Na miesiąc czerwiec do testowania wybrałam sobie kolejny wielki peeling, jednak tym razem inny wariant.
Dzięki Michał TZU za kolejny super peeling :)
Peeling który otrzymałam zawiera drobinki cukru, drobno zmielone łupinki orzecha i olejki. Ten wariant ma pobudzać i dodawać energii. Wybrałam go szczególnie dlatego, że mąż uwielbia peelingi, które mocno zdzierają, a wiedziałam że ten taki będzie. Niemal codziennie robię mu peeling pleców. Sama wykonuję go 1-3 razy w tygodniu, różnie. Szczerze nie wiem jak męża plecy to znoszą... dla mnie tak ostry peeling to kosmos.
Ten również zapakowany jest w wielki i ciężki słój, który na pewno do czegoś spożytkuję- np do domowego, własnoręcznie robionego peelingu.
Skład i informacje od producenta.
Peeling ma słodki i trochę orzechowy zapach. Konsystencja typowa dla peelingów, trochę klejąca- zapewne zasługa parafiny.
Co tu dużo gadać, peeling zdecydowanie robi swoją robotę. Zdziera porządnie, nie czyniąc przy tym krzywdy. Sprawdza się na każdej części ciała. Ja szczególnie używam go na brzuch, uda, pośladki i nogi.
Po takim porządnym peelingu- lubię zmyć tą klejącą parafinę, ale nie mam z tym problemu. Po wytarciu się ręcznikiem wmasowuję różnego typu specyfiki, które właśnie dzięki peelingowi działają o niebo lepiej.
Polecam go każdemu, kto jeszcze go nie poznał. I każdemu, kto lubi mocne peelingi :)
Jak skończymy słój- nam starcza na ok 1-2 miesiące, różnie- jeśli spotkam go gdzieś w sklepie na pewno wyląduje w moim koszyku :)
Znacie go ??
BUZIAKI, KAŚKA :*
nie znam, teraz wykanczam z white flowers czy jakos tak:P
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCiekawy ten peeling, fajnie, że w składzie ma olejki i łupiny orzecha, lubię mocne zdzieraki :)
OdpowiedzUsuńTak samo ja ;)
UsuńWygląda bardzo porządnie, kusi aby go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńnie widziałam tego peelingu wcześniej ale wydaje się być na prawdę "mocny" :) Te gruboziarniste idealnie nadają się do ud i pośladków. Uważaj tylko, żeby woda nie wlewała się do środka bo wszystko Ci się "zmiesza". Do wyjmowania takich peelingów używam suchej szpatułki. Wyjęłam kilka razy palcami to później mi się zmieszało na wierzchu i stała woda ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnir też mi się tak kiedyś zrobiło...
UsuńCoś dla mnie :) Lubię mocne zdzieraki ;)
OdpowiedzUsuńJa także :)
UsuńOrzechowego peelingu jeszcze nie miałam, ale wygląda kusząco i ma piękne opakowanie. ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, cudne ;)
UsuńNie, nie. Parafina to zło dla mnie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie w pielęgnacji ciała nie przeszkadza :)
UsuńZdecydowanie bym go polubiła :-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie znam, ale lubię peelingi z odrobinką łupinek orzecha. Może nie na co dzień, ale raz na tydzień używam takiego mocniejszego zdzieraka.
OdpowiedzUsuńDużo lepiej zdzierają :) ale wiadomo co za dużo to niezdrowo...
UsuńNie lubie cukrowych peelingów, ale gdyby był to solny to już bym go uzywała :) kocham takie wekowe słoiczki :)))
OdpowiedzUsuńJa wolę cukrowe :) co do słoiczka wiem co czujesz... ;p
UsuńBardzo chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńWarto :)
UsuńWszystko byłoby pięknie, gdy nie parafina. Wyjątkowo jej nie lubię w peelingach :(
OdpowiedzUsuńMi w produktach ciała nie przeszkadza :)
UsuńBardzo lubię takie mocne peelingi. Wykonuję je wtedy raz w tygodniu i efekt jest naprawdę dobry.
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńMmm...uwielbiam takie peelingi, chociaż zapachy wolę bardziej słodsze.
OdpowiedzUsuńA ja i takie i takie :p
UsuńLubię mocne zdzieraki, więc chętnie bym go wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńJa też je lubię :)
Usuńparafina to 'zuo' :) Po takim peelingu musiałabym się z miesiąc doprowadzić do porządku, już widzę te krochy na całym ciele :(
OdpowiedzUsuń