środa, 28 listopada 2018

BASICLAB: Antyperspirant 48H, Szampon i odżywka na wypadanie włosów.

Witajcie! Zima przyszła, konkretnie, szyby do skrobania, ślizgawica że hoho ;) No ale na śnieg nadal czekamy! Mam nadzieję, że w końcu coś go sypnie, a zwłaszcza mam nadzieję, że sypnie go na święta! <3 Bartek by się ucieszył ze śnieżku :) Ja oprócz odśnieżania i skrobania auta też :D

Grudzień szykuje się ciężki, intensywny. Bardzo. W pracy. Mam nadzieję jednak, że znajdę chociaż trochę czasu na blog, dla was :) oby jak najwięcej, bo pisanie to dla mnie odpoczynek, miły odpoczynek ;)


Dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć o trójce produktów firmy BasicLab, które otrzymałam na jednym ze spotkań blogerskich. Upominek wybrałam sama, wybrałam antyperspirant 48H, ze względu na intensywną pracę, oraz zestaw szampon+odżywka dla wypadających włosów, bo miałam z tym wtedy spory problem.
Jak te produkty sprawdziły się u mnie? Zapraszam :)


Najpierw antyperspirant :)


Opakowanie typowe jak przy antyperspirancie w kulce.


Informacje od producenta, skład ;)


Liczyłam na niego bardzo, miałam już takie dobre składowo antyperspiranty i fakt, przeważnie potrzebowały więcej czasu, aby skóra się przyzwyczaiła, przestawiła, ale dawałam im szansę i voila! Działały!
Na szczęście ten również mnie nie zawiódł, świetnie pachnie, nie brudzi ubrań, nie zapycha skóry. Jest na prawdę bardzo dobry! Jak będę miała okazję kupię ponownie, bo czemu nie :)





Pora na szampon :)



Szampon mieści się w sporej, ciemnej i plastikowej butelce o pojemności 300 ml.


Dla ciekawskich skład produktu. Produkt zachowuje swoje właściwości przez 6 miesięcy od otwarcia.


Kilka słów od producenta, sposób użycia ;)


Buteleczka zakończona jest pompką! Dla mnie- świetnie! Uwielbiam takie rozwiązania, a Wy?
Najwygodniej, najprościej, no najlepiej no!


Szampon jest przezroczysty, średnio gęsty.
Pieni się świetnie wręcz, i nie sprawia problemów przy spłukiwaniu. Trochę je plącze, ale też tragedii nie ma.
Tylko mam z nim mały problem, mam wrażenie że jest dla mnie za ciężki. Znaczy inaczej, chyba je nawilża, a ja tego nie potrzebuje chyba, albo przy innej odżywce. Dokończę tę myśl chwilę później.


Teraz kilka słów o odżywce ;)


 Identyczne niemal opakowanie, znaczy no identyczne, oprócz napisów :P


Skład, termin ważności. Jak i szampon należy zużyć do 6 miesięcy od otwarcia.


Trochę informacji od producenta.


I tutaj również pompka! Chwała za to!


Odżywka jest mlecznobiała., jest bardzo gęsta. Również przyjemnie pachnie. Jak nakładam ją na włosy ona po prostu znika. Za każdym razem mam wrażenie, że nie nałożyłam jej wystarczająco dużo, zawsze włosy zdają się być wręcz szorstkie. Próbowałam, no oczywiście że tak, dołożyć jej więcej, jednak nieważne jak dużo jej 'nawale', wrażenie jest te same.
W każdym razie ta duża ilość odżywki nie wyszła mi na dobre. Miałam dosłownie strąki!
Oczywiście, że ją spłukałam, dokładnie spłukałam. Nic to nie dało.
W każdym razie wierzcie mi na słowo, niewiele lepiej wyglądały kiedy nałożyłam tej odżywki odrobinę, pompkę, nawet pół pompki!
No duży mam z nią problem, starałam się używać jej jak najmniej, no ale mniej się już nie da, a efekt nie jest zadowalający.

I właśnie wracając do tego co pisałam o szamponie, jak używam duetu, jest... no źle. Jak używam samego szamponu, a odżywkę dam inną, pierwszego dnia jest ładnie, włosy wyglądają w miarę świeżo, zarazem są fajnie dociążone. Jednak drugiego dnia są przeokropne i z niecierpliwością czekam na wieczorne ich mycie.

Próbowałam używać tylko szamponu, bez żadnej absolutnie odżywki, jednak wtedy rozczesywanie włosów było bardzo nieprzyjemne, a ja na tym punkcie mam bzika.
Jestem osobą bardzo wrażliwą na ból, wiecie co to niski próg bólu? To ja mam bardo niski. Wręcz ja dostaję wścieklizny kiedy ktoś mnie ciąga za włosy, a tak samo kiedy włosy ciężko się rozczesują.
Tak już mam ;)

Więc niestety, odżywkę komuś podrzucę, szamponu użyję raz na jakiś czas z lekką odżywką, jednak niebawem pyka mu termin, więc trafi do denka ;)



Może znacie te produkty i macie z nimi inne doświadczenie?

BUZIAKI, KAŚKA :*

środa, 21 listopada 2018

VIANEK: Rewitalizująca maseczka peeling do twarzy.

Witajcie Kochani! :)
Przyszło zimno. Serio, zimno. Wiem, że to jest nic w porównaniu do tego, co czeka nas zimą, ale ja po prostu zamarzam! Co będzie na -20? Ja nie wiem, chyba zakopię się na miesiąc pod kołdrą. Z Bartusiem :D A propo's, Bartek ostatnio zrobił się taki tulaśny, całuśny, no szok! Nasze poranki są teraz PRZECUDNE! Aż się nie chce z łóżka wychodzić! Mały cudaczek mój!  Czasami jest ciężko, ale zdecydowanie to najlepsze co mnie wszyciu spotkało <3 NAJLEPSZE!

Dzisiaj przychodzę do was z recenzją kolejnego produktu marki VIANEK. Różne mam z nimi doświadczenia, dobre, złe, bywały też średniaki ;) Jaki okazał się ten peeling? Zapraszam!


Opakowanie, a właściwie grafika, jak zawsze na 5+ ;) Niewielka, wygodna w użyciu tubka, pojemność to 75ml.


Informacje od producenta, skład.


Otwarcie dosyć typowe, na zatrzask. Niewielki otwór, produkt łatwo się dozuje ;)


Myślę, że ewidentnie widać jaką ma konsystencję. Jest mega zbity, bardzo gęsty, ale opakowanie jest zrobione z tworzywa, które nie utrudnia wydobycia go.
Ma dużo drobinek, mniejszych, większych. Pachnie ładnie, znaczy na początku. Słodko, tak mdło trochę. Bardzo, bardzo szybko zapach mi się znudził i był dla mnie baardzo uciążliwy. A to wierzcie dosłownie odwodziło mnie od używania go.
Jeżeli o działanie chodzi. Jest.. spoko. Raczej dobrze oczyszcza twarz i zdziera martwy naskórek, chociaż fakt, po wielkości i ilości drobinek spodziewałam się, że będzie katem.
Katem nie jest, co więcej dla mnie jest zbyt mało zdzierający. Mam problemową cerę i fakt, niby nie powinnam używać peelingów ani gruboziarnistych, ani w ogóle mechanicznych, ale to po nich widziałam zawsze najlepsze efekty, a jednocześnie nie widziałam pogorszenia cery.
Jako maseczka z kolei fajnie wygładza buzię, ładnie ją pielęgnując.
Jest przyjemny, ale hitem nie został :) Ten zapach... Ah. Tutaj największy problem tkwi ;)


A jakie wy macie doświadczenie z produktami Vianek? A może znacie ten peeling/maseczkę?

BUZIAKI, KAŚKA :*

czwartek, 8 listopada 2018

EO LABORATORIE: Krem masło do ciała meksykańska guawa.

Witajcie :)
Przyszła jesień, trochę brzydsza, ale nie jest źle. Czasami pada, ale niecodziennie, zimno mocno nie jest, więc póki co nie narzekam :P
Za to niebawem, serio blisko, już zima. Na te do -10 się zgadzam, ale na te -25 absolutnie nie czekam :P
A jak wy jesteście nastawieni na zimę? Czekacie?

Dzisiaj chciałabym opowiedzieć wam opowiedzieć o smarowidle, które ostatnio namiętnie używam ;) Ciekawiło mnie od dawna, ale nie lubię mieć otwartych kilku produktów w jednej kategorii. No ale otwarte produkty pomniejszyłam, więc ten cukiereczek znalazł swoje miejsce na półce w łazience.



Ładne, estetyczne i plastikowe pudełeczko. Przyjemna grafika, pojemność to 250 ml.


Tutaj widzimy naklejkę polskiego importera. Fajnie! Nie raz kupowałam produkty nie polskiej produkcji i niestety zero informacji od producenta. O ile po angielsku to co nieco kumam, po rosyjsku, tak se :P


Ogromny plus za wieczko ochronne! Lubię to, zdecydowanie. Mam wtedy pewność, że mój produkt jest nieotwierany i że nie straci swoich właściwości szybciej niż powinien. Wiecie przecież, że niektóre produkty mają tzw PAO, czyli termin ważności od otwarcia produktu.


