środa, 3 lipca 2019

NATURA ESTONICA: Purple Acai body scrub.

Witajcie Kochani w lipcu już :) Czas szybko pędzi, zwłaszcza na urlopie :P no i dziś środa, połowa drugiego tygodnia, od poniedziałku powrót. Ehh, co zrobić :P
Bartek mi trochę przychorował, kaszlał brzydko więc wczoraj i dziś został w domu. Tylko to dziwne jakieś było, wczoraj tak strasznie kaszlał, w nocy trochę też. Dzisiaj z kolei zero kaszlu, zero czegokolwiek... Niezwykłe ozdrowienie? :D No w każdym razie, jeśli nic się nie zmieni jutro idzie do przedszkola ;)  Przynajmniej będzie się bawił z dziećmi, bo ja choćbym co chwilę coś wymyśliła to pobawi się, a zaraz i tak jęczy o tablet, albo bajki... A ja mu bardzo tego żałuję. Staram się żałować. Dużo mówi, dużo ładnie, ale i dużo niewyraźnie. Temu postawiliśmy na czytanie i inne zabawy a media ograniczamy niemal do zera. Mam nadzieję, że to przyniesie skutki ;)

Dzisiaj przychodzę do was z nową recenzją! Jak wiecie uwielbiam peelingi, więc chętnie testuję nowe dla mnie produkty z tej kategorii. Ten gagatek zamówiłam jakiś czas temu, kiedy w jakiejś drogerii internetowej  była mega wyprzedaż, chyba likwidacja sklepu, ale nie pamiętam dokładnie.
Ale moje zamówienie wtedy było spore :P i było w nim sporo peelingów :P Teraz jednak staram się kupować jak najmniej i zużywać zapasy. A w lipcu planuję #lipiecbezzakupowkosmetycznych :D Ciekawe jak mi pójdzie, trzymajcie proszę kciuki! Niczego mi nie trzeba, a oszędzanie zawsze mile widziane :P


Peeling znajduje się dosyć standardowej wielkości słoiczku, z bardzo banalną i właściwie nieciekawą grafiką :P Ale samo 'Natura Estonica' mnie zachęca wystarczająco :P



Informacje od producenta, skład. Produkt zachowuje swoje właściwości do 12 miesięcy od otwarcia, dosyć długo, przeważnie jest to 6 m ;)



Nie wygląda zachęcająco, ale to tylko zmyłka. Peeling ma ciemnoróżowy kolor. Ogromnie dużo drobinek, a przed użyciem nie trzeba go wymieszać, to fajnie, czasami bywa to wkurzające, że zanim użyję produktu, dobre dwie minuty trzeba machać łychą :P


Tu na zdjęciu fajnie widać drobinki, a jest ich sporo i większość z nich jest duża. Jednym słowem jest to na prawdę porządny zdzierak, a dla mnie to jeden z najważniejszych, jak nie najważniejszy w sumie aspekt. Drugi najważniejszy, no albo najważniejszy, nie mogę się zdecydować, która cecha ma dla mnie większe znaczenie, to zapach. Tutaj nie zawiodłam się, absolutnie! Pachnie cudnie, owocowo delikatnie kwaskowato. Świetnie!
Nie dość, że pozostawia cudny zapach (który utrzymuje się max do godziny po spłukaniu), to sprawia że skóra jest mega wygładzona i delikatnie nawilżona zarazem, bo zostawia lekki film, ale serio szybko się wchłania. Dzięki niemu skóra odzyskuje blask z wszystkie zrogowacenia i suche skórki przestają istnieć, jest na prawdę bardzo skuteczny!  Nie uczulił mnie, nie podrażnił, także w ym temacie też bardzo ok.

Polecam go wam serdecznie, jeśli go nie znacie. Jeśli znacie, dajcie znać jak się srawdzał?

BUZIAKI, KAŚKA :*

4 komentarze

  1. Nie znam tego peelingu, ale brzmi interesująco 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz go widzę na oczy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam tej marki. A peelingi do ciała to podstawa ładnego wyglądu skóry:).

    OdpowiedzUsuń
  4. oooo genialny ten peeling! coś dla mnie, uwielbiam takie ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz.
Staram się odwiedzać blog każdego z komentujących :)
Jeżeli coś w moim blogu Cię zainteresowało- zaobserwuj.
Na pewno nie umknie to mojej uwadze i jeśli Twój spodoba się mi- zrobię to samo.
Proszę o nie spamowanie linkami- trafię do was :)
Pozdrawiam!