ściera co trzeba, pachnie pięknie, czego chcieć więcej? Polecam!
Zapraszam was na mój konkurs! Myślę, że warto! :)
BUZIAKI,
KAŚKA :*
No pięknie pachnie, mam masło do ciała o tym samym zapachu z tutti frutti i dziś publikuje post o nim. :D ale się złożyło. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńzajrze na pewno :)
UsuńOooooo miałam ten peeling tylko ze wersje Malina i Jeżyna. Boski w zapachu się zakochałam :)
OdpowiedzUsuńmuszę wypróbować też ten z jeżyną ... :)
UsuńZapachy mają rzeczywiście boskie, przepiękne i takie do zjedzenia.
OdpowiedzUsuńtaaaak... :) ale żeby masło do ciała pomylić z masłem na kanapki? :o
UsuńZdecydowanie wolę peelingi cukrowe niż te solne ;) A jeśli do tego pięknie pachną... <3
OdpowiedzUsuńTreepsy
no i ja też :)
UsuńFakt zapachy mają piękne. :D
OdpowiedzUsuńnooo :D
UsuńParafina u mnie go dyskwalifikuje.
OdpowiedzUsuńu mnie tez niestety :(
Usuńu mnie na szczęście nie :)
UsuńMiałam go kiedyś i zapach był przepiękny :) +obserwuję
OdpowiedzUsuńja z tej serii mam olejek do kąpieli - piękny zapach ;)
OdpowiedzUsuńja nie mam wanny :(
UsuńMam na niego ochotę już od jakiegoś czasu :)
OdpowiedzUsuńmoże w końcu się skusisz :)
UsuńJa średnio lubię takie ulepki z parafiną, ale zapach kusi ;)
OdpowiedzUsuńmi na ciele parafina nie przeszkadza, ale na twarzy bardzo ...
UsuńHej :) Nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Zapraszam na mojego bloga gdzie znajdziesz pytania, na które chciałabym abyś odpowiedziała :) http://color-explosion-blog.blogspot.com/2015/06/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
:)
Usuńwyglada jak moj dzem;)
OdpowiedzUsuńtylko, że ten jest niejadalny ... :P
UsuńTo coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńwarto spróbować :)
UsuńLubię te peelingi, szczególnie wersję brzoskwiniową. :P
OdpowiedzUsuńbrzoskwiniowej nie miałam... :)
UsuńLubię takie zdzieraki;))
OdpowiedzUsuńja również :)
UsuńMiałam wersję z kiwi- była okropna... W ogóle nie czułam drobinek, zostawiała nieprzyjemną, tłustą warstwę na skórze. Ale zapach miała piękny i mój TŻ rozpaczał, że to nie może być do zjedzenia, wąchał peeling w kółko. Ale pleców nasmarować nie dał :D
OdpowiedzUsuńhehe no widzisz... :D
UsuńZapachy są cudne w takich peelingach, jednak nie znoszę tej lepkości, którą daje parafina.. a, że jest ona w większości peelingów, zostaje mi tylko ziarnka kawy z żelem :P
OdpowiedzUsuńa mi nie przeszkadza :D :P
UsuńMiałam uwielbiam , na pewno kiedyś do niego wrócę :)
OdpowiedzUsuńMusze się za nim rozejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę wygląda smakowicie :D
OdpowiedzUsuńi pachnie też smakowicie... :D
UsuńLubię peelingi Tutti Frutti właśnie za dobre ścieranie i oczywiście za zapachy :)
OdpowiedzUsuńja tak samo :)
UsuńLubię tę serię. Zapachy są obłędne, choć peeling mam tylko w małym opakowaniu... :) Nadrabiam za to balsamem!
OdpowiedzUsuńZapraszam - www.essenceofcharm.blogspot.com
Dostałam go w prezencie od mamy, ale jeszcze oczekuje, bo wykańczam cukrowy peeling winogronowy z Bielendy (również polecam :) )
OdpowiedzUsuńSwoją drogą - bardzo mi się u Ciebie podoba - dodaję do obserwowanych :)
Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń