sobota, 27 lipca 2019

LONG4LASHES: KRIOTERAPIA. Szampon i maska przyspieszająca wzrost włosów.

Witajcie :)
Wróciło ciepełko! Super! Szkoda tylko że obydwoje ciągle w pracy, więc czasu na plażę i rowery brak. Tak jak na początku lata bywaliśmy codziennie, tak teraz w ciągu tego miesiąca raz.. Szkoda, ale mam nadzieję, że to nadrobimy, w końcu jeszcze przez jakiś czas powinno być ciepło.
A jak wam mija lato? Korzystacie?

Dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć o duecie, który miałam okazję ostatnio używać. Mam właściwie, bo jeszcze trochę mi zostało.




I szampon i maska znajdują się uprzednio w kartonikach, na których znajdziemy wszystkie informacje dotyczące produktów. Skład też.


Kilka słów o szamponie:


W kartoniku znajdziemy zgrabna, niewielką buteleczkę o pojemności 200 ml.


Zamknięcie typowe, na zatrzask. Niewielki otwór, ale szampon wydobywa się bez problemu, ani za dużo ani za mało.


Szampon ma przezroczysty kolor, jest średnio gęsty, dosyć lejący. Fajnie pachnie, chociaż trochę 'lodowo' nie wiem jak wam to wytłumaczyć, nietypowo a zarazem cudnie! Kojarzy mi się z zapachem śniegu, śnieg w ogóle pachnie ? :D
Bardzo dorze się pieni, fajnie oczyszcza włosy i skórę głowy. I fakt, nie podrażnia mnie, ale mam wrażenie, że jest zbyt mocny na 'codzień'.
Fajny jest, bardzo go polubiłam. I za zapach i za to, że nie podrażnia, bo nie ma naturalnego składu, więc u mnie z tym ciężko.


Pora na maskę.


Maska z kolei jest w tubie, niewielkiej, o pojemności 200 ml.


Zamknięcie również na zatrzask. Niewielkie otwarcie, przez które bez problemu dozujemy maskę. Fakt, pod końcem jest to utrudnione, ale miewałam gorsze złośliwce ;)


Maska jest biała, zdecydowanie gęsta, kremowa. Zapach ten sam co w szamponie, przywodzi na myśl śnieg. Mam teraz mega krótkie włosy, więc potrzebuję śmiesznie małej ilości, ale tak ogólnie mam wrażenie, że maska jest bardzo oszczędna. Ślizga się po włosach, więc wystrczy jej niewielka ilość, żeby pokryć 3/4 długości włosów, od dołu licząc. Wiadomo, zawsze jakaś tam odrobinka może się dostać do skóry głowy, chociaż staram się tego unikać, ze względu na problematyczną skórę, o czym wiecie. Ale wiadomo, staram się używać takich produktów, które skóry nie podrażnią, bo i tak kładzie się maskę blisko skóry, więc ryzyko jest. Poza tym, w tym przypadku... Maska daje takie boskie uczucie chłodu! Wspaniałe uczucie, jeśli chodzi o skórę głowy :P jeszcze takiego produktu nie miałam, a zdecydowanie lubię ten efekt!
Jeżeli o ciało chodzi to już nie specjalnie, chyba że latem. Jestem ciepłolubna, zimą wiecznie mi zimno, nawet w swetrach i grubych skarpetach :)

Duet bardzo fajnie zachowuje się na moich włosach. Szampon dobrze oczyszcza, nie plącze. Maska z kolei wygładza i fajnie ujarzmia włosy dodatkowo ich nie obciążając. Myję włosy co drugi dzień, używając tych kosmetyków również.
Jeżeli o przyspieszenie wzrostu chodzi... ciężko mi to określić, niedawno mocno skróciłam włosy, nie mam pojęcia czy rosną szybciej :) Stwierdzić jednak mogę, że wypadają ciutek mniej, mam nadzieję, że niebawem całkiem przestaną wypadać, bo dodatkowo zaczęłam przyjmować vitapil.

Jak jeszcze karmiłam piersią, chociaż fakt, że niedługo po porodzie, brałam vitapil mama przez 2 msc i wtedy efekt był mega i wzrostu i miliarda baby hair. Teraz też liczę na ten efekt, chociaż nie tyle czekam na baby hair, a na to, aby w końcu przestać wyjmować całe garści włosów ze szczotki..

