Jak mam mieć dobre ciśnienie, skoro tak na prawdę nic nie wiem. No niby w szpitalu bezpieczniej, ale to samo miałam w domu, a na ktg mogłabym przyjeżdżać.. No, ale nic, jestem cierpliwa (w miarę swoich możliwości) i czekam. Najlepiej byłoby, gdyby Bartek sam zechciał wyjść, sytuacja rozwiązałaby się sama. No, ale z racji że to uparciuszek siedzi spokojnie w brzuszku i tylko kopie matkę śmiejąc się po cichu... no cóż :P
Dzisiaj przychodzę do was z kolejną recenzją. Tym razem chcę wam napisać o mazidle, które niezmiernie polubiłam ostatnimi czasy.
Masełko wybrałam sama do testów z okazji Mikołajkowego Spotkania Blogerek Podlaskich <KLIK> i Part II <KLIK> od firmy DIAGNOSIS.
Szczerze powiedziawszy ciężko mi było cokolwiek z ich sklepu wybrać, bo zupełnie nie znałam tej firmy, no ale padło na masełko. Chociaż teraz mimo wszystko wybrałabym coś innego.
Masełko znajduje się w niewielkim pojemniczku, jego pojemność to 300 ml. Grafika jest bardzo prosta i zwyczajna, ale jednak bardzo przyjemna dla oka.
Kilka słów od producenta :)
Skład dla ciekawskich- kliknij, aby powiększyć zdjęcie.
Masełko jest koloru śnieżnobiałego, jego konsystencja nie jest typowa dla masła, powiedziałabym raczej, że dla zwykłego balsamu, bo do tej pory każde masło, z którym miałam do czynienia, nawet jeśli nie było mocno zbite- wręcz trudne do rozsmarowania, to na pewno było bardzo gęste i nie łatwe w rozprowadzeniu. Tutaj mamy przeciwieństwo. Nie ma problemu z aplikacją.
Masełko szybko się wchłania, nie pozostawia tłustych śladów, plam na ubraniu.
No, ale to, co najważniejsze, czyli działanie. A więc masełko bardzo polubiłam. Szczególnie za to, że łatwo się rozsmarowywało i nie trzeba długo czekać, aby się ubrać, wchłania się wręcz błyskawicznie, a dla mnie to teraz wybawienie..
Dodatkowo bardzo przyjemny, delikatny zapach, co prawda nie utrzymuje się długo, ale przy aplikacji mam podwójną przyjemność.
Jednak, czy nawilża dostatecznie, z racji niezbyt gęstej i nachalnej faktury?
Jak na moje obecne potrzeby masełko nawilża wystarczająco. Obecnie (obowiązkowo!) smaruje się codziennie, gdyż z racji, że puchnę skóra się mocno rozciąga, jest mocno napięta i szybciej się przesusza.
Właśnie z racji tej dolegliwości jakieś 3 tygodnie temu pojawiły mi się rozstępy w mega dziwnym miejscu... Nad kolanami, ale z tyłu... Tam się ich nie spodziewałam, więc olejku tam nie nakładałam, jedynie balsamy, widocznie to było mało...
Ale obecnie czuję, że masełko wystarcza w pielęgnacji moich 'suchot' :D rozstępów nie wytnę, mogę jedynie rozjaśnić no i przede wszystkim zapobiegać nowym.,.
A więc bardzo je wam polecam, na prawdę jest godne uwagi :)
A może je znacie ??
BUZIAKI,
KAŚKA :*
Ciekawi mnie to masełko :)
OdpowiedzUsuńHmm, ja od niedawna staram się unikać parafiny w kosmetykach i przerzuciłam się na naturalne produkty do pielęgnacji ciała:) Sprawdzają się całkiem nieźle, mam wrażenie, że skóra ma ładniejszy kolor;)
OdpowiedzUsuńPardzo fajny produkt i lubie je
OdpowiedzUsuńFajnie, ze argan tak wysoko w składzie :)
OdpowiedzUsuńSpora pojemność ;))
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że jest to jakiś litrowe opakowanie masła. Zaskoczyło mnie to, jak przeczytałam ile ma pojemności ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Zapraszam do mnie asiaknebel.blogspot.com :) Miło mi będzie jak pozostawisz po sobie ślad I zaobserwujesz! ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Zapraszam do mnie asiaknebel.blogspot.com :) Miło mi będzie jak pozostawisz po sobie ślad I zaobserwujesz! ;)
OdpowiedzUsuńNie znam produktów tej marki, ale ostatnio o nich głośno :)
OdpowiedzUsuńNie znam, firmy też nie, jakoś do tyłu jestem z tym wszystkim:P
OdpowiedzUsuń