niedziela, 18 sierpnia 2019

DENKO #7 Lipcowe zużycia.

Witajcie Kochani! Wolna niedziela, piękna pogoda... To równa się naszej kolejnej wycieczce :)
Jeśli mi się uda to sklecę post o miejscach, w których byliśmy, bo było ekstra. Warto odwiedzić te miejsca będąc z naszych okolic, lub będąc w okolicy ;)


Dzisiaj w końcu przyszła pora na denko zeszłego miesiąca :) Oczywiście nie wszystko zużyłam w miesiąc, niektóre rzeczy zostały otwarte wcześniej niż w lipcu.


TWARZ: 


* Kolejne opakowanie po płatkach z biedry, zdania nie zmieniam, polecam :)
* Drugie moje opakowanie tego toniku, jest spoko, a nawet mam wrażenie, że tym razem jestem z niego dużo bardziej zadowolona ;)


MASKI: 


*Maska z Eveline... PORAŻKA! Najgorsza ever! Nałożenie to pół biedy, ale zmycie... masakra! W żaden sposób nie mogłam jej opanować, popłynęła mi po rzęsach i mega ciężko było ją z nich zmyć... katastrofa!
* Maska peeling z Bielendy jakoś mnie nie uwiodła, ale zapach mega, muszę przyznać.
* Maska Rival de Loop- lubię, przyjemna, chętnie kupię ponownie!
* Maska w płachcie Cien i maska Mediental super się sprawdziły, jedna i drugą chętnie bym kupiła znów, na szczęście tej z Cien mam zapas :)



DŁONIE, STOPY: 


* Kolejny zapas mydła Isana. Mega zapach, dobrze myje, nie podrażnia, nie uczula,. Bartek tez go używa, jak ma kaprys na mydło w płynie a nie w piance :P
* Dezodorant do stóp No36, najlepszy jaki do tej pory miałam, serio! Kupiłam ostatnio sporą ilosć w kauflandzie, był w promocji po niecałe 6 zł, polecam!
* Skarpetki złuszczające BeBeauty- tanie i bardzo dobre! Nie pierwsze, nie ostatnie!


CIAŁO: 


* Olejek od Bielendy- mega cytrusowy zapach, ale brakowało mi nuty kwaskowości. Nie pienił się prawie wcale, Miał drobinki, które roszpuszczały się w kontakcie z wodą, nie uczulał, nie podrażniał, ogólem spoko, ale nie wróciłabym :)
* Żel z Old Spice ulubiony męża, o czym już wiecie.
* Nowe maszynki, takich jeszcze nie miałam, w porządku są. Gilette Venus to od jakiegoś czasu moje ulubione.


HIGIENA/DZIECKO: 


*Podpaski najlepsze ze względu na to, że pachną a nie uczulają, nie podrażniają.
*Chustki ente, czasem się jeszcze przydają, a to na wyjściach, na wyjazdach no i nie tylko ;)
* Żel babydream, niby mają dobre składy kosmetyki babydream, ale jakoś mocno Bartka przesuszał mam wrażenie...  Nie kupię raczej więcej, zobaczymy.


INNE: 


* Obydwa odświeżacze męczyliśmy dobrych kilka miesięcy, ten z domola fajny, ale nie na dłuższą metę. Air wick niestety kompletnie nie mój zapach :P
*Olejek paliłam w kominku, nie wiem, czy można, ale jak byliśmy chorzy jeszcze, jakoś czas temu, nalałam pierwszy raz i bardzo mi się podobał zapach w domu po nim, więc paliłam kilka razy. Fajne odświeżenie, aż chciało się oddychać.


To już wszystko. Dużo tego nie ma, ale zawsze coś :) Zawsze to krok do przodu w pomniejszeniu zapasów.

Znacie coś z mego denka? 

BUZIAKI, KAŚKA :*

czwartek, 15 sierpnia 2019

ISANA LIMITED EDITION: Żel pod prysznic Coffee&Vanilla.

Witajcie! Pogoda póki co niezła, chociaż według mnie już trochę jesienna.
Dziś Święto, wolne, więc mieliśmy plan na dziś. Co prawda trochę nam się pokrzyżował przez chorobę Bartka, plan był jechać duużo dalej, ale wylądowaliśmy w papugarni w Ełku.
Zrezygnowaliśmy z dalszej trasy, bo Bartek się nam pochorował.. Pokasływał i smarkał już przed weekendem, ale jakos trochę ogasło, więc w poniedziałek poszedł do przedszkola, ale stwierdziłam, że ten tydzień jest taki, że tylko jeden dzień mąż musiał wziąć zwolnienie a pozostałe dni ja mam wolne. Tyle wolnego mam, że szok.. a na wrzesień zostaje mi prawie 190 godzin do wyrobienia :P
Ehh, myślałam, że sierpień bedzie ciężki i jest przez ruch, ale w porównianiu do godzin to będzie niezły hardcore.
Ale we wrześniu czeka mnie coś mega, mega fajnego :P fajny wyjazd w fajne miejsce, nie mogę się już doczekać!

Dzisiaj kilka słów o żelu limitowanym z Isany, chyba każdy go już widział na Instagramie? Ja też go pokazywałam :P

<<Instagraam.



Urocza, zachęcająca do zakupu grafika. Niby nic szczególnego, ale wygląda ciekawie. Pojemność standardowa (chyba) 300 ml. Kosztuje zdaje się 4,99, ale w promocji można dorwać za 3,49 nawet. Chociaż generalnie czy 4,99 to dużo aby czekać na promkę? Ja czekam zawsze :P A wiecie dlaczego? Bo mam za dużo żeli i mam nadzieję, że na promce po prostu nie będą dostępne :P :P


Na odwrocie opakowania znajdziemy wszelkie informacje od producenta, skład. Żel zatrzymuje swoje właściwości w 12 miesięcy od otwarcia.