Macie jakieś sprawdzone sposoby/suplementy itd itp, na wypadanie włosów? Biorę ten vitapil, ale chętnie też pomogłabym sobie dietą? Może macie jakąś wiedzę, chętnie się dowiem :)

Miłej, słonecznej soboty :*

BUZIAKI, KAŚKA :*

czwartek, 18 lipca 2019

Denko #6 Lipcowe zużytki.

Witajcie Kochani!
Pogoda nie rozpieszcza, humor też ostatnio nie ten ;) Jakoś to nie mój czas, mamy trochę problemów, na szczęście bardzo podnosi mnie na duchu Bartosz, chociaż potrafi napsocić, ale jest obecnie najsłodszy ever! To jak rozmawia, co mówi, jak mówi!  Kocham najmocniej pod słońcem, niby oczywiste, ale jednak! Najwspanialsze co mnie w życiu spotkało, na prawdę.


Znowu denko, spóźnione, ale nie tak jak ostatnio :P

CIAŁO: 


* Tym razem inny, jednak mąż nie skarżył się, że coś z nim było nie tak, więc chyba też jest ok ;)
* Ten dezodorant z Isany jest na prawdę spoko, działa, a to najważniejsze ;)
* Bardzo dobre maszynki, chętnie znów po nie sięgne.



* Żel pod prysznic dove- jak on mnei zmęczył, znudził, omg. Na szczęście udało się go wykończyć!
* Żel balea- cudowny! Nie pierwsze opakowanie, chętnie znów po niego sięgnę!
* Żel z Isany- średni. Niby ładny zapach, ale nie uwiódł mnie jakoś, po prostu nie było tego czegoś.

WŁOSY: 


* Lbiotica- maska. Ktoś mi może powie, czy maski Lbiotici wszystkie mają takie zawrotne pojemności? Czuję duży niedosyt i jakoś niezbyt dużo mogę o niej powiedzieć ...
* Batiste, suchy szampon, bardzo fajny :)
* Sylveco- myjąca odżywka. Całkiem fajna, kupiłam po próbce. Ale nie kupię ponownie, nie zachwyciła mnie aż tak.
* Odżywka Pilomax Wax, no przyjemna, ale nie to że jakaś cudowna. Czegoś mi w niej brakowało.
* Avon- świetna maska! Serio. Ale to nie moja pierwsza z avonu i przeważnie czuję zachwyt, dosłownie ;)


DZIECIĘCE: 


* Sylveco baby- oliwka do ciała. Zużyłam jakąś połowę na włosy, może i nawet 3/4 bo od dawna nie używamy dla Bartka żadnej oliwki. Średnia do włosów, dla Bartka chyba też się sprawdzała, chociaż nie pamiętam zbytnio.
* Oliwka Anthyliss- Bartek dostał od niej mega uczulenia, więc wzięłam ją do włosów, ale pogorszyła stan mojej skóry głowy, więc wywalam. Dużo nie zostało, ale jednak była dosyć kiepska.
* Ziajka pasta do zębów dla dzieci, z ksylitolem.

TWARZ: 


* Lirene- glinkowa pasta myjąca- świetna! Nie wiem czemu nie doczekała się recenzji, ale bardzo ją polubiłam, może jednak coś naskrobię? Zdjęcia mam ...
* Pasta rapid white. Dla mnie zero efektu wybielania, dodatkowo się dowiedziałam, że moze być że moje zajady nawracają przez pastę do zębów. Nie wiem, kupiłam sobie dwie z dobym składem, zobaczymy.
* Płatki z biedry, jak co miesiąc :)


MASECZKI/PRÓBKI: 


* Garnier maska węglowa- fajna, ale myślałam, że jak z węglem to trochę oczyści buzię, ale w tym kierunku zero.
* AA maska bąbelkowa- zero jakiegokolwiek efektu. Fajnie się spieniła :P
* Bielenda peel off. Biała dla niej, czarna dla niego. Oczywiście u nas używam ja obydwu :P
* Próbka balsamu resibo- fajnie pachnie i spoko się wchłania, tyle mogę powiedzieć :)

HIGIENA: 


* Chustki babydream, najlepsze, wiecie ;)
* Masmi wkładki higieniczne, bardzo przyjemne. Teraz testuję też tampony, ale mniej mi się podobają, dlatego że są z aplikatorem, jakoś nie potrafię się z tym dogadać.
* Wkładki higieniczne z lidla, nie polubiłam, na pewno więcej nie kupię.