Masełko w kolorze białym, gęste, a nawet bardzo gęste. Kolor biały. Zapach jest mega! Słodki, ale przełamany gorzką nutą. I mimo że jestem zwolenniczką bardzo słodkich zapachów, a ten taki nie jest, uwielbiam go i wierzcie mi, wcale się nie nudzi!


Myślę, że widać tu tą gęstość. I mimo tej gęstości nie bieli, dobrze się rozsmarowuje i fajnie wchłania, a trochę się tego obawiałam jak poznałam konsystencję. No i tłustości, że skóra będzie się pocić, szczególnie jak się nasmaruje na wieczór, a mam na rano do pracy, miewałam z tym problem.
Jednak tu nie wystąpił, na szczęście!

Polubiłam go bardzo! Sprawia że skóra staje się miękka i widocznie nawilżona. Zdecydowanie ją odżywia i regeneruje, tak jak obiecuje producent. W okresie jesienno-zimowym, na moich kostkach lubią pojawiać się takie suche plamki, coś mi się wydaje, że tym razem mi to nie grozi!

Polecam bardzo gorąco! Dla samego zapachu, który jest boski! Na pewno do niego wrócę!

Produkt otrzymałam na spotkaniu blogerskim w Augustowie od Sklepu Bioforma.pl, za co serdecznie dziękuję :)


Znacie produkty tej firmy? Co możecie polecić?

BUZIAKI, KAŚKA :*

sobota, 3 listopada 2018

DENKO #10 Ładne, ale słabe zużycie.

Witajcie Kochani. Myślałam i myślałam, w końcu wymyśliłam. Sęk w tym, że gdzieś mi przepadła połowa zdjęć. Nie wiem co się z nimi stało, czy ja je usunęłam z kompa czy z telefonu, nie wiem. Ale ich nie ma, a pustaki poszły won tego samego dnia. Bardzo mocno się zastanawiałam czy w ogóle wstawiać denko. No bo jak mam niekompletne zdjęcia to czy jest sens?
No ale postanowiłam, że jednak będzie. Trudno, jest jak jest.

A więc zapraszam ;)

TWARZ: 


* Woda termalna TERMISSA- fajna, tylko pod koniec atomizer się zepsuł..
pisałam o niej TU.
* Isana płatki okrągłe- spoko, nie rozdwajały się.
* Maseczka Dermaglin- do cery trądzikowej. Glinka, fajna. Lubię glinki ;)
* Puder Paese- strasznie szybko się skończył, no i jakoś nie zgrywał mi się z kremem, z żadnym jeszcze 'wykańczaczem' nie miałam problemu.


PIELĘGNACJA DZIECIĘCA: 


* Emulsja Dove- w porządku, na prawdę przyjemny produkt. Tylko zapach taki szpitalny.. :P Pisałam o całej serii TU. 
* Balsam Bioderma- świetny! Polecam problemowym skórom- dziecięcym jak najbardziej! Pisałam o nim TU.


HIGIENA: 


* Chustki babydream- świetne! Będziemy kupować teraz albo właśnie te, albo Velvety.
* Chusteczki Velvet- lubimy, wróciliśmy do nich, są spoko :)
* Wkładki Facelle- najlepsze, ale to już wiecie, prawda? ;)


WŁOSY: 


* Odżywka Fructis- jest mega świetna! kupię ponownie bardzo chętnie! Niestety bez recenzji, bo widzicie jakie opakowanie:P taką kupiłam :P
* Farba Syoss- cudny kolor- odważyłam się, podoba mi się, ale jak szybko się wypłukuje :((
* Olejki Cosnature- zużyłam do włosów ostatecznie. Za dużo naotwierałam olejów, zdecydowanie za dużo. Są na prawdę fajne! TU o nich pisałam.


DŁONIE I STOPY: 


* Mydło Isana- cudny zapach! Jak wiecie lubię Isankę ;))
* Balea- też super zapach, Balee też lubię :P
* Dezodorant do stóp No36, niestety się u mnie nie sprawdził... W pracy kompletnie nie zdał egzaminu.
* Próbka peelingu do stóp, bardzo przyjemny :)


CIAŁO: 


Te opakowania akurat odłożyłam na tzw odlewki, temu się uchowały :) Bartek się dorwał temu różowy słoiczek jest bez nakrętki :P

* Nivea soft mix me- dwa najładniej pachnące ;) Pisałam o nich TU.
* olejek YR- ale mnie męczył zapach.. Niby spicy vanilla. No nie wiem, dla mnie okropny :P
* peeling Majru Trawa cytrynowa- zapach trooochę nie mój, ale bardzo przyjemny! Polubiłam go, serio :)