Otwarcie typowe, na zatrzask. Otwór jest niewielki, bez problemu można dozować produkt.


Konsystencja kremowo żelowa, nie typowo lejąca się. Kolor perłowy, lekko beżowy.
Zapach cudowny! To jeden z najcudniej pachnących żeli pod prysznic jakie miałam... Ale wiecie, nie pachnie on dla mnie kawą i wanilią. Ani, jak już słyszałam, monte. Pachnie dla mnie gorzkim kakao z mlekiem kokosowym! Zapach piękny, ale nie przesłodzoy, boski!
Cudownie uprzyjemnia kąpiel, dobrze się rozprowadza, dskonale pieni i oczyszcza ciało. Zapach niestety nie utrzymuje się zbyt dług, ale co zrobić :(
Nie uczulił mnie, nie podrażnił. Zachował się bardziej niż poprawnie, biorąc pod uwagę moje oczekiwania względem żelu pod prysznic ;)


A wy znacie ten żel? Lubicie żele Isany?

BUZIAKI, KAŚKA :*

środa, 7 sierpnia 2019

KOSMETYKI AA: Cica Benefit- ku ukojeniu.

Hej Kochani! Ciepło wróciło na jeden dzień. Dziś niby ciepło, ale co chwila pada. Wiem, wiem, deszcz jest bardzo potrzebny, ale u nas lato jest kiepskie w tym roku. Bo ani upałów, ani deszczu.
Dziwne to wszystko, a już niemal połowa sierpnia. Raczej słaba szansa na miesiąc porządnych upałów... No chyba, że wrzesień nas zaskoczy w tym roku, nie to, że miałabym coś przeciwko :D
Tym bardziej, że we wrześniu mam wyjazd na panieński siostry :P Byłaby git taka pogoda :D

Dziś chciałabym wam opowiedzieć swoje wrażenia o kolejnych nowościach od AA cosmetics.
Nowa seria CICA BENEFIT dedykowana jest skórze wrażliwej i skłonnej do alergii, czyli generalnie mojej.  Dziękuję Michałowi za możliwość przetestowania :)




'Kojący płyn micelarny do demakijażu'


Płyn micelarny otrzymujemy w średniej wielkości buteleczce. Jego pojemność to 250 ml.Grafika jest bardzo prosta, przyjemna dla oka, nasuwa myśl o produkcie hipoalergicznym.


Na odwrocie buteleczki znajdziemy wszystkie informacje od producenta, również skład. Produkt zachowuje swoje właściwości przez 9 miesięcy od otwarcia.


Typowe otwarcie na zatrzask, niewielki otwór, przez który wydobywamy płyn. Dzieje się to bez problemu i bez żadnych ekscesów, chociaż ja to zawsze z ilością płynu przesadzam, wacik jest za mokry i wtedy muszę wziąć drugi aby odsączyć nadmiar. Chociaż właściwie na jedno wychodzi, bo i tak potrzebuję dwóch :)

Co więcej odkąd mam rzęsy myje je micelem. No i powiem wam, że całkiem nieźle się w tym sprawdza. Co prawda nie wiem czemu, ale czasami piekły mnie od niego oczy, no właśnie, ale nie zawsze. Od czego to zależy? Nie wiem. Ale dobrze oczyszcza rzęsy, odtłuszcza je, jestem zadowolona.
Jeśli o demakijaż chodzi także nie mam zarzutów. Sprawdza się super, nie podrażnia, nie uczula, fajnie pielęgnuje i łagodzi. Dobrze oczyszcza, trzeci wacik jest już zupełnie czysty, więc to dobry wynik. Nie zauważyłam jakiegoś mega nawilżenia, ale nie mam z tym problemów, nie widzę pogorszenia, więc jest dobrze.


'Balsam odżywczo kojący' 


Średniej wielkości tuba o pojemności 200 ml. Grafika taka jak w przypadku całej serii. Bardzo minimalistyczna, przyjemna dla oka.


Z tyłu opakowania znajdziemy wszystkie informacje od producenta oraz skład. Tak jak i micel, produkt zachowuje właściwości w 9 miesięcy do otwarcia.


Otwarcie na zatrzask, podobnie jak w micelu, jednak tu sporo większe. Niewielki otwór, ze względu na konsystencję łatwo się wydobywa, nie wiem jak zachowa się pod koniec, bo trochę mi do końca brakuje :P dam znać przy denku.


Konsystencja jest typowa emulsji i tego się spodziewałam, bo wszystkie takie 'lecznicze' balsamy jakie miałam, miały taką konsystencję. Dobrze się rozsmarowuje i szybko wchłania, o ile nie przesadzimy z ilością :P Jest bardzo, bardzo oszczędny! Wystarczy niewielka ilość do posmarowania ciała. Fajnie nawilża i uspokaja skórę, zwłaszcza latem, kiedy przesadzimy ze słońcem.. Przechowywany w lodówce przynosi mega ulgę i szybko regeneruje poparzoną słońcem skórę.
Nie podrażnia, nie uczula, nie wysusza. Bardzo go polubiłam, chociaż kolejny ciężki test czeka go jesienią, kiedy wróci chłód :)


Znacie te nowości?? Dajcie znać jak się sprawdziły jeśli tak!

BUZIAKI, KAŚKA :*