INNE: 


* Odświeżacz Aril- cudowny, cudowny zapach! Ale zauważyłam, że dosyć krótko czuć zapach. W sensie psik, czuję czuję i nie czuję. :D



Całkiem sporo tego, choć to nie największe moje denko. Ale jestem dumna, bo zużywanie trwa. W tym miesiącu będzie chyba cienko :P ale ciągle walczę! <3


Znacie coś? Dajcie znać koniecznie!

BUZIAKI, KAŚKA :*

środa, 3 lipca 2019

NATURA ESTONICA: Purple Acai body scrub.

Witajcie Kochani w lipcu już :) Czas szybko pędzi, zwłaszcza na urlopie :P no i dziś środa, połowa drugiego tygodnia, od poniedziałku powrót. Ehh, co zrobić :P
Bartek mi trochę przychorował, kaszlał brzydko więc wczoraj i dziś został w domu. Tylko to dziwne jakieś było, wczoraj tak strasznie kaszlał, w nocy trochę też. Dzisiaj z kolei zero kaszlu, zero czegokolwiek... Niezwykłe ozdrowienie? :D No w każdym razie, jeśli nic się nie zmieni jutro idzie do przedszkola ;)  Przynajmniej będzie się bawił z dziećmi, bo ja choćbym co chwilę coś wymyśliła to pobawi się, a zaraz i tak jęczy o tablet, albo bajki... A ja mu bardzo tego żałuję. Staram się żałować. Dużo mówi, dużo ładnie, ale i dużo niewyraźnie. Temu postawiliśmy na czytanie i inne zabawy a media ograniczamy niemal do zera. Mam nadzieję, że to przyniesie skutki ;)

Dzisiaj przychodzę do was z nową recenzją! Jak wiecie uwielbiam peelingi, więc chętnie testuję nowe dla mnie produkty z tej kategorii. Ten gagatek zamówiłam jakiś czas temu, kiedy w jakiejś drogerii internetowej  była mega wyprzedaż, chyba likwidacja sklepu, ale nie pamiętam dokładnie.
Ale moje zamówienie wtedy było spore :P i było w nim sporo peelingów :P Teraz jednak staram się kupować jak najmniej i zużywać zapasy. A w lipcu planuję #lipiecbezzakupowkosmetycznych :D Ciekawe jak mi pójdzie, trzymajcie proszę kciuki! Niczego mi nie trzeba, a oszędzanie zawsze mile widziane :P


Peeling znajduje się dosyć standardowej wielkości słoiczku, z bardzo banalną i właściwie nieciekawą grafiką :P Ale samo 'Natura Estonica' mnie zachęca wystarczająco :P



Informacje od producenta, skład. Produkt zachowuje swoje właściwości do 12 miesięcy od otwarcia, dosyć długo, przeważnie jest to 6 m ;)



Nie wygląda zachęcająco, ale to tylko zmyłka. Peeling ma ciemnoróżowy kolor. Ogromnie dużo drobinek, a przed użyciem nie trzeba go wymieszać, to fajnie, czasami bywa to wkurzające, że zanim użyję produktu, dobre dwie minuty trzeba machać łychą :P


Tu na zdjęciu fajnie widać drobinki, a jest ich sporo i większość z nich jest duża. Jednym słowem jest to na prawdę porządny zdzierak, a dla mnie to jeden z najważniejszych, jak nie najważniejszy w sumie aspekt. Drugi najważniejszy, no albo najważniejszy, nie mogę się zdecydować, która cecha ma dla mnie większe znaczenie, to zapach. Tutaj nie zawiodłam się, absolutnie! Pachnie cudnie, owocowo delikatnie kwaskowato. Świetnie!
Nie dość, że pozostawia cudny zapach (który utrzymuje się max do godziny po spłukaniu), to sprawia że skóra jest mega wygładzona i delikatnie nawilżona zarazem, bo zostawia lekki film, ale serio szybko się wchłania. Dzięki niemu skóra odzyskuje blask z wszystkie zrogowacenia i suche skórki przestają istnieć, jest na prawdę bardzo skuteczny!  Nie uczulił mnie, nie podrażnił, także w ym temacie też bardzo ok.

Polecam go wam serdecznie, jeśli go nie znacie. Jeśli znacie, dajcie znać jak się srawdzał?

BUZIAKI, KAŚKA :*