Bartoszek szaleje w brzuchu, podejrzewam, że chce już wyjść z brzuszka, tylko jakoś woli górą się wypinać :P Czasem bolesne, ale wciąż bardzo przyjemne uczucie <3 Chłopak waży już- podobno 3300 g więc sporo :P niby gotowy do przyjścia na świat, ale ten tydzień jest jeszcze bardzo ważny.. Chociaż ten pomiar też może mylić się =/-500 g. A wiem, że zdarzają się większe pomyłki :)
Każą mi leżeć, wstawać tylko do łazienki a więc mam czas na laptop no i na blog :)
Dlatego dziś przychodzę z nową notką.
Póki Bartuś przyjdzie na świat mam siłę i czas, później na początku może być różnie...
A więc do rzeczy. Jakieś 3 tygodnie temu w ramach testowania otrzymałam maskę do włosów.
Dla mnie bardzo typowe opakowanie dla takiego produktu. Słoik o pojemności 500 ml. Duża pojemność, ale nie największa jaką miałam- masek Kallosa chyba nic nie przebije :P
Słoik jest bardzo łatwy w użyciu, łatwo się odkręca, bez żadnego oporu. Szkoda, że nie pod zakrętką nie ma ochronnej folii, zawsze to lepiej zabezpieczony produkt.
Skład dla ciekawskich- kliknij, aby powiększyć.
Kilka słów od producenta: sposób użycia, itd.- kliknij, aby powiększyć
Konsystencja maseczki jest dosyć gęsta, budyniowata. Koloru jasno różowego, mimo, że na początku tego nie zauważyłam, dopiero jak nabrałam jej na rękę rzuciło mi się to w oczy.
Zapach bardzo bardzo przyjemny, jednak delikatny. Po użyciu nie czuć go na włosach ani chwili.
Jeżeli chodzi o działanie. Maskę nakładam zaraz po umyciu włosów, zawsze jest na nich ok 10-15 minut. W międzyczasie myję się, depiluję, peelinguję.
Już po spłukaniu maseczki dotykając włosy czuć, że efekt nie jest jakiś wow.
Kiedy mam do czynienia z produktem bardzo dobrze służącym moim włosom, podczas spłukiwania włosów włosy są mega śliskie, nawet po spłukaniu różnica nie jest taka duża.
Jednak w tym przypadku tego nie było. Od początku włosy były zwyczajne.
Nawet po kilku jej użyciach nie zmieniło się to. Nakładam jej dość na grubo, no ale każdą maskę tak nakładam.
No niestety widocznie na moje włosy nie działa.
Albo może powinnam ostrzyc się do ramienia i wtedy każda maska działałaby lepiej, może mam już tak nieczułe włosy, że nie da się w nie wniknąć. No są zniszczone... Ale inne kosmetyki działają.
No więc wiem, że do maski na pewno nie wrócę.
Widocznie to nie kosmetyk dla mnie :)
A wy może znacie tą maskę i u was się sprawdziła??
BUZIAKI,
KAŚKA :*
jeeeej 3maj się tam dzielnie!!! i szczęśliwego rozwiązania :) a co do maski to kompletnie nie znam marki :P
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze na włosy nie zadziałała:( Oby Bartuś powitał swiat zdrowy i nie dawał później mocno popalić.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zapach mało wyczuwalny.
OdpowiedzUsuńMoże zamiast do koloru lepiej produkt do regeneracji by się spisał :) Osobiście masek do koloru używam głównie dla ochrony czerwieni :)
OdpowiedzUsuńMoże się kiedyś skuszę na nią, bo mam ochotę ją wypróbować :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że widzę tę markę na oczy po raz pierwszy, ale Twoja opinia jest bardzo zachęcająca :)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego rozwiązania ! Ja też to przechodziłam, więc tym bardziej jestem z Tobą :)
Pamiętam ten czas jak i mój maluch wariował w brzuchu:).Zdrówka dla Was obojga!
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego rozwiązania życzę. :*
OdpowiedzUsuńJuż nie pamiętam jak to jest być w ciąży. Ahh a moja Ewelinka była niezłym uparciuszkiem i wyjść nie chciała. :D
Obserwujemy? :*
http://evelinololove.blogspot.com/2016/02/vita-liberata.html
wyglada jak budyn
OdpowiedzUsuńMaski zupełnie nie znam :)
OdpowiedzUsuńSpory już ten Twój chłopczyk :) Życzę powodzenia i przede wszystkim zdrowia :**