Maj powinien być pięknym, ciepłym miesiącem, ale jest jakoś kiepsko..
W niedzielę byłam na komunii u bratanicy. Na szczęście chociaż na niedzielę pogoda dopisała! Chociaż zapowiadało się kiepsko... Ale już po mszy, na przyjęciu wyszło słoneczko.
Na początku było smutno i przykro, co wynikło z bardzo zagmatwanej sytuacji rodzinnej. Na szczęście później się rozpogodziło... A teorię, czemu wyszło te pięknie świecące, wręcz oślepiające słoneczko mam paranormalną, ale myślę że trafioną, bo wiem, że ktoś nad nami czuwa.. Jak sytuacja się poprawiła wyszło też słoneczko... <3
Ogólnie weekend uważam za udany :)
W pracy ciężko. Coraz ciężej jest mi dogadywać się z tymi ludźmi, chociaż staram się z dnia na dzień coraz bardziej. Pewnie się tam po prostu nie nadaje :)
Czas pokaże :)
Póki co nie mogę zrezygnować nie mając innej pracy. A więc musi być tak jak jest :)
Reszta jest okey :) wszystko układa się raczej po mojej myśli :)
A dziś zapraszam was na recenzję płynu micelarnego, któremu dałam aż dwie szanse.
Jak się domyślacie pierwsze wrażenie było kiepskie... A drugie ? Jeśli jesteście ciekawi zapraszam do dalszej części posta :)
'Usuwa makijaż i łagodzi skórę wrażliwą'.
(SKŁAD)
Płyn znajduje się w standardowej jak dla miceli butelce- 200 ml- zamykanej na klik.
Dla mnie otwarcie go czasami sprawia problem,trzeba użyć trochę więcej siły do otwarcia, chociaż może nie jest to minusem, wiele zamknięć w takich butelkach szybko mi się łamały, te raczej szybko i łatwo się nie uszkodzi :)
Płyn jest konsystencji bardzo płynnej- również typowa dla miceli. Kolor błękitny. Zapach na szczęście bardzo przyjemny. Tak delikatnie mydlany.
Moje pierwsze spotkanie z płynem nie było zbyt pozytywne. Twarz strasznie mi się kleiła. A jeszcze jak nałożyłam podkład- tragedia, od razu zaczynałam się świecić, twarz przetłuszczała mi się momentalnie, nie było to zbyt przyjemne. Odstawiłam płyn, stwierdziłam, że jest totalnym bublem.
Ale po jakimś tygodniu postanowiłam dać mu drugą szansę. Tak sobie pomyślałam, że może bedzie inaczej. Czy było ?
Taak, drugie podejście było dużo przyjemniejsze! Nie wiem, co się stało, ale na początku na prawdę dosłownie palce mi się kleiły do twarzy! W tej chwili używam płynu bez żadnego problemu. Dobrze oczyszcza, nie podrażnia i co (tak myślę) najważniejsze nie powoduje pieczenia oczu! Za to chyba go cenię najbardziej :)
Płyn dostałam na spotkaniu blogerskim, dziękuję bardzo firmie za możliwość przetestowania go :)
Znacie ten płyn?
Jak się sprawdził u was?
Miłego tygodnia :)
Zapraszam też na mój konkurs :)
Uwielbiam ten produkt, najlepszy jaki miałam. Nigdy nie czułam by mi się cera kleiła, ciekawe dlaczego tak reagowałaś.
OdpowiedzUsuńA w pracy życzę polepszenia stosunków.
Nie dziękuję ;-)
UsuńTego nie miałam, mam inny ich płyn i bardzo lubię, niedługo o nim napiszę :)
OdpowiedzUsuńnie miałam ale jakbym się po nim kleiła na facjacie to od razu bym go wylała;p
OdpowiedzUsuńW sumie po Twojej recenzji raczej bym go nie kupiła, bałabym się że u mnie cały czas będzie się kleić :)
OdpowiedzUsuńNie używałam jeszcze żadnych (!) płynów micelarnych jak do tej pory.
OdpowiedzUsuńAle chyba trzeba to zmienić. ;p
Obserwuję i pozdrawiam!
Czyli dobrze, że jednak dałaś mu drugą szansę :)
OdpowiedzUsuńdokładnie :)
UsuńNa kosmetykach Bandi kiedyś pracowałam, ale nie specjalnie je lubiłam.
OdpowiedzUsuńnie miałam z ta firma jeszcze przyjemnosci:)
OdpowiedzUsuńNie znam go. Może to jakis inny kosmetyk powodował to klejenie?
OdpowiedzUsuńWłaściwie mogło tak być.. Wtedy zaczęłam sporo nowych kosmetyków ..
UsuńNie miałam tego płynu, ale generalnie nie używam płynu miceralny kiedyś miałam chyba z ziaji, chyba trzeba dać szanse płynom tego typu ponownie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i Zapraszam do mnie
http://nowoscikosmetyczne.blogspot.com
http://zrobswojkosmetyk.blogspot.